[56]Idylla.
Na wiosnę wśród braci słowików i róż,
Idylla wstaje...
Powojem ukwieca zielone tła wzgórz,
Konwalią gaje...
Nad rzeczką w wilgotnych oporach, we mgle,
Zasiada z fletnią,
I kwiaty uśpione w miłosnym pół-śnie,
W noc budzi letnią.
W poranku z skowronkiem jednoczy się w chór,
Śpiewając; „ave!”
I zbiera o wschodzie z obrąbków tych chmur
Blaski jaskrawe,
I z rosy perłami w dyadem je tka
Na pasku tęczy,
W porannym pacierzu pastuszka łzą drga
I cicha klęczy...
Aż zerwie się bujać po lesie, jak ptak,
Z wierzchów na wierzchy;
A za nią promienny posuwa się szlak,
Rozjaśnia zmierzchy.
[57]
Draperyą przejrzystą, jak dźwięk i jak woń,
Owija ciało,
I wianek wesela przypina na skroń
Słoneczną strzałą.
Schylona nad źródłem rozpływa się w śmiech
Swawolnej dziewy,
I wróży z kukułką i ginie wśród ech
Pomiędzy drzewy.
Przez kamyk, co drażni kryształy tych wód,
Mknie jak kaskada...
Z klekotem bocianów ciągnących z nad błót
Na dach twój spada.
Gdzie jabłoń różowy rozpuszcza już pąk,
Patrzy z zieleni...
I rada się kładzie na puchu twych łąk
Smugą promieni.
Czaruje fujarki, poddając im ton
Przeciągły, śpiewny...
Na starej cerkiewce rozdźwięka, jak dzwon,
W hymn rośnie rzewny...
Aż z trzaskiem łuczywa do chaty, jak duch,
Na chwilę wpada,
I mrozi ci serce, i pieści twój słuch
Dumka, ballada...
I ducha twojego nawiedza, jak gość
Z krainy cudu...
Orzeźwia w omdleniu i mówi łzom: „dość”,
Wyjarzmia z trudu.
[58]
Stepowym powiewem przeciąga przez świat,
Wieszczka przyrody,
Zaprasza myśl twoję, i gwiazdę, i kwiat
Na wspólne gody.
A gdy ją odpędzasz od złotych swych bram,
O synu wieku!
Ucztuje z słowikiem — a ty jesteś sam
W miast brudnym ścieku.
Ja lecę z obłokiem, gdzie wiosna, gdzie maj,
Gdzie serca święto,
Nim ptaszki ucichną, nim zmierzchnie ten gaj,
Nim łąkę zżęto...