Pogląd na stosunki Polski z Turcją i Tatarami/Rozdział II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Bartoszewicz
Tytuł Pogląd na stosunki Polski z Turcją i Tatarami
Podtytuł na dzieje Tatarów w Polsce osiadłych, na przywileje i wspomnienia o znakomitych Tatarach polskich
Pochodzenie Koran (wyd. Nowolecki)
Wydawca Aleksander Nowolecki
Data wyd. 1858
Druk J. Jaworski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ II.

Dzieje Turków to Azji. Ich pierwsze najścia na Europę. Umur Beg. Jan Kantakuzen cesarz i walka jego z Bulgarją i Serbją, związki rodzinne z sułtanem Brussy. Urszan. Sulejman syn jego. Wyprawy wojenne Greków i Turków do Serbji. Upadek Cimpi i Gallipoli, Państwo Tureckie w Europie. Położenie i historja Serbji i Bułgarji. Duszan. Dynastja Aseniów. Stan rzeczy za Murata sułtana.

Dzieje czternastego wieku wschodnio południowéj Europy zaczynają się napadami turków. Z początku nikt nie mógł się domyślać wielkich skutków politycznych tego nowego najścia barbarzyńców na cywilizację, nikt nie przeczuwał, że pod niem runie cesarstwo. Prawda, że cesarstwo zabijało się samo, że Bulgarowie i Serbowie pragnęli zemsty, że wszystko się w Grecji rozpadało pod własnym ciężarem. Ten nowy nacisk rwał do szczętu siły cesarstwa, gdy przeciw fanatyzmowi i młodemu wrzącemu życiem, Bizantyńcy mogli postawić jedną tylko zużytą intrygę.
Cesarstwo tureckie[1] rodziło się i kształciło na zwaliskach potęgi Arabów, Seldżuków i Mongołów w Azyi mniejszéj, na niewielkiéj przestrzeni ziemi. Śmiały i szczęśliwy najezdnik, twórca téj nowej potęgi Osman, co rok rozszerzał swoje posiadłości kosztem cesarstwa greckiego, i nie minęła ćwierć wieku, kiedy już Brussa, Nikomedya, Nicea należały do niego. Upadek Brussy był tutaj stanowczym krokiem (1326).
To nic jeszcze, gdyby te zdobycze Azję jedynie miały na celu; ale dumny Osman coraz więcej przybliżając się do morza Marmora z żądną chciwością spoglądał na Europę, na któréj widać było w oddali bogate i ludne miasta. Widoki te, nadzieje pięknéj zdobyczy, już od wieku blizko nęciły dzicz. Pierwsza tedy napaść, jaką dzieje podają, miała miejsce w r. 1263. Wtedy nieostrożny Michał Paleolog pozwolił dwunastu tysiącom Turków Seldżuków posiedlić się po nad brzegami morza w dzisiejszéj Dobruczy. Już wtenczas brat sułtana z Ikonium zobaczywszy Carogród, myślał o tém, jak opanować cesarstwo z pomocą owych Turków z Dobruczy i ogłosić się cesarzem wschodnim. Spisek odkrył grek jakiś, czém przelękniona horda zawczasu ucieczką schroniła się z Dobruczy do Krymu, gdzie zamieszkała pomiędzy Mongołami. Z tysiąc Turków ochrzciło się i zostało w Konstantynopolu: zna ich historya pod nazwą Turkopulów. Drugie najście, ale już z orężem w ręku jest z r. 1307. Wtedy czterystu tylko włóczęgów wylądowało pod samym Carogrodem, natarło na gwardyę cesarską i rozbiło ją. W ślad za niemi przedarły się nowe bandy, jedna poszła nawet do Serbii i ofiarowała swoje usługi królowi Milutynowi, ale ją tam wyrąbano, a niedobitki z niéj zamieniono w niewolników. Odtąd najścia rozbójnicze ponawiają się raz za razem, aż w r. 1327 po ufundowaniu już potęgi w Azyi, Urszan syn Osmana pierwszym był z sułtanów, co jawnie pokazywali chęć przeprawienia się do Europy, i tam osadowienia swojego państwa. Z Brussy kierował sułtan temi peryodycznemi napaściami, które łupieżyły brzegi Tracyi i Macedonii. Cesarz Andronik odznaczył się kilka razy odpierając napady barbarzyńców na kwitnące starożytne miasta. Hellespontu nic nie broniło. Pod Gallipoli najłatwiejsza była turkom przeprawa. Ztąd lekkie kaiki osmańskie unosząc się po morzu, co chwila o kilkanaście staj wysadzały w różne miasta awanturników.
W r. 1332 już nie tłum niesforny, ale cały porządny oddział jazdy próbując szczęścia, zjawił się pomiędzy Rodosto a Seliwryą, niszcząc wszystko po drodze ogniem i mieczem. Za nim pomknął się w r. 1335, Umur-Beg władca Smirny, który płynąc na 55 kaikach opanował wyspę Samotracyę i wysadziwszy na brzegi silny oddział, zajął bez oporu okolice Porosu. Kiedy cesarz Andronik szukając napotkał tego nieprzyjaciela, bał się go jednak zaczepić, w skutku więc układów dobrowolnie turcy oddalili się. Ale cesarz przeląkł się i posłał do Urszana bogate dary z prośbą o pokój, który rzeczywiście stanął, ale nie mógł być długim, Urszan albowiem pałał żądzą zdobycia Grecyi, i dzień i noc modlił się o to do Boga. Tak więc w r. 1337 w okolicach Carogrodu wylądowały pułki Osmanów, nie już owe niestrojne i szczupłe oddziały najezdników, ale regularne pułki porządnego wojska. Wódz turecki, który wiódł te tłumy, rachował na pomoc Wenecyan i Genueńczyków, mieszkających w Galata, na przedmieściu stolicy. Ruchy osmanów były tak bystre, samo przedsięwzięcie tak nagłe i zuchwałe, że wieść ledwie o chwil kilka uprzedziła samo pojawienie się turków. W stolicy nie było ani jednego żolnierza i ledwie kilkadziesiąt ludzi zebrał Jan Kantakuzen dla bronienia przeprawy, Andronik zaś z trzema okrętami wypłynął na morze. Cofnęli się najezdnicy i tą razą, ale płomień i miecz zrobiły swoje.
