Gra w »zielone« jest tak stara,
Jak ludzkiego serca bicie...
Zawsze jakaś młoda wiara
Snv[1] goniąca po błękicie,
Zawsze ufność w słońca świty
Wskróś jesiennych dni zawiei
Pokazuje niespożyty,
Wiecznie świeży — liść nadziei.
II.
Zaczęło się to pewnego ranka... Każda sielanka
Chce wiosny, kwiecia, młodości i słońca. Lecz nim dobiegnie do końca,
Umarłe róże zostawia za sobą, Mrokiem owiewa niebiosy,
A sama idzie, okryta żałobą, Roniąc łzy rosy.
Lecz jestże temu winną sielanka,
Że nie trwa dłużej, niźli uśmiech doli...
Zaczęło się to pewnego ranka, A jak noc — boli...
Może o gwiazdkę zgubioną w błękicie,
Może o serce, a może — o życie...
Tegośmy sobie nigdy nie wyznali,
O cośmy grali.
I codzień cichszym pytała mnie głosem
I co dnia głębiej źrenice spuszczone
Promyk mi słońca rzucały ukosem,
Kiedym jej moje pokazał »zielone...«
Lecz jam był gotów w oboją iść stronę,
Jaka na życie przypadnie mi losem,
Za tym jej głosem.
Przegrać, czy wygrać — za jedno mi było,
Bom wiedział, że już nic mi się nie zmieni,
Żeśmy ku sobie porwani tą siłą,
Co pąki pędzi z majowej zieleni,
Srebrzy stokrocie i róże czerwieni...
Przegrać, czy wygrać z tą moją, z tą miłą —
Jedno mi było!
VII.
O słodkie usta, o spojrzeń pieszczoto,
O słów szeptanych czarodziejska mocy!
Dotąd ja widzę gwiazdę ową złotą,
Co nam świeciła tej majowej nocy...
Dotąd tą wonią fiołkową dyszę,
Co z traw zroszonych biegła w nasze ślady...
Dotąd zapadam w tę półsenną ciszę
Mroków, mdlejących nad łąki i sady...
Dotąd ów listek, wyjęty z warkocza,
Do serca tulę rękoma obiema...
Dotąd drżą w gaju słoneczne przeźrocza,
Dotąd jest wiosna... A ciebie już niema!...
Pomiędzy ludźmi cichy teraz chodzę,
Nie wiem, czy stoi czas, czyli też bieży...
I wszędzie, zawsze mam na swojej drodze
Jeden liść zwiędły i jeden grób świeży.
Grób — z szczęścia mego wyrósł i z kochania
I zamknął wszystko, czem mi serce żyło,
I dziś mi sobą świat cały zasłania
I duszy mojej jest cichą mogiłą...
Lato po lecie i wiosna po wiośnie
Idę tam marzyć i tęsknić w tę stronę,
A brzoza biała, na grobie co rośnie,
Szeptem mię pyta o moje »zielone«.