Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego/Na wjazd do Warszawy Senatora w Roku 1778
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego |
Wydawca | Jan Nep. Bobrowicz |
Data wyd. | 1837 |
Druk | Breitkopf et Haertel |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
w Roku 1778.
Nie chlub się z swoją wspaniałością Rzymie
Kiedy do ciebie wjeżdżał władzca świata,
Coś piękniejszego opowiem w mym rymie,
Wjazd Pana z Panów do nas tego lata.
Więcej ludzkości znajdziesz w tym pospiechu,
August nabawił płaczu, a ten śmiechu.
Rok minął jako pożegnał stolicę
Zabrawszy z sobą powagę Senatu,
By nią zaszczycał dalsze okolice,
Mądrość swą poznać dał całemu światu.
I gdy tu wszystko znikczemniało prawie,
Gust, piękność z sobą przywrócił Warszawie.
Pięknyż to widok gdy głowa w kołpaku
Sobolim wzgląda z poszósnej karocy,
Z rzewnego chociaż głodnego orszaku
Harcuje każdy z całą resztą mocy,
Pilnie swą scenę pełniąc w owym czasie,
Jak miał zlecono sobie na popasie.
Niespracowany Senator choć w drodze,
Dźwiga na sobie swej godności znaki:
Wstęgi na piersiach, ledwie nie na nodze,
Opończa nawet wydaje kto taki,
U której gwiazda świeci się na boku;
Z tejże go poznać w nocy choć w szlafroku.
Że życie jego Ojczyznie należy
Baczny Pan, pierwej ponadmostem stawa
A wprzód wierzchowiec tam i sam przebieży,
Doświadczy czyli bezpieczna przeprawa.
Czekać też trzeba było z pół-godziny
Nim nadciągnęły z mażami słoniny.
Gdy tak pozbierał swoje karawany,
I napasł oczy ludzkie z tamtej strony,
Jedzie na drugą w powagę przybrany
Noga za nogą dla zdrowia ochrony.
Aby zaś konie poważnego kroku
Nie rwały, trzy dni nie jadły obroku.
Wielka rzecz umieć łączyć gust z wygodą:
Tak Pan nasz obrał poczet z bisurmanów,
Dzidki z jeżami niewidzianą modą
Noszący, czego żaden nie miał z Panów.
I gdy pod górę końskie mdlały nogi,
Jeże służyły na miejsce ostrogi.
Najpierwsze w szczęściu Krakowskie Przedmieście
Co oglądało takiej pompy dziwy;
Pan niechcąc czynić krzywdy ludzi reszcie
Na nowe Miasto wiedzie krok leniwy,
Ztamtąd na Leszno, aż też cztery rogi
Zwiedziwszy miasta, zawitał w swe progi.
Księżna małżonka przykład płci niewieści,
Co sama jedna męża uczcić umie,
Z gronem potomstwa na najpierwsze wieści
Spieszy spotykać go tam gdzie rozumie,
Lecz krążącego nim schwytała w łapkę
Długo musiała grać z nim w ciuciubabkę.
Cała Warszawa byłaby się zbiegła
Z powinszowaniem uczcić przyjazd miły,
Lecz Pańska skromność w tym była przebiegła,
Że bryki, mazie przystęp zawaliły.
Uwielbiaj i ty Muzo w skromnej mowie,
Wstęgi na brzuchu, a kołpak na głowie!