Całą nadzieją cesarstwa był wtedy ów Jan Kantakuzen, którego ogłoszono wreszcie współcesarzem do pomocy słabemu i młodemu Janowi Paleologowi w r. 1342. Znakomity był to mąż rady i na polu boju, ożeniwszy się zaś z księżniczką bułgarską, zyskał poparcie dla cesarstwa i téj niezawsze przyjaznéj narodowości. Ale jednakże zaczął od tego, że zawarł pokój z Umur-begiem, który mu w r. 1342 na 380 statkach przysłał ze Smirny 28000 wojska na pomoc przeciw Serbji i sam dowodził tém wojskiem, ale zląkłszy się deszczu i niepogody wrócił do Azyi. Na wiosnę następnego roku puścił się na morze znowu na 300 statkach, ale pod Negropontem burza rozpędziła jego flotę, tak że jej ledwie dwie trzecie przyszły do Saloniki. Nie na rękę była ta przyjaźń Jana z turkami cesarzowej matce i wrogom jego. Zapłacili więc Umer-bega żeby się oddalił, ale sułtan jednak obiecał Kantakuzenowi, że na rok przyszły pojawi się jeszcze z większemi siłami.
Przymierze Kantakuzena z turkami i dwukrotne ich pojawienia się w Tracyi, której część zachodnia należała wówczas do Serbii, a północno wschodnia do Bulgaryi, były powodem, że Alexander car bułgarski i Stefan Duszan car serbski zawarli także z sobą przymierze przeciwko cesarstwu. Stronę tych dwóch potężnych władców przyjęła także w Carogrodzie cesarzowa matka Anna i malkontenci. Jednakże były inne także przyczyny, które przymierze owe przyprowadziły do skutku. Oto w ciągu jednego 20-letniego panowania (1336—1356), trzynaście razy Duszan szedł na Grecyę i zagrażał jéj zdobyciem Carogrodu, zniesieniem cesarstwa wschodniego, jak zachodnie padło przed wiekami. Oto pretendent bułgarski młody Szyszman syn Michała Straszymira i Niedy Stefanówny Uroszówny, bawił w Carogrodzie i groził Alexandrowi. Kantakuzen opiekował się Szyszmanem, którego wydania napróżno domagał się car przez osobne poselstwo. Zatém właściwie tajne sprężyny bulgarsko-serbskiego przymierza spoczywały w Carogrodzie, gdzie Anna mając związki z Alexandrem, siliła się zgubić Kantakuzena. Spiskowi posunęli się tak daleko, że postanowili (w r. 1341) oddać tron carowi bulgarskiemu lub nawet łacinnikom, jeżeli Kantakuzen nie porzuci władzy. Ztąd łatwo pojąć z jaką tęsknotą czekał współcesarz obiecanéj pomocy Umur-bega. Rzeczywiście władca Smirny w r. 1345 wiedzie 20,000 wojska ku Hellespontowi i bez przeszkody przeprawia się na brzeg Europejski. Zbliżywszy się do Demotyki, gdzie główną miał kwaterę Kantakuzen, Umur-beg posyła jeden oddział ku Seresowi, który oblega Duszan, a drugi szle na miasta bulgarskie rozłożone po trackim spadku Bałkanów. Owa wyprawa Duszana była dopiero szóstą z kolei. Sereszanie już mu się poddawali, gdy car serbski pokłócił mieszczan i załogę, ale odsiecz turecka i Kantakuzena sprawiły, że car cofnął się zaraz w macedońskie góry. Chce sprzymierzeńca swojego prowadzić cesarz do Carogrodu, gdzie właśnie umarł jeden z jego największych wrogów, ale Umur-beg woli powracać do kraju. Najścia te coroczne władcy Smirny na Europę, pomyślne, ale bezskuteczne, osłabiły siły tureckie w téj stronie. Ale za to Urszan coraz potężniejszy gotował się do wyprawy. Był w pokoju z cesarstwem, ale nie spuszczał oczu z Carogrodu paląc się żądzą. Tam Kantakuzen nastręczył mu sposobność wmięszania się do spraw bizantyńskich. Nie kontent z połowicznéj swojéj władzy ogłosił się uroczyście jednowładnym cesarzem w Adryanopolu 21 maja 1346 r. Anna wtedy wystąpiła otwarcie przeciw niemu w obronie syna Jana Paleologa i wezwała na pomoc Urszana. Ale cesarz uprzedził ją bo widział, że Umur-beg mu niewystarczy a Urszan niecierpliwie spogląda na Carogród. Serdeczność doszła do tego stopnia, że stary sułtan wyprawił poselstwo z Brussy po rękę cesarzówny Teodory; nibyto wahał się jakiś czas Kantakuzen, nibyto się radził przyjaciół, a nawet Umur-bega, nibyto zmuszony okolicznościami, pozwolił wreszcie. Sumienie uspokoił tém, że to nie pierwszy przykład księżniczek chrześciańskich, które szły za niewiernych. Cesarz ratował się jak mógł: gdyby nie ujął sobie Urszana, zginąłby za intrygą Paleologów.
