Nagle otwierasz te ciche pokoje:
Woń róż umarłych wybucha z ich wnętrza,
I fala ognia, od ognia gorętsza,
Tchnie w piersi twoje.
I stoisz w progu, iść dalej nieśmiały,
Rzęsą nakrywszy źrenicy płomienie...
Tam, za kotarą dwa szepty, dwa cienie,
W uścisk się zwiały...
II.
W szerokiej ciszy leży świat, W wieczornej ciszy...
Otwarła noc już swój biały kwiat I wonią dyszy.
Pali się łuną zachodnich zórz Nieba i ziemi skraj...
— Echo gdzieś płynie z za gór, z za mórz — »...Znasz-li ten kraj?...«[2]
Stary akwedukt[3] rzuca cień Na mirt i róże;
Skroś arkad świeci mdlejący dzień, W złocie, w purpurze.
Odlata, roniąc blaski swych piór Skróś lazurowych staj...
— Echo gdzieś płynie z za mórz, z za gór — »...Znasz-li ten kraj?...«
Lateraneńskiej wieży dzwon Na Ave bije...
Módl się, bo idzie noc, śmierć i zgon Temu, co żyje...
Na wieży płonie złocisty ćwiek, Cyprysów klęczy gaj...
— Echo gdzieś bije od pól, od rzek — »...Znasz-li ten kraj?...«
Po wzgórzach wieją modre mgły, Ruin zasłona...
Jakiejś przeszłości sypią się łzy, Coś mrze, coś kona...
O, jaka tęskność, jaki ból! Zamknięty jest mój raj...
— Echo gdzieś płynie od rzek, od pól — »...Znasz-li ten kraj?...«
Rzym 1892 r.
III.
Tu był, tu czuł, tu marzył. Tędy jego oko,
Zapalone tęsknotą, przez Sabińskie szczyty
Biegło pod sine gwiazdy, w świat mgłami nakryty,
I pierś ku mrocznym borom dyszała głęboko.
Tu śpiewał. Rozkochane słowiki tej wiosny
Ucichły w mirtach, w jego wsłuchując się pienie,
Bo był głos — nad ich głosy — gorący, miłosny,
A z pieśni biły szumy zbóż i gajów drżenie.
Tu czuł. Stąd duch, napięty piorunowym łukiem
Natchnienia, strzałą leciał przez włoskie lazury
I szum swój zlewał w akord z północnych burz hukiem,
I ciskał błyskawice i gromem bił w chmury.
Tu na samotnej sosny patrząc czarność, smętny
Odwracał od róż oczy tęskne, gorejące...
Stąd — orzeł, gniazda swego górnego pamiętny,
Wzniósł loty, wzbił nad ziemię i uleciał — w słońce.
↑Willa Wołkońskich (obecnie Campanari) w pobliżu św. Jana Lateraneńskiego w Rzymie, własność podówczas Zeneidy Wołkońskiej, gdzie Mickiewicz w zimie 1829/30 bywał częstym i pożądanym gościem.
↑Pierwszy wiersz utworu Mickiewicza p. t. »Do H. Wezwanie do Neapolu«.