[137 ] II. NA PIASTOWYM ŚLĄSKU[ 1] .
»Niechaj będzie pochwalony«! —
Pątnik, drogą uznojony,
Gościem przyszedł w śląskie strony.
Przyszedł, siwej chyląc głowy,
Od Królowej z Częstochowy,
I gdzie Wawel Krakusowy...
Hej! I z dalszej okolicy,
Gdzieś od Gopła, od Kruszwicy,
Gdzie brzmi pieśń Bogarodzicy...
Niby biedny, niby stary,
A ma wzrost królewskiej miary,
A włos spada mu na bary...
Niby zwiędła twarz i sucha,
A w źrenicy - żary ducha...
Jakaś moc od niego bucha.
Zaczem, dawszy pokłon Bogu,
W śląskiej izby przysiadł progu,
Jak ten żuraw na rozłogu...
[138 ]
Ściągnął z pleców małą lutnię,
Pobrzękiwać zaczął smutnie,
To przynuci, to znów utnie...
Jakaś pieśń nie wyśpiewana
Pali, boli go, jak rana,
Pieśń — poselstwem mu nadana.
............
Poschodzili się ludziska,
Ten, ów gościa rękę ściska...
— Toć swojacka krew i blizka!
Poschodzili się rówieśni,
Pątującej słuchać pieśni;
Coś im śni się, cości nie śni...
Jakieś wieści, przypomnienia...
Łza ukradkiem wzrok zacienia,
Szepty słychać i westchnienia...
Poschodzili się i młodzi...
Płomień im po licu chodzi,
Żywa moc się w kościach rodzi.
............
Hej, ty mowo, nasza mowo,
Znasz ty zaklęć wielkie słowo,
Masz ty siłę piorunową!
Hej, ty pieśni, nasza pieśni,
Pachniesz ty nam kwieciem trześni
Z pod zimowej, szarej pleśni!
Hej, ty słowo, słowo nasze,
Ty ślązackie i ty lasze,
Gwarzysz ty nam, jako ptaszę!...
[139 ]
Utęsknieni my do ciebie,
Jak do słonka na tem niebie,
Jak do życia w dusznym chlebie...
Wstań nam zorzą! Zbudź tysiące!
Serca nasze są mdlejące,
A nad nami chmury ćmiące...
Wstań hejnałem! Noc nam głucha
Utłumiła w piersiach ducha...
Niechże znowu, jak zdrój, bucha!
............
Stoją, patrzą gospodarze,
Onych śląskich niw włodarze,
Oczy we łzach, w ogniach twarze...
A wtem pątnik podniósł czoło,
Brew namarszczył, pojrzał wkoło,
Głos mu rozgrzmiał skroś przez sioło.
Jak ten wichr, co polem lata,
Na trzy strony rozgrzmiał świata,
Aż się w zrębach wstrząsła chata.
............
— Już przyszedł czas! Już stał się cud!
Już godzin słyszę bicie...
Śmiertelnym snem chwycony lud
Przebudził się o świcie!
Już nastał dzień, już błysnął dziw,
Co był przepowiadany...
Z letargu lud się przecknął żyw
I wstrząsnął grobu ściany!
Już duch żywota woła nań,
Potężny duch narodu:
[140 ]
— »Łazarzu, w trumnie złożon, wstań!
Już idą brzaski wschodu!
Przespałeś noc, przespałeś dni,
W śmiertelne zgła spowity,
Dwugłowy orzeł krakał ci,
Że zgasły Boże świty...
A oto zorza świeci hań,
Pod niebo hejnał leci...
— Łazarzu, ludu śląski, wstań!
Ty kmieciu z Bożych kmieci«!
............
I poczuł Śląsk w swych żyłach krew,
I poczuł nowe siły...
I zmartwychwstania wznosząc śpiew,
Podźwignął się z mogiły.
Śmiertelny znój to! Krwawy trud!
Wysiłek niesłychany!
Po wiekach całych — śląski lud
............
W ojczyzny imię bierze chrzest,
Prześwięty chrzest dziejowy...
I wie, że Polska matką mu jest,
A on, że ród Piastowy!
I dźwiga się z wiekowych snów,
Po długiej zmory męce...
Do Matki-Polski oto znów
Wyciąga obie ręce!
I wiedzie syna ojciec tam,
Gdzie brzask od Wisły świeci,
I woła: — »Patrzaj, synu! Tam
Nasz orzeł biały leci«!...
[141 ]
I patrzy chłopiec w modry szlak,
W słoneczność patrzy wschodu;
I wie i czuje, że ten ptak
To znak jest jego rodu!
I wie i czuje, że w nim krew
I kość — gniazdowa, lasza...
I brzmi mu w duszy słodki śpiew
I słodka mowa nasza!