Wypadek owego małżeństwa był stanowczy dla losów Grecyi. Teodora miała być przecudownie piękną. Ale ocaliwszy na chwilę ojca, zgubiła ojczyznę, bo mężowi dała już pozór i niby prawo zajmowania się Grecyą.
Nastał dla Urszana czas dać dowody swego przywiązania do teścia. Wyprawy Duszana sprawiły to, że wiosną 1347 r. sułtan pchnął silne oddziały na Grecyę; dowodzili pułkami jego synowie, największym zaś 10-cio tysięcznym najstarszy, jako naczelny wódz Sulejman. Maciéj cesarzewicz ruszył w przedniéj straży ku wąwozom Chrystopolskim w Migdonii, ale rozbili go serbowie, Sulejman zamiast iść na pomoc legionom greckim, zwraca się nagle na bezbronne miasta i wsie podwładne cesarstwu. Spustoszył wszystko, zrabował i do okrętów swoich, które czekały spokojnie w portach, przypędził tłumy jeńców, których przegonić kazał do Azyi, pierwszy to raz może jassyr uwozili barbarzyńcy z Europy. Cesarzowi postępowanie Sulejmana otworzyło oczy, ale że nie miał żadnej siły, znowu w r. 1349 uprosił u teścia 20,000 turków przeciwko serbom. Sulejman znowu dowodził posiłkowym oddziałem. Ale teraz inaczéj zażartował sobie sułtan z cesarza. Ledwie wojsko połączone grecko tureckie wyszło w pochód, aliści goniec za Marycą dopędził sułtanowicza, żeby co prędzej wracał, gdyż Btynii zagrażają niepodlegli książęta Azyi mniejszéj. Więc wracał sułtanowicz przez południową Mezyą i Tracyę, rabując, palie, niszcząc, a bogatą zdobycz, stada i jeńców znowu przeprawił za Hellespont. Ruiny szły na ruiny, łupieże na łupieże w cesarstwie, jedne na drugich legły pokładami. Nie dosyć Urszana zdrad: raz wraz drobne oddziały najezdników tureckich rozszerzały w Europie bizantyńskiej popłoch i rozpacz, o posiadłościach azjatyckich już tu się nie mówi, były od dawna stracone dla cesarstwa. Zupełnie jak przed wiekami na zachodzie, jedna mała banda zuchwałych zdobywała miasta, nakładała haracze, rozpościerała się w bezbronnych stolicach: tak i tutaj bandy na własną rękę napadając, przerażały Carogród, wyłudzały ogromne okupy. Finanse cesarstwa już dawno upadły, a haracz turecki do tego stopnia wypróżnił skrzynie, że ozdoby świątyń przetapiano na pieniądze, aby jako tako nadstarczyć koniecznym potrzebom.
Położenie Kantakuzena było okropne. Urszan nie ukrywał swoich najgorętszych chęci, żeby ognisko swojego państwa przenieść do Europy. Jeden tedy zostawał środek, ująć sobie Bułgarów i Serbów, i związek wspólny przeciwstawić potędze Osmańskiej. Późno już było. Turcya wdzierała się wszystkiemi szczelinami, i rosła ciągle w siły, ale ten związek mógł jeszcze długie lata ważyć potęgę barbarzyńców. Nie udało się to cesarzowi, który wprawdzie doszedł nawet do tego, że aż miał się widziéć z Duszanem. Intrygi malkontentów rozbiły i te nadzieje w ostatecznéj już chwili. Widzenie się dwóch panujących nastąpiło rzeczywiście niedaleko od Saloniki w r. 1350. Cesarz przyjechał z Janem Paleologiem i strażą nadworną, Duszan z małym oddziałem Serbów. Car Serbski czuł swoją przewagę nad slabem cesarstwem. Upływało 14 lat jego sławnego panowania, ciągłe tryumfy nad Grecyą wzbiły go w dumę. Rozszerzywszy znacznie granice Serbii na południe i wschód, Duszan dawał pokój cesarstwu, ale z warunkiem, żeby mu ustąpiło uroczyście zawojowanych krain; znudziły już cara wojny i radby sobie odpoczął. Po długich sporach opuścił Duszan cokolwiek z pretensyi swoich i wziąwszy Sichnę, Seres, Melenik, Strumnicę, Kostur, i znaczną część Macedonii zachodniéj, oddawał cesarstwu Akarnanię, Tessalię i miasta po nad rzeką Strumą do Seresu. Duszan także chciał pokoju serdecznie przez obawę Turków, z którymi już poprzednio nieraz się spotykał. Już wyznaczano pełnomocników do zajęcia spornych krain, kiedy stronnicy Paleologa tajnie udają się do obozu Duszana i oskarżają przed nim cesarza, ze przywłaszczył sobie władzę która mu się nie należy. Nazajutrz tedy car Serbski zapowiadał cesarzowi, że ustępował zawojowanych krain ustnie, ale nie w rzeczywistości i że jeżeli chce miéć pokój, musi wszystko Serbii ustąpić. Chciał przez to wymódz wiele na cesarzu, sądząc, że się przelęknie ostateczności, ale Kantakuzen zaraz się domyślił przyczyny takiego postępowania Duszana i nic nie mówiąc powrócił do Carogrodu. Teraz ułożył plan nowy. Chciał Alexandra bułgarskiego zwabić na Duszana, a tymczasem rachował na własne siły przeciwko Turkom.
