[146]TRYOLETY.
1. — Niech inny do Rózi wzdycha,
Józio z miłości téj szydzi.
Ona się tylko uśmiécha
Gdy dla niéj młodzież usycha,
Gdy do niéj szczérze kto wzdycha.
Józio tych westchnień się wstydzi.
Józio wietrznicą się brzydzi;
Lecz — póki Rózi nie widzi.
2. — Ten, co błyska w szkle strumienia,
Jak twój obraz w mojéj duszy,
[147]
Będzie słyszał me westchnienia.
Ten co błyska w szkle strumienia
Niech ci xiężyc o mnie wzmienia
I łzę w oku czasem wzruszy,
Ten, co błyska w szkle strumienia
Jak twój obraz w mojéj duszy.
3. — Miłość i słońce gdy wschodzą,
Przejmują roskoszy tchnieniem,
Złote promienie rozwodzą,
Ujmą, zachwycą, odmłodzą
A potém palą płomieniem;
Z upału chmury się rodzą,
Z chmurami burze przychodzą
I roskosz niszczą swém tchnieniem.
4. — Miłość dla słabéj istoty
Jest bóstwem; gdy ją posiada
[148]
Czuje pochodnie i groty,
W sercu płomienie zgryzoty;
Lecz dla téj, co sobą włada,
Jest dziéckiem hojném w pieszczoty,
Z którém się zabawić rada
Dla saméj tylko pustoty.