Powinszowanie Księżnie Elżbiecie z Branickich Sapieżynéj szczęśliwego do zdrowia powrócenia


Do przyjaciela smutnego Powinszowanie Księżnie Elżbiecie z Branickich Sapieżynéj szczęśliwego do zdrowia powrócenia • Wybór poezyj • Liryków księga druga • Adam Naruszewicz Do Stanisława Augusta, Króla Polskiego, W. Książęcia Lit.
Do przyjaciela smutnego Powinszowanie Księżnie Elżbiecie z Branickich Sapieżynéj szczęśliwego do zdrowia powrócenia
Wybór poezyj
Liryków księga druga
Adam Naruszewicz
Do Stanisława Augusta, Króla Polskiego, W. Książęcia Lit.

XXII. Powinszowanie Księżnie Elżbiecie z Branickich Sapieżynéj szczęśliwego do zdrowia powrócenia.




Niéma, i stokroć powiem, niéma okrąg ziemny,
Skądby się słusznie chełpić mógł człowiek nikczemny.
Zewsząd ucisk okropny, zewsząd ból, lichota,
Czy wchodzi w bramę życia, czy zawiera wrota.

Cóż są świetnych honorów ozdobnie zaszczyty,
Co dank cudnéj urody i ród znakomity?
Co powaga z kredytem, co liczne dzierżawy,
Jeśli kiedyś być trzeba plonem śmierci krwawéj?
Tyś jest, przebacz o zacna księżno! tyś jest, która
Dałaś jawne świadectwo prawdzie mego pióra.
Któż temu, by tchnął szczerym jadem, przeczyć będzie,
Że cię Bóg w pierwszym polskich dam postawił rzędzie?
Że na cię wszytkie dary wylał łaską mnogą,
Które tylko płeć żeńską uszczęśliwić mogą?
Masz urodę, masz zacność i z ojca i z matki,
Z brata, z krewnych, z małżonka; masz hojne dostatki,
Bozum bystry; masz z nauk skarby niezliczone,
I byłabyś boginią, gdyby świat miał one.
Cóż potym? Przyszła z czasem sroga chwila oto,
Gdy nić drogich dni twoich stargać miała Kloto,
I wpośrzód ślicznéj wiosny wiek w kwitnącéj dobie
Przerwawszy, martwe zwłoki w ciemnym zawrzéć grobie?
Już była u twéj bramy, już jędza wybladła
Chwatkie hartem śmiertelnym na łuk groty kładła,
Już wołała ogromnym po ulicach tonem,
Że wkrótce być jéj musisz niepochybnym plonem.
Ciężko, ach! ciężko wspomnieć na owe widoki,
Gdy krwawe z oczu naszych płynęły potoki,
Gdyś mimo tysiąc dzielnych starań, zacna pani,
Już-już stopą tykała grobowéj otchłani.
Pełne domy lamentów, pełne łez ulice,
Pełne do najwyższego żywych prośb świątnice.
Sługa, krewny, przyjaciel jednako powiadał,
Iżby matki w twéj, księżno, osobie postradał.
Lecz wieczny niebios władca, dawca ów żywota,
Nie pozwolił, by rychło miała zniknąć cnota,
Żebyś śmiercią skwapliwą ulatując z ziemi,
Jedna uczynić miała tysiąc nieszczęsnemi.
On litościwym okiem patrząc na cię zgóry,
Dźwignął bieg dzielną ręką zwątlonéj natury:
On ciebie przyoblókszy prawie w postać nową,
Oddał polskiemu światu i żywą i zdrową.
Żyjesz, o zacna księżno! Jak po strasznéj burzy
Gdy się z czarnych obłoków słoneczko wynurzy,
Po niebieskich przestrzeniach żywszy ogień nieci;
Tak nam oblicze twoje milszym blaskiem świeci.

Żyjesz, o zacna księżno! Jako kwiat różany,
Wytrwawszy sragich deszczów gwałt z gradem zmieszany,
Cudniejszym wkoło kształtem krasny liść roztoczy;
Tak twe wdzięczniéj jaśnieją dobroczynne oczy.
Żyjesz, o zacna księżno! Wy, coście najrzewniéj
Płakali jéj przypadku, ty synu, wy krewni,
Wy przyjaciele wierni, wy słudzy kochani,
Cieszcie się! Żyje matka, żyje dobra pani,
Żyje serc przyjacielskich wzór niepospolity,
Żyje dusz chrześcijańskich model znamienity.
Ciesz się, ludu ubogi, któryś przed jéj wroty
W nędzy wsparcie odbierał, koił twe kłopoty.
Ciesz się, Polsko, że-ć jeszcze Bóg z odwiecznéj rady
Cnót z mądrością wysokie zostawił przykłady,
A łącząc z rymopisem życzenia gorące,
Mówcie: niech zdrowa w szczęściu pędzi lat tysiące!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Naruszewicz.