W początkach 1351 r. posłowie jego pojechali z tym planem do Ternowa, ale car Alexander źle ich przyjął, Kantakuzenowi głównie albowiem przypisywał one ciągłe napaści tureckie na pograniczne włości i miasta bułgarskie. Napróżno usprawiedliwiali cesarza posłowie, że on tu nic wcale nie winien, wyrzucano mu albowiem znowu związki rodzinne z Urszanem. Ale na ulicach Ternowa krzyczano głośno, żeby car wszedł w przymierze z cesarzem przeciwko Turkom. Alexander zgodził się wreszcie i obiecał dać pieniędzy na koszta wojenne i budowę flotty. Krótka była radość, przyjaciele Paleologów tutaj widać zapobiegli zawczasu i rozerwało się przymierze tylko co z takim trudem zawiązywane. Rzecz ta przynajmniéj pewna, że Alexander i Duszan, w następującéj walce Jana Paleologa z Kantakuzenem, czynnie dopomagali pierwszemu.
Tymczasem dojrzał plan Urszana. Gotował się ku spełnieniu serdecznéj swojej myśli długie lata, a wreszcie stanąwszy u kresu zgromadził raz po nabożeństwie wodzów swoich na radę nową. W pośród wspaniałych rozwalin dawnéj Cylicyi, zdobywcy barbarzyńscy stanowili o przyszłości ostatków powszechnego cesarstwa. Wykonawcą swojéj woli, sułtan mianował syna swojego Sulejmana, któremu najlepiej ze wszystkich wodzów znana była miejscowość Europejskich nadbrzeży. Marzył i Sulejman i dzień i noc oddawna o pięknych i bogatych miastach greckich. Dowiedziawszy się o tem, że sułtan mu daje naczelne dowództwo, rzekł z radością: „jeżeli łaska Boża i błogosławieństwo ojcowskie pomogą mi, spodziewam się dokonać tego przedsięwzięcia chociaż jest tak trudne i niebezpieczne, i silną ręką odbiorę wrogom królewską koronę i berło.” Postanowiono opanować przedewszystkiem jaki punkt na brzegu europejskim, żeby go użyć za osnowę i podporę przyszłych działań. Zdawało się wodzom na radę, zgromadzonym, że mała twierdza Cimpi (dzisiaj Dżemenlik), niedaleko od Gallipoli będzie najstosowniejszą. Zaraz więc następnéj nocy dwaj wodzowie tureccy, przeprawili się na pobrzeże europejskie, dla obejrzenia miejscowości. Przypadek naprowadził ich na pewnego Greka, który pracował w winnicach pod samą twierdzą. Złapano go i przyprowadzono do Azyi. Wyznał sam na śledztwie, że Cimpi ma słabą załogę i słabe mury, a nawet nastręczał się sam na przewodnika do twierdzy po najbliższéj i najłatwiejszéj drodze. Nie mając pod ręką statków, a niechcąc tracić czasu, Sulejman kazał zbudować na prędce dwa promy, na które można było wsadzić najwięcéj 80 ludzi, i śmiało się puścił na morze. Udało się najlepiéj. Równo ze świtem twierdza ujrzała się w ręku tureckiem, mieszkańców zaraz wszystkich przeprawiono do Azyi, zkąd znowu na owych promach nowe tłumy turków pośpieszyły do twierdzy. W ciągu trzech dni, na dwóch nędznych promach już 3,000 zdobywców było w Cimpi. Stało się to w r. 1356.
Urszan już wtedy w ręku swojém trzymał wszystkie nici cesarstwa. Jednocześnie tysiące nieszczęść i ciosów zwalił na Kantakuzena. Jan Paleolog zbuntował się, temu dał pomoc, Genueńczykowie powstali w Galacie, popierał ich i podobno pierwszy pobudził do buntu, wziął Cimpi, a jednak położenie cesarza tak było fatalne, że prosił go jeszcze o pomoc przeciw Paleologowi, Serbom i Bulgarom. Sulejman znowu został wodzem téj wyprawy dziesięciotysiącznéj. Wpłynąwszy do zatoki Enoskiéj, wyruszył w górę Marycy, aż do Demotyki, tutaj rozbiwszy Paleologa i jego sprzymierzeńców powrócił do Azyi. Wojewoda Serbski Kaźnicz, który miał tutaj 7,000 jazdy, ledwie uciekł z pogromu z kilką towarzyszy. Bulgarowie zamknęli się w Demotyce.
Uspokoiwszy się troszkę względem Paleologa, cesarz myślał, że przez dyplomacyę wskóra co z Urszanem. Sułtan odparł, że oddanie Cimpi zależy od dobréj woli Sulejmana, jeżeli cesarz chce wykupić twierdzę, to i owszem. Kantakuzen ofiarował 10,000 złotych, i Sulejman dał wprawdzie rozkaz wojskom swoim opuszczenia Cimpi, która już tylko rozwalinami sterczała, bo okropne trzęsienie ziemi, zniszczyło właśnie podówczas całe pobrzeże Hellespontu. Ale załoga turecka wyszedłszy z twierdzy, nie przepłynęła jednak za morze, owszem od razu zwróciła się na inne twierdze w okolicy, a nawet na same Gallipoli. Osmanie oblegać musieli Konur i Gallipoli, które najdłużéj się broniły, ale gdy w pewnéj wycieczce dzielny wódz konurski był wzięty do niewoli i przybity do bram twierdzy, upadły obadwa oblężone miasta. Stało się to w r. 1357.
