[161]II.
Rozlegnij że się
Głosie po lesie,
Po zielonej, szumiącej dąbrowie!
Otrząśnij z rosy
Trawy i kłosy
I te głogi, co kwitną w parowie.
Przez pole, przez wieś,
Rozgłosem się nieś,
Aż do drogi, co idzie w kraj świata...
Niech się zasłucha
Moja dziewucha,
Wodna trzcina — i łąka — i chata...
Hej! głos dokoła!
Cości mnie woła,
Cości z piersi zabiera mi duszę...
[162]
Żebym jeno chciał,
Pół świata-bym miał.
Tylko tyle, że konie paść muszę...
Jasność miesiąca
W strudze odtrąca
Płatki srebrne, i złote, i sine....
Żebym jeno chciał
To złoto-bym miał!
Tylko sięgnąć w tę modrą głębinę...
I żal, i miło,
Jakby się śniło...
Po gałęziach coś szepce, coś gada...
W sercu kołacze,
Śmieje się, płacze,
I chce porwać — i samo przepada!
Hej! dziwnaż to noc!
Jakiś dech i moc
Idzie na mnie od nieba, od ziemi...
Żebym jeno chciał,
W górę-bym się rwał,
Jak skowronek skrzydłami szaremi!