[67]PRZEDŚPIEW.
Daremnie bredzą czcze ogólniki,
Że gdy czyn mówi, umilka śpiew.
Wojsku do boju trzeba muzyki,
Wichru dla spiekłych od suszy drzew,
Ziemi do plonu ziarna potrzeba,
A ludziom zawsze westchnąć do nieba.
Wśród broni szczęku, wśród krwi rozlewu,
Na wielki obrzęd wolności dni,
Musi zadźwięczyć srebrny dzwon śpiewu,
Jeżeli serce prawdą w niem brzmi.
I jak dziś — jednym powietrza drganiem
Woła do wszystkich, że zmartwychwstaniem!
A więc spojrzyjmy, bracia śpiewacy,
Na polskiej ziemi, po stronach wszech,
[68]
Do naszej broni, do naszej pracy
Bieżmy od komnat do kurnych strzech!
Tam — jeszcze przesąd obelgi miota,
Tu — stara nędza, stara ciemnota.
A chytry potwór pomiędzy niemi
Pełza, rozbratu rozlewa jad;
Gdziebądź podpełznie kłęby ślizkiemi,
Tam swój plugawy zaciera ślad.
I są, co widzą żądło potworu,
Podli — i nie chcą zakończyć sporu.
Stańmy u matki zabitej grobu,
Co wychyliła świętą twarz swą,
Stańmy ze śpiewem do braci obu —
Godźmy, co jedną Bóg zgodził krwią.
Z przesądem walka — a dla ciemnoty
Cierpliwa litość — więc do roboty!
Stańmy u grobu drzwi odemkniętych,
We krwi, co broczy próg w chwili tej
I z matką chlubmy się z jej ran świętych,
Bo wróg je zadał, nie dzieci jej.
Wróg pierzchnie, ona przy strzałów chórze,
Wyszła już z grobu w męczeństw purpurze.
[69]
Nad hełmem orzeł biały wzlatuje,
Niezwyciężony w dłoni jej miecz,
Jako psy wściekle — zawyły zbóje,
Kąsają oślep — i pójdą precz.
I męczennica w imię swobody
Staje znów — jasna — między narody.
Lecz aby przed nią horda mongoła
Prędzej pierzchnęła w jej mroźny wschód,
Matka nam każe i do nas woła:
Garńcie, podnoście siermiężny lud!
A kogóż święty głos jej nie skłoni?
Bracia śpiewacy — do naszej broni!
Wł. Wolski.