............
Na białą kartę, co przede mną leży,
Miesięczna pełnia blaski swoje śnieży
I drży i lekkim cieniem się kołysze
I choć ja dumam tylko — ona pisze,
I choć ja marzę tylko — ona zmienia
W gorące zgłoski te moje marzenia,
I choć ja milczę — ona mówi biała...
I choć ja drżąca jestem — ona pała.
A tak się lekko ślizga promień złoty,
Że znać wskróś niego spojrzenie tęsknoty;
A tak się dziwnie plączą lotne cienie,
Że znać w nich nawet tłumione westchnienie.
I patrzę, cicha, na głoski i słowa,
Które ta jasność skreśliła perłowa,
I list ten srebrny posyłam w zadumie
I nie wiem, czy kto pismo to zrozumie.
II.
............
Nie było dla nas godziny ni chwili,
W którejby serce do serca gadało.
Jeśliśmy kiedyś ze sobą mówili,
To obojętnie i zimno i mało
I tak, jak mówią na drożnej krawędzi
Przelotne ptaki, gdy wicher je pędzi.
Ale w powietrzu, z którego twe usta
Brały swój oddech, zostało się drżenie...
I już ta przestrzeń nie była mi pusta,
Bo w niej utkwiło to nasze milczenie
I niosły się w niej, jako kwietne puchy,
Niewymówionych słów dźwięki i duchy.
Dziś w tej muzyce zasłuchana stoję
Nawpół radośnie, a nawpół boleśnie...
Znam każdy ton jej, lecz złożyć się boję
Z tonów tych strofy, akordy i pieśnie.
Lecz gdy się w sobie ukoję, uciszę,
Strofy te czuję i pieśni te słyszę.
Tak harfa, stojąc w samotnej ustroni
Z pełnemi struny miłosnej tęsknoty,
Nagle się sama wśród ciszy rozdzwoni
I wyda z siebie głos i akord złoty.
A choć jej promień nie trąci miesiąca,
Srebrnymi szmery jest cała drgająca.
III.
............
Ty i wieczór letni, cichy,
W jeden mi się zwiewa cień...
Piją rosę róż kielichy,
Co omdlały w skwarny dzień.
W długiej, mrocznej gdzieś alei
Widzę zdala drogi cień...
Piją rosę róż kielichy,
Co omdlały w skwarny dzień.
............
Miłość jest klęską świata...
Jej wonie i jej blaski
Służą, jak niegdyś maski
Służyły — licom kata.
VIII.
............
I mówię: odejdź! — i wracam się cicha,
By spojrzeć jeszcze na stóp twoich ślady,
I słucham wiatru, co w dali gdzieś wzdycha,
I na kwiat patrzę więdnący i blady,
Na jeden z kwiatów tych, co mają duszę —
I nie wiem, co mi jest — i płakać muszę.
I mówię: zostań! — i sama odchodzę
I drżąca idę w ciemności przed siebie.
I czuję ciernie kolące w tej drodze
I słyszę dzwony na serca pogrzebie
I widzę czarne snów ludzkich mogiły —
I nie wiem, co mi — i iść nie mam siły.
Dwie różne drogi — a jedna tęsknota,
Dwie różne drogi — a jedno cierpienie.
Na jednej zorza zagasa mi złota,
Na drugą schodzi noc i smutków cienie...
I późna chwila jest — i rosa pada,
I nie wiem, gdzie mi iść — i stoję blada...
IX.
............
Czy pomnisz, jak wskróś złotych zórz
Siedliśmy w łódkę, niemi,
A łodzią nie chwiał żaden ruch,
U brzegu senna stała;
A wodą szedł już nocy duch
I mgła wionęła biała...
A serce we mnie zcichło tak,
Jak tonie te mdlejące;
A dusza moja - biały ptak —
Zwinęła piór swych końce...
I bezcielesnych marzeń rój
Obleciał nas dokoła...
I ochłódł życia war i znój
I zbladły nasze czoła...
