Poszumy Bajkału/Od autora
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Od autora |
Pochodzenie | Poszumy Bajkału |
Wydawca | Księgarnia L. Zwolińskiego |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia Ludowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Zakopane |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Jezioro Bajkalskie, co do rozmiarów jedno z największych w świecie, ponad wszystkie w świecie słynie pięknością; oprawione w rzeźbę dzikich, malowniczych, a wysokich gór i w przecudną zieleń ogromnych puszcz, przeważnie cedrowych, jest prawdziwą perłą Azji. Jego urok opiewają przemnogie pieśni miejscowej ludności burjackiej i mongolskiej, nazywające Bajkał „świętem morzem“. Opiewają go również przepiękne pieśni rosyjskie zbójników leśnych — brodjagów; zato poezja literacka mało go wysławiła — znam tylko poezje rosyjskiej poetki Diny Stoż.
Dla Polaków ma to jezioro wielki urok, choć odmienny: jest to bowiem krynica łez naszych. Tu zesłano wielu powstańców naszych, których rękoma zbudowany został wielki trakt mongolsko-irkucki, obecnie już opustoszały z powodu zbudowania tego arcydzieła techniki, jakim jest kolej nadbajkalska; na jednym z przylądków jeziora jest „mogiła Polaków“ otaczana wielką czcią przez ludność tubylczą: leżą tam zwłoki zesłańców, którzy w 1866 r. zbuntowawszy się przeciw carowi, ogłosili — na Syberji — powstanie polskie... ostatnie. Zesłańcami byli też znakomici uczeni, jak B. Dybowski, M. Dubiecki, Taczanowski, Czekanowski, którzy pierwsi zbadali arcy-ciekawą, zgoła swoistą faunę i florę tego najgłębszego z jezior, oraz obyczaje sąsiednich narodów mongolskich, mających starą kulturę i dawne tradycje dziejowe, sięgające czasów Dżengischana.
Polacy założyli tu bogate muzea po miastach sąsiednich, a wogóle wszelkie zdobycze cywilizacyjne szerzyły się w północnej Azji tylko zasługą naszych ziomków. Moskale przynieśli tu jedynie knut, tiurmę i wódkę kazionną.
Nad Bajkałem zdarzyło mi się być niejednokrotnie. Za drugiego pobytu, w lipcu i sierpniu 1918 r. byłem naocznym świadkiem bohaterskiej walki Czechów przeciwko armji czerwonej; w miesiąc później jechałem tamtędy do Irkucka, jako żołnierz polskiej formacji wojskowej. Ostatni raz byłem tam w roku następnym — na krótko, by wróciwszy do Nowo-Nikołajewska, wziąć udział w krwawym odwrocie naszej dywizji, zakończonym katastrofą krasnojarsko-bałajską 11 stycznia 1920 r. Los nie pozwolił naszemu wojsku odbyć ani połowy drogi, dzielącej go od wielkiego Oceanu Spokojnego, który miał nas zawieźć do Ojczyzny... Nie przejeżdżałem już poraz piąty nad brzegami Bajkału, nad którym wyrosły znów świeże mogiły — było wśród nich i wiele polskich...