Klęski te znękały ostatecznie cesarza, złożył koronę i wstąpił do klasztoru. Późniéj zaś przeniósł się na świętą górę Athos do Watopedu i tam pisał dzieje swoich klęski nieszczęść Bizancyi.
Ta okoliczność i zdobycie Gallipoli, ściągnęły do Europy Sulejmana. Wziął się z zapałem do utwierdzenia swoich zdobyczy. Gallipoli oprowadził murem i strzelnicami, ściągnął więcéj wojska na załogi, całe rodziny tureckie przesiedlił na brzeg europejski, greckie zaś wyprawił do Azyi. Tego systematu kolonizacyi nauczyli się Turcy od samych Greków; doskonały był i praktyczny. W kilka chwil już szczątek państwa tureckiego tkwił na brzegu europejskim. Szczątek ten co dzień rosnął, Sulejman bowiem w różne strony przedsiębrał zbrojne wyprawy, zajmował miasta i pobrzeża. Główne drogi, po których rozszerzał swoje zdobycze, leżały po nad rzeką Marycą na wschód do Chiropola, zkąd prosta droga prowadziła do Carogrodu. Kolonizacya postępowała zaraz obok zdobyczy, a z nią i systemat turecki rządu. Zawojowane okolice brali w opiekę wodzowie. Sam Sulejman przeniósł się na mieszkanie do Gallipoli, które zostało niby stolicą Turcyi Europejskiéj.
Sława Sulejmana rosła także. Urszan zdał na niego zupełne rządy nad brzegami zawojowanemi, sam zaś nie opuszczał Brussy i nie był ciekaw widzieć nowych swoich prowincyi. Sulejman zatem robił nowe plany przyszłej potęgi i sławy, kiedy raz spadł z konia na łowach, i z tego umarł, w rok tylko po wzięciu Gallipoli. Pierwszy to był potomek Osmana, którego pochowano z téj strony Bosforu. Urszan dwoma tylko miesiącami przeżył ukochanego syna i umarł w początkach 1359 r. Był to wielki monarcha i wielkich téż miał synów.
Następcą albowiem Urszana i Sulejmana został Murat syn pierwszego a brat młodszy drugiego, wielki zdobywca i założyciel państwa tureckiego w Europie. Nowy sułtan pojął to, że nie Grecji mu się bać, ale potężnych carstw słowiańskich na północy. Serbja z Bulgarją razem i z Albanami na południu, z Rumunami i Węgrami po za sobą, stanowiły jakby żywy płot, łańcuch narodów pełnych jeszcze życia, a panujących szeroko. Rozpoczął więc sułtan bój ze Słowianami, który miał stanowić o losie cesarstwa. Ludziom tym, na których teraz godził miecz osmanów, nie brakowało środków obrony: potęga, męstwo, i miłość ojczyzny tam były, ale im brakowało jedności, brak było poczucia wspólnego interesu.
Serbja i Bulgarja są to Słowiańskie państwa, ale należą do systematu bizantyńskiego; podbić je, było to wziąść cesarstwo, które wtenczas upadało pod własnym ciężarem, bo bez najmniejszego środka ratunku. Północ dalsza była już katolicką, nie miała jeszcze żadnego zetknięcia się z Turkami, więc niebezpieczeństwa nie czuła. Szło o to, żeby nie obudzać w owych dalszych narodach strachu, a na Scrbją i Bulgarją naciągnąć łuk i rzucić pioruny.
Jakież było położenie tych krain?
Granice Serbji odznaczył jeszcze Konstanty Purpurorodny. Pojedyncze jéj części zostawały za niego pod władzą osobnych książąt czy żupanów, po nad któremi stał wielki żupan całéj Serbji. W czasie wojen z Symeonem Bulgarskim, pierwszeństwo to sobie przywłaszczył żupan Duklański, przodek sławnéj dynastyi Niemaniczów. Stefan z tego już czasu wielki żupan, był zdobywcą i granice Serbji rozszerzył do morza po nad ujściem Dryny (1159—1195). Syn jego wszedł w stosunki z zachodem, trzyma posłów u cesarza Fryderyka, koronuje sic koroną, którą dostał z Rzymu przez Biskupa Metodego; późniéj jednak brat jego Sabba poświęcony aż w Nicei przez patryarchę Hermogenesa na arcy-biskupa Serbskiego, drugi raz koronuje Stefana wschodnim obrządkiem (1222). Sabba ten organizuje hierarchię duchowną. Cały wiek oddziela tych ludzi od Stefana Duszana, reprezentanta rodziny i narodowości (panował od r. 1336—56). Prawda, że Serbja za niego stanęła u szczytu potęgi, ale car Duszan zgubił ją razem, gdy państwa nie wzmacniał tyle wewnątrz ile rozszerzał na zewnątrz. Siłę rozciągnął na wielką przestrzeń i pęknąć musiała. Pękła w najpiękniejszéj chwili, wtenczas kiedy gotowała się Serbja zająć na wschodzie Europy miejsce Grecji, i kiedy zaczynała w sobie rozwijać życie pełne przyszłości, świetniejszéj cywilizacyi europejskiéj. Plemiona albowiem obce, które siłą przyłączył do Serbji Duszan, były tym nieustającym wulkanem, co gotów był za lada sposobnością wybuchnąć, ułatwić drogę barbarzyńcom.
