[354]POWRÓT.
ELEGIA.
Taż sama cisza! te same topole
Jak cienie, we mgłach nad smętarzem stoją,
I szepcząc modły w zielone półkole,
Pierścieniem życia gród umarłych stroją!
Taż sama cisza!... tylko mur się schyla,
I nów jak łódka w falach chmur płynący
Już się przemienił stokroć! — on umila
Ten pałac duchów smętny i milczący...
Myśli o myśli! czemuś tak daleko
Ja Cię przeczuwam ... zstąp jak niegdyś we mnie
Łzo dziecię serca! oświeć oko moje,
Jak niegdyś czysta pod smutną powieką!
Za chwilą chwilka przesunie przyjemnie
I znów mogiłę w te kwiaty ustroję!...
Na tej mogile ... wsparłszy twarz na dłonie
Jak niegdyś w umyśli pogrążę się kole
Jak błogo złożyć tu! płonące skronie...
Taż sama cisza!... też same topole!...
Wszystko jak niegdyś, spokojne, milczące
O! jak tu cicho ... jakże świat daleki!...
Wszystko jak niegdyś nieme — ciche — śniące —
Mnie tylko burza rwie łono tęskniące!...
Chciałbym o drzewo wsparty szeleszczące,
Posągiem tutaj skamienieć na wieki,
Z lawą mej piersi — strzedz posągiem grobu —
A kiedy wieki i burze z nad globu
Przewieją w wieczność długim dat przeciągiem,
Na szczątkach grobu runąć tu posągiem,
[355]
I leżeć na nim w pośród chwastów świata,
I raczej chwastom niż ludziom runięciem
Spowiadać balów piekło wniebowzięciem —
Bolów co pierś mi przepalały lata —
Których przekleństwem tu zanielać — kata!...
O pieśni listków ... tajemne i drżące!...
Ty wywołujcie niemy świat duchowy —
I ukołyszcie mnie ... już sen grobowy!...
Lub niech was piorun strzaska — szeleszczące!...
Jak niegdyś … tutaj — wonie krzak cierniowy
I bez swe kity namiętne, płaczące
Zwiesza ... a wonie swe tęskne jaśminy
Plączą z pieśniami słowiczej ptaszyny...
I tylko krzyżów na mogiłach więcej
I w mej zamglonej duszy więcej cienia —
Go wieńcem pieśni ołtarz zmarłych wieńczy
Tak zamyślone jak ona te pienia!...
Nade mną uwisł pająk pracujący...
O! wy, co w grobach śpicie niezbudzeni!
Z waszych zabiegów wieczności idącej
Takich pajęczyn niema ... i w przestrzeni
Wiatr niema porwać co ... z kwiatów na kwiaty,
Nieść na ludzkości przemienione szaty
Chyba z tych kilku grobów, co cierpiały —
Co wątpiąc — z śmiechem boleści konały!!!
Gwiazd czuwających tylko jasne drgnienie
Nad każdym krzyżem zsyła swe promienie,
Może to w górze uwiśnięta dusza
Drży w nocnym cieniu — i błękit porusza...
I w krzyżach czarnych zatarte imiona,
Gdzie zadrzymane spoczęły plemiona!...
Aż gdy odgrzmotem trąby archanioła
Groby rozedrą się — w głębiach wstrząśnione,
I jedni niosąc czoła owężone
A inni białe — gwiazdolite czoła...
Chwycą się duchów spojone ogniwy
Powieją chmura!... tam
Na sąd straszliwy!...
[356]
Gwiazd tych promienie jak hymny tysięcy,
Jasnych aniołów — których glos uroczy
Chmurne przestwory od cieniów północy
W boskiem objęciu i wstrząsa i wieńczy —
Ale tu jeszcze... w tym smutnym padole,
Taż sama cisza!... te same topole!...
1856.