Prorok w swej ojczyźnie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Prorok w swej ojczyźnie |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Lud się zgromadził w szacie godowej —
Znosi tam palmy — i znosi kwiaty,
Obiata winna z czary słoniowej
Zadymi wkrótce w duchowe światy. —
Przed stosem stanął Arcykapłan śmiały;
Trójnóg mu godłem, a piorun wyrokiem,
Zewsząd go tłumne głosy otaczały,
Oczekująco pożerając wzrokiem. —
O! lud ten biedny tęsknotą umiera,
On już tak długo czeka i usycha,
A prócz proroków jak ów Majerbera
Nie zna, więc tęskny za światłością wzdycha.
On stanął, zapiał — wzniósł pochodnię w niebo,
Jemu ofiara jest tęskną potrzebą,
Bo wzniósł dłoń pięknym fałdem ozdobioną,
Z źrenicą w niebo wzniósł rozpłomienioną,
Zapalił — buchnął stos — uklęka lud,
O jasny dzień, o wielki cud —
Zawrzasły głosy trąb,
Strzelił dymu kłąb,
Biją płomienie
Pod słońc sklepienie,
Lud czeka by mu płomień rozgrzał piersi głąb —
A prorok — przy tem ogniu — upiekł dwie pieczenie.