Bystro rozwijała się wówczas potęga Serbji. Rok za rokiem miał Duszan nowe zdobycze. Owładnąwszy Strumnicę, dostał klucz do cesarstwa. Zajął bez oporu wszystkie wojenne punkta Macedonji, tak że przednie jego straże dochodziły aż do Saloniki; zajął wyspę Eubeę, miasta Kostur i Janinę. Zuchwałe jego najazdy pojawiały się w okolicach Carogrodu. Andromak w Salonice zaparty, z uniżonością prosił o pokój, który podpisany 26 sierpnia 1340 r. Obszerne ziemie nadał Serbji. Odtąd trzynaście wojen tak zmęczyło Kantakuzena, że jak powiedzieliśmy wezwał Osmanów na pomoc.
Ogromne plany zamyślał Duszan, i błądził. Serbję całą podzielił na wielkorządztwa i namiestnictwa. Tak składowe części państwa, zamknęły się naraz narodowościami i udawały niepodległość. Dwór cesarski oczywiście płomień rozdymał. Już za panowania Urosza V, widoczny był rozkład wewnętrzny Serbji; 19 lat miał ten carewicz kiedy na tron wstąpił, po śmierci ojca, który zebrawszy ogromne wojsko, chciał uprzedzić Turków w Carogrodzie. Namiestnicy spierali się z sobą o pierwszeństwo, a silniejsi byli od samego Urosza. Skończyło się na tém, że Łazarz z Wukaszynem bój z sobą wiedli o władzę, a car na to spoglądał, bo nie mógł zapobiedz starciu się. Namiestnicy ci mogli marzyć rzeczywiście o władzy, gdyż następstwa tronu w Serbji nie było, w zakonniku Duszana nie ma żadnéj o tém wzmianki, i łatwo przypuścić, że car nie troszczył się o to wcale, gdyż nie mógł zerwać z pojęciami narodu o władzy. Słowianie zawsze obierali sobie panujących, a chociaż i w jednéj dynastyi trwała przez kilkanaście pokoleń władza, nie ubliżało to nic najwyższym zawsze prawom narodu. Sam nawet Zakon Duszana przyjęty był w r. 1354 na skupczynie, to jest na zgromadzeniu narodowém.
Duchowieństwo stało na czele narodu we wszystkich jego powodzeniach i nieszczęściach. Składało się z Patryarchy, 20 metropolitów i biskupów, z mnóstwa igumenów, księży i mnichów, miało ogromne dobra i wielkie środki. Nie bardzo ulegało władzy Patryarchy Carogrodzkiego, ciesząc się swoją niepodległością, to było na wschodzie, bo na zachodzie silniejszy był katolicyzm i duchowieństwo rzymskie; tu arcybiskupi i biskupi łacińscy starali się lud nawracać ku swemu wyznaniu. Stąd w Serbji mnóstwo kręciło się missyonarzy dominikańskich i innych. Na stosunki z zachodem zwracała się gorliwość tego duchowieństwa. Lada wojna z kimkolwiek, a księża łacińscy radzą carom serbskim sojusz z Włochami, Niemcami i Francyą. Po duchowieństwie następowała szlachta, która była dwojakiego rodzaju, większa i mniejsza, (włastele i włastelczyki), do pierwszych należeli kniaziowie, bojary, włastele, do drugich, mówiąc po naszemu, chodaczkowie, szlachta drobna, zaściankowa. Pierwsi mieli ogromne dobra i na wojnę powinni byli wychodzić z pewną liczbą zbrojnych. Z włastelów wyrośli owi naczelnicy rodzin, których oligarchja zgubiła państwo.
Kupcy byli wolni, ale w pogardzie. Lepiej im sie powodziło na zachodniem pobrzeżu w Dalmacyi. Stosunki handlowe albowiem z Wenecyą i Włochami, żegluga często po morzu, przyniosły im światło i bogactwa; stąd obeznali się z życiem politycznem, nieraz nawet dostarczali Serbji ludzi stanu. Po kupcach szli włościanie różnych podziałów. Nieropchy siedzieli na gruntach szlacheckich i odrabiali pańszczyznę, prawo ich jednak zabezpieczało od ucisku. Otroki zaś składali podobno klassę ludzi dworskich. Stąd mogli należeć tylko do włastelów; byli to właściwie poddani, z których panowie musieli wystawiać swoje pułki, tém bardziej, że prawo zabraniało ich oddawać na posag. Zakonnik Duszana wspomina jeszcze sebrów (tych znaczenia nie objaśniając), i jeńców, to jest włościan z narodów zawojowanych jakiemi tu byli np. Włachy, Arbanaszy. Miasta greckie oderwane od cesarstwa, zachowywały swoje przywileje. Są i Saxowie, pewnie ochotnicy wojenni niemieccy, którzy pod chorągwiami Duszana służyli.
Tylko mocny duch Duszana silnego był w stanie w takim narodzie i przy takich prawach utrzymać jedność i potęgę Serbji.
Bulgarja tenże sam przedstawia widok.
