Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego/Do Autora wierszy moich broniącego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego |
Wydawca | Jan Nep. Bobrowicz |
Data wyd. | 1837 |
Druk | Breitkopf et Haertel |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
Ktośkolwiek jest coś skrycie w przychylnym mi rymie,
Przedsięwziął tak skutecznie bronić moje imie,
Odkryj się: wszak nie będziesz wstydzić się swej ręki,
Niechaj wiem komum winien i wdzięczność i dzięki.
Rzadko los nieszczęśliwym w gniewie swym udziela,
Takiego coby śmiał ich bronić, przyjaciela;
Często się zimna przyjaźń z pomocą wydziera,
Sto nas ludzi żałuje, a żaden nie wspiera.
Ten jednak takiej doznać mógł najlepiej proby,
Kto miał nieszczęście możne rozgniewać osoby.
Słabe z niemi umysły i czeladka podła
Będzie mu dopiekała i będzie go bodła,
I ten motłoch co ledwie godzien jest spojrzenia,
Będzie się z zacniejszego urągał stworzenia.
Jak kiedy Lew ogromny wskróś strzałą przeszyty,
Zgonem swym grożąc zbójcy wyzionie jelity,
Jeźli już w nim nieczuje dzielnej krwi gorąca,
Gnuśny osieł go swoim kopytem potrąca...
Lecz po co nad tym celem zastanawiam pióro;
Że żyją ludzie tacy, tyś winna naturo!
Tyś winna, że wydając nikczemne istoty,
Dopuszczasz najzacniejsze kazić twe roboty.
Ja, póki ten ród będzie, zawsze sarkać muszę;
Jeźli chcesz żebym chwalił, pokaż wielką duszę!