Aż nagle jedno z twoich drgnień
Zburzyło tę pogodę...
Na twarz mi buchnął żar i cień,
A wiatr zamącił wodę...
X.
............
Dam ci tę gwiazdę, co w oczy nam świeci W wieczornej ciszy...
Dam ci tę świeżość, co z łąk ku nam leci I wonią dyszy...
Dam ci tę białość, co różom owiewa Schylone czoła,
Dam ci te szumy, którymi się drzewa Modlą dokoła...
Dam ci przezrocza wiosennych dni zmierzchu, Widne w oddali,
Dam ci ros czaszę, kipiącą do wierzchu Blaskiem opali...
Dam ci tęsknotę, co wznosi uśpione Ziemi tej łono,
I duszę moją dam ci, tak jak one — Niepochwyconą.
XI.
............
W wielkiej i pustej nawie — Myślę o tobie...
W wielkiej i pustej nawie Rzuca się blask jaskrawie
Przez szyb gotyckich barwne tła
I na kamiennych taflach drga... — Myślę o tobie.
W łukach mrok drzemie szary — Myślę o tobie...
W łukach mrok drzemie szary, Westchnieniem drżą filary...
Cisza — co w sobie ma krzyk i jęk —
Ból życia, cierpki grobu lęk... — Myślę o tobie.
XII.
............
Tak mi się zda, że to bajka,
Że wskróś złudnych mar i snów
Widzę postać tego grajka I wiosenny wieczór ów...
Zadumani, pochyleni,
Ja i ty, jak jeden duch,
Nie istnieliśmy w przestrzeni, Ciałem był nam tylko słuch...
............
W miłości niema zdrady: Jest tylko wieczny ruch.
Siew życia i zagłady, Jak chce, tak rzuca — duch.
............
Jeśli milczenie ma starczyć za słowa,
Wierz mi, najwyższej piękności hymn śpiewa
Noc nasza, cicha, letnia, księżycowa,
Co przez rozkwitłe przesrebrza się drzewa.
I jeśli piękność ma starczyć za słowa,
Wierz mi, że pieśnią ogromną w swej mocy
Jest podniesiona ku niebu twa głowa,
Gdy patrzysz, milcząc, w oblicze tej nocy.
I jeśli miłość ma starczyć za słowa,
Wierz mi, modlitwą ku tobie w tę ciszę
Bije mej duszy gorąca wymowa, Kiedy to piszę.
............
Nie list, nie słowo, nie skargę tęsknoty,
Nie echo westchnień rozwianych po grobie,
Lecz uśmiech szczęścia posyłam dziś tobie
Cichy i złoty.
Dziwisz się, pragniesz zapoznać się z drogą,
Którą ten motyl czarowny przylata
Tym, co się bez ran przecisnąć nie mogą
Wskróś cierni świata?
Wszak my go próżno szukali we dwoje
W przestworach pyły sypanych gwiezdnemi,
Co masz z nim robić — nie pytaj nikogo.
Weź go na usta, jak święte chryzmaty,
I w młodych blaskach uśmiechu żyj błogo.
Wiosna nie pyta, gdzie podziać ma kwiaty,
Ale je ludziom po drodze rozdziela,
Co idą z pieśnią za wiewem jej szaty.
Nie wiesz, co zrobić z uśmiechem wesela?
Umaj nim dom twój od szczytu do progu...
Niecił w nim zapachnie kwietniowa niedziela
Polom i chatom i ludziom i Bogu!
XV. OFIAROWANIE.
Lećcie, kartki ciche, białe,
Jak jabłoni kwiecie,
Zapukajcie, zastukajcie, Gdzie smutek znajdziecie.
Zapukajcie, zastukajcie,
Gdzie milczące wrota:
Może pójdzie wam otworzyć Jaki duch-sierota.
Może pójdzie wam otworzyć,
Może wam odpowie,
Może drogi głos przypomni W waszej cichej mowie.
Może drogi głos przypomni,
Co zamilkł na wieki,
Może głową zakołysze, Zarosi powieki.