Bulgarowie, był to obcy zupełnie Słowianom naród: przywędrowawszy przed wieki do cesarstwa owładnął wszystkiemi ludnościami Słowiańskiemi, które od dawna, to jest od niepamiętnych lat mieszkały za Dunajem w krajach późniejszego już cesarstwa i po nad niemi postawił rząd swój. Granice tych plemion Słowiańskich szły w górę Dunaju, aż do ujścia Drawy, to jest zajmowały całą przestrzeń obudwu księstw Rumuńskich i południowe dzisiejsze Węgry, dalej szły za Dunajem od jego ujścia, aż do rzeki Morawy obejmując plemiona Trackie, Macedońskie, Tessalskie, i częścią Albańskie. Od V-go wieku znają łych Słowian pisarze bizantyjscy. To w zgodzie żyjąc z cesarstwem, to w niezgodzie, plemiona owe nareszcie oderwały się od jedności i pod chorągwią Kubratyczów, która sterczała na wierzchołkach Bałkanów, założyły swoje niepodległe a silne państwo.
Horda Bułgarów pierwszy raz przechodzi Dunaj w r. 487 przywędrowawszy od Wołgi i Donu, ale odpiera ich cesarz Teodozy. Ale w r. 493, horda znów spuszcza się z gór trackich i pali wszystko po drodze. Trzeci téż niepomyślny napad był w r. 499. Długo znów o nich nie słychać, ale około połowy VII wieku (634—641), Bulgarowie zjawiają się na scenie historycznej pod wodzą Kubrata sprzymierzeńca cesarza Heraklego. Asparuch syn Kubrata, zakłada państwo Bułgarskie nad niższym Dunajem od Prutu do Czarnego morza w Budżaku. Poniżéj ich, ku południowi nad brzegiem morza aż do Warny i od ujścia Dunaju, w górę do Serbskiéj Morawy, to jest w Mezyi mieszkało siedm Słowiańskich plemion. Grecy chcieli odrzucić Bułgarów w r. 678 dalej za Dunaj, ale gdy im się to nie udało, Asparuch ruszył w ślad za cesarstwem na południe i zawojował owe siedm pokoleń. Dobrucza więc i dolina Dunajska aż do gór Hemus, były osnową państwa Bułgarskiego w Grecyi. Krum pochodzący także w prostéj linii od Kubrata, nowe życie zapalił w pośród tych hord. Przybywał z Pannonii, gdzie przed wiekiem przeszło horda jego zasiadła nad Cissą i Maroszem. Krum raz wraz wojował z Grekami, i wszystkich prawie Słowian trackich i macedońskich sobie zhołdował.
Borys w pół wieku potém, staje się organizatorem Państwa. Mocarz ten przyjął z Carogrodu wiarę chrześćjańską, i uznał nad swym krajem duchowną władzę patryarchy Greckiego. Symon syn jego daléj dzieło rozpoczęte przez ojca prowadził, i mógł je prowadzić spokojnie, ile że nawet ludnością swojego Słowiańskiego państwa przewyższał znacznie tureckie nawet ludności narodowości greckiéj. Przezwał się carem Bułgarskim, przez co postrach rzucił na cesarstwo. Urządził niepodległe duchowieństwo, to drugi powód niespokojności dla cesarstwa. Bulgarowie stanowili rzadki widok w dziejach. Ledwie minęło kilkadziesiąt lat od przyjęcia wiary chrześćjańskiej, a stają się już ogniskiem narodowego niepodległego życia i oświaty. Grecy radzi nie radzi, wystawili się na wojnę i przepadli. Cesarz Koman musiał prawie u nóg cara prosić o pokój. Ale co się nie udało zrobić siłą oręża, Grecy zrobili dyplomacyą i przed moralną władzą swą ugięli Bulgaryą, inaczéj oddaliby sami cesarstwo w ręce zesłowiańszczonych zdobywców. Piotr albowiem syn Symeona (od r. 927) spokrewnił się z dworem cesarskim i przez lat 40 pozwolił na intrygi, które ledwie że nie zgubiły jego państwa. Zemisces przywołał księcia kijowskiego Światosława na Bulgarów, a sam zajął główniejsze twierdze na wschodnim skłonie Bałkanów: tak w dwa ognie wzięta Bulgarya padłaby trupem, byłaby w szmaty podartą. Wreszcie ostatni zamach był dokonany. Cesarz złożył z urzędu patryarchę Bulgarskiego Damiana i poszedł naród cały pod władzę duchowną Carogrodu. Nie koniec jeszcze, Borys syn Piotra panował wtedy w Bulgaryi, ten sam co tak na ślepo zawierzył cesarzowi i uznał opiekę jego nad państwem. Zemisces zawezwał go do pałacu i ubranemu w suknie monarsze kazał je złożyć, bo już minął czas niepodległości Bulgaryi. Tak skończył ostatni z Kubratyczów.
Powstania zwłaszcza po śmierci Zemiscesa (r. 976), nie udawały się, gdy Grecy zajęli poprzednio wszystkie twierdze wewnątrz kraju. Syn jednego z pierwszych powstańców wojewody Szyszmana, Samuel, schował się w góry macedońskie i założył nowe maleńkie państwo, mające stolicę w Prespie, potem w Ochrydzie. Cesarz Wasil, wziął sobie za cel główny panowania, zdusić to hasło przyszłéj niepodległości i trzydzieści lat pracy wydały swój owoc (981—1019): odtąd raz wraz powstanie i bunty w bulgarskich krainach mniéj więcéj szczęśliwe, aż wreszcie dynastyi Asieniów udało się na nowo dźwignąć ojczyznę.
