[100]V. ADESSO PARLA[1].
A teraz mów ty do nich, ziemio cicha,
Którzy tam blizko u twego są łona;
Mów jako matka, co płacze a wzdycha,
Niepocieszona...
Borów twych czarność i lasów twych szumy
I góry twoje i wichrów twych loty
Niechaj obudzą choć chwilę zadumy,
Chwilę tęsknoty...
Stare kurhany, zapadłe mogiły
Pokaż wyrwanym z powszednich dni wrzątku;
Niech wrócą sercem do domu swej siły,
Swego początku.
Dębom zwichrzonym daj głos! Niech im prawią
Dawnych rapsodów baśń starą z prawieka...
Pokaż im w chmurach drużynę żórawią.
Jaka daleka...
Niech twoje rzeki i twoje poniki[2]
Ostrunią dla nich swe gęśle perłowe,
Rozbudź im płaczów tajemnych muzyki,
Jęki echowe...
[101]
Tchnij na nich duchy pól twoich krzepiące,
Piastowe chleby podawaj im w kłosach
I miód piastowy z tych kwiatów na łące,
Co stoją w rosach...
Rozwiń przed nimi zbożowych pól wstęgi,
W maki przetkane i w modre bławaty;
Otwórz im piersi dla zgrzebnej siermięgi,
Dla czarnej chaty.
Piastunko dobra, nie na sen im śpiewaj,
Ale na pracę, na przyszłych dni życie
I tchem zarannej jutrzenki owiewaj
Serc sennych bicie...
Daj im po miedzach i cichych dąbrowach
Usłyszeć głos twój z wieczornych zórz chwilą;
Błogosławiącą dłoń połóż na głowach,
Co ci się chylą...
O rodzicielko, z tych prochów i kości,
Co cię obsiały, żałosną i czarną,
Ucz nas ofiarą i tchnieniem miłości
Otrzymać ziarno!