A ojciec tuli dziecię w łzach
I żegna krzyża znakiem...
— Synu mój — woła — w ciężkich dniach
Pamiętaj, żeś Polakiem!
Strażnicą nas postawił Bóg
U granic swej krainy,
A twierdzą mu jest każdy próg,
Gdzie polskie ojce, syny...
Jak wyspa my, jak Boży ląd,
Na ...... oceanie.
Gniew morza huczy stąd i stąd,
Lecz ducha — nie dostanie!
I podniósł w niebo zbladłą twarz,
Gdzie troska bruzdy orze,
I z jękiem zmawiał »Ojcze nasz«
I — »Święty, święty Boże!«
............
Lecz gdzie jest matka? Żona gdzie?
Gdzie jest tej chaty dusza?...
Czyliż zamarłe w długim śnie
Jej serce się nie wzrusza?...
Lecz gdzie jest matka? Słodka twarz,
Schylona nad kołyską?...
[142 ]
Gdzie ta, której Bóg oddał w straż
Ojczystych chat ognisko?
Gdzie ręka matki, żony dłoń,
Gdzie siostry głos kochany?
Gdzie ta, co z potu otrze skroń,
Balsamem zmyje rany?
Także jej mile wpada w słuch
............
Że już zapomniał się jej duch
Ojczystą modlić mową?...
Milczycie? Czyliż wam nie srom
W obliczu ziemi, nieba,
Że tam, gdzie polski ród i dom,
O was się pytać trzeba?
Że tam, gdzie walczy mąż i syn
Męczeńskim dusz orężem,
Was — żadna walka, żaden czyn
Nie łączy z synem, z mężem?
Że się nie balsam z waszych rąk
Sączy na serca blizny,
Lecz jad, co im przyczynia mąk:
Zaparcie się ojczyzny?
............
............
............
............
............
............
Że się wstydzicie szatek swych,
Śląskiego córy ludu?...
[143 ]
Czy opętało wam tak słuch
............
Że już zapomniał zbłąkany duch
Własną się modlić mową?...
............
Niewiasto śląska! Ciebie Bóg
Postawił na rubieży,
Byś nie puściła przez swój próg
............
Niewiasto śląska! Bóg ci zdał
Szafarstwo święte ducha...
On z chleba dusz, nie — z chleba ciał —
Rachunku cię wysłucha.
Gdy przyjdzie boży dzień i czas,
Sądzony od stuleci,
............
Spytają twoje dzieci:
— »O matko, czemu fałsz i kłam
Zadałaś Boga woli,
Co polską duszę w pierś tchnął nam,
Obsadził w polskiej roli?
Matko! Gdzie nasza mowa jest,
Rodzinna mowa lasza?...
Gdzie polskie imię? Polski chrzest?
Gdzie jest ojczyzna nasza«?
............
Cóż ty im wtedy powiesz, co?
Co rzekniesz tej godziny,
Gdy się od ciebie, z gorzką łzą,
Odwrócą twoje syny?
[144 ]
I pójdą syny twoje precz,
............
A serce twoje przebije miecz
I ból zostawi głuchy?...
A nocą się ich zbudzi głos
Jękami żałosnemi...
I pobieleje w smutku włos,
I nagniesz się ku ziemi!...
Lecz ziemia powie: — Nie znam cię!
Gdzie dusze twoich dziatek?
............ Zaparłaś mnie,
Mnie — matkę wszystkich matek!!!
............
Skończył śpiewak, spuścił skronie,
Odjął z lutni obie dłonie,
W jasnowidztwie jutra tonie...
Zadumali się słuchacze;
Tu, tam serce zakołacze,
Oko spłonie, to zapłacze...
Kruszą się niewieście duchy...
Gdzieś szloch słychać, gdzieś jęk głuchy,
Twarze skryte pod rańtuchy...
Wtem wzniósł pielgrzym głowę siwą,
A u czoła mu — o dziwo! —
Zaświeciło złote szkliwo...
Jakaś wielka jasność boża,
Ni to miesiąc, ni to zorza,
Rzuciła się skroś przestworza...
Rzuciła się do podsienia,
Skrzydłem wieje u ramienia,
Całą postać opromienia...
[145 ]
Już go wznosi, już go chwyta
Jakaś modrość złotolita,
Cała postać w niebo wzbita...
Zadumienie ludu wzrasta:
— »Ktoś ty«?... — woła mąż, niewiasta...
A głos z blasków: »Jam duch Piasta!«
Niknie, ginie już dla oka,
Niby świetny kształt obłoka,
Nadświatowa i wysoka...
Zniknął. Wzrok go nie dogoni,
A na progu smutno dzwoni
Poniechana lutnia z dłoni...