Nadarzyła się zaś szczęśliwa okoliczność po temu, gdy cesarz Izaak Anioł żeniąc się z córką Beli węgierskiego, nałożył większe podatki na prowincje, aby zwrócić sobie koszta godowe. Zniechęciło to ludy podwładne cesarstwu. Korzystając z tego Piotr i Asan czy Asien dwaj bracia wołosi z rodu, obrażeni osobiście przez Cesarza, wybuchli gniewem bulgarskim i rumuńskim. Izaak zmusił ich do cofania się za Dunaj w r. 1187. Z nawałą tedy nowych tam zyskanych sprzymierzeńców, Asan powrócił i wyparł Greków z Mezyi. Zaczęły się teraz długie a uporczywe wojny, które kołatały kruchą budową cesarstwa. Powstańcom powodziło się wszędzie, wreszcie Asan ogłosił się królem i jeszcze mnogie otrzymawszy zwycięztwa, utwierdził swoją dynastyę na tronie bułgarskim, władzę przekazawszy bratu młodszemu Janowi, który wychował się w Carogrodzie. Był to potężny monarcha ten Jan, razem król Macedonji, Tessalji, Bułgarów i Wołochów. Innocenty III. papież, wysłał do niego legata żeby go ukoronował, tak droga do unii religijnej nawet była otwarta, ale wkrótce Jan zerwał ją i dochował wiary kościołowi wschodniemu. Zwyciężał i łacińskich cesarzów, którzy za jego czasów panowali w Carogrodzie. Jedném słowem był to wielki król, prawdziwy założyciel jego narodowej potęgi i sławy, jego Kaźmierz odnowiciel. Nienawiść do Greków posunął do tego stopnia, że grzebał ich żywcem w zbroi i z końmi; stąd jego u nich nazwisko Skylo-joannes, to jest pies Jan. Ztąd sam się przezywał Romeochtonem, to jest niszczycielem Greków, na złość Wasilowi cesarzowi, który się kiedyś kazał mianować Bulgarochtonem. I żaden wróg mówi Akropolita, za ludzkiéj pamięci nie przyczynił tyle złego Grekom bizantyńskim, co ten Jan król Bułgarów (umarł 1207. r.)
Jednakże królestwo Bulgarskie i tak podrzędną grało rolę po śmierci swojego wskrześcy. Poprzednio jeszcze w XII wieku Ugrowie napadli Bulgarją kiedy należała do cesarstwa, całą jéj stronę zawładnęli i chociaż ustąpili jej Grekom, chociaż po Asieniach król ich Władysław wstąpił w związki rodzinne z królem bulgarskim, wpływ ich na zachodzie nie zmniejszał się ani na chwilę. Około połowy XIII wieku wyrabia się w téj stronie banat macznański i obejmuje całą północną część dzisiejszéj Serbji, po obudwu brzegach Dunaju ze stolicą Belgradem, w którym zasiadł książę Ruski Rościsław, jako namiestnik i pomocnik Ugrów. Ten to sam książę Rościsław, któremu przypisują córkę Grzymisławę żonę naszego Leszka Czarnego. Namiestnik ów sam był dosyć potężny, żeby się plątać w sprawy wewnętrzne Bulgaryi, dla tego po zabójstwie zięcia swego Michała, do takiego stopnia przewodził w Bulgaryi, że jedna kronika zowie go: rex Bulgarorum. W ciągu 10 lat (1285—1295), w nieszczęśliwym owym kraju nawet Mongołowie panowali. Tymczasem banat przechodząc z ręki do ręki, dostaje się wreszcie Serbom, którzy owładnęli nawet Macedonją, ustąpioną Grekom przez jednego z Asieniów Michała. Od téj chwili nic już nie mogło stawić oporu w téj stronie Serbji, a królowie bułgarscy do najwyższego stopnia upośledzeni, byli jakby ich namiestnikami w Bulgarji. Duszan wreszcie koronował się uroczyście na króla Serbji, Grecji i Bulgarji.
Samo z siebie wynika, że Bulgarja nie mogła stawić oporu Turkom, będąc pozbawioną prawie niepodległości narodowéj.






  1. Etnografia Turków i ich pobratymców przez professora Kucharskiego, znajduje się w Bibliotece Warszawskiéj 1854 r. T. 3. str. 548—561. Osmanowie, którzy panują dzisiaj jeszcze w dawném cesarstwie bizantyńskim stanowią tylko jedno z szesnastu pokoleń wielkiego szczepu tureckiego. Ich ogromne posiadłości rozciągają się po Europie, Azji i Afryce. Lecz w Europie tworzą Osmani tylko oderwane po miastach grupy, z których największe w Carogrodzie (Stambuł Konstantynopol), są to urzędnicy, kupcy i rzemieślnicy. Głownem siedliskiem Osmanów (po naszemu Turków), jest Azya mniejsza (Anatolia, Natolja), gdzie się i rolnictwem zajmują. Na wschód sięgają aż do Armenii, na południe aż do rzeki Eufratu i Tygru i granic Syryi. W Afrykańskich posiadłościach ich państwa mała jest ich liczba. Po większéj części są to tylko urzędnicy. Ktoby chciał poznać obyczaje i zwyczaje turków Osmańskich, czyli drugą część etnografii narodów, niechaj czyta dzieła Borghausa: die Völker des Erdbals, 2 tomy w Lipsku 1845—47, 8 maj. Z dawniejszych czasów dzieło Happela, Raritaten Schatz, Kammer, fol. z drzeworytami, wiele ciekawych szczegółów o Turkach obejmuje. W dziele tém znajduje się i Al-Koran pierwszy raz na język niemiecki przełożony.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Bartoszewicz.