<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Przemiany
Pochodzenie Przemiany
Życie i poezja Owidjusza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1933
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Tytuł orygin. Metamorphoseon, Libri Quindecim
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LV. Hippolit i Egerja.

Gdy lat i rządów Numa dokonał zgrzybiały,
Lud, senat i matrony zgasłego płakały.
Bo opuściwszy miasto i żyjąc w gęstwinie,
Wdowa się w arycyjskiej ukryła dolinie
I żalem przerywała Dyany obchody.
Pocieszały ją nimfy tych gajów i wody
I tezejski bohater[1], tknięty łzami wdowy,
Z dobrego serca temi odzywa się słowy:
»Nie tylko twój, Egerjo, los jest opłakany.
Widząc drugich nieszczęście lżej zniesiesz twe rany.
Oby nie moje smutki boleść twoją srogą
Nieco ukoić mogły! Lecz i moje mogą.
Wszak słyszałaś, jak ojciec Hippolita płochy
Skazał na śmierć, zwiedziony podstępem macochy.
Zdumiejesz się niemało, nie uwierzysz przytem,
A przecie prawda szczera: jam tym Hippolitem.
Gdy bowiem Pasyfai córka[2] nadaremnie
Nieprzystojnych postępków żądała ode mnie,
Czy gniewna za odmowę, czy bojąc się zdrady,
Mnie przed ojcem o własne obwinia szkarady.
Wygania ojciec z miasta niewinnego syna
I okropnemi słowy, jak wroga, przeklina.

Do pittejskiej Trezeny[3] wóz wygnańca zmierza
I zatoki korynckiej przebywa nadbrzeża.
Wtem podniosło się morze, a wielki wód nawał
Postać góry przybierać i wzdymać się zdawał.
Rozstąpiły się nagle ryczące przestworza,
A groźny swym wyglądem byk wyskoczył z morza;
Piersią nad wodę wyższy, z otwartego pyska
I nozdrzami część morza na powietrze tryska.
Pobledli towarzysze: ja, od trwogi wolny,
Innych prócz trosk wygnania czuć nie byłem zdolny
Wtem zlękłe, pędzą oślep aż nad morskie tonie,
Stawiając w górę uszy i parskając, konie;
Lecą z rozpędem w przepaść po skalistej ziemi.
Ja silę się wędzidły władać spienionemi,
Wtył przechylony, lejce potężniem wyprężył;
I byłbym pewnie wściekłość rumaków zwyciężył,
Ale koło, na wartkiej kręcące się osi,
Na pniu pęka, a rozpęd kawałki roznosi.
Spadam z wozu; wtem, jak mnie lejce zakręciły,
Wnętrze snuć się poczęło, na pniu więznąć żyły;
Część członków wloką lejce, część w drodze została,
Kości strzaskane chrzęszczą, duch uchodzi z ciała,
Co dla oka potworną jedną było raną.
Czyż twoja boleść z moją może być zrównaną?
O nimfo! ciemne kraje widziałem po zgonie,
Rozgrzałem ranne ciało w czarnym Flegelonie;
I gdyby mię syn Feba z grobu nie ocucił,
Jużbym nigdy, przenigdy do życia nie wrócił.

Ale mocnemi zioly i sztuką Peona
Zaledwiem je odzyskał wbrew woli Plutona.
Nie chcąc, abym gniew jego jątrzył mym widokiem,
Nieprzejrzanym mię Cyntja okryła obłokiem.
W nim gdy postać mą zmieni i lat mi przyczyni,
W Delos mię mieć, czy w Krecie, waha się bogini.
Nakoniec w tych mi stronach[4] wyznacza siedlisko,
A chcąc wszelki ślad zakryć, zmienia mi nazwisko
I tak rzecze łaskawie bogini życzliwa:
»Niech się odtąd Hippolit Wirbjusem nazywa«.
Odtąd mieszkam w tym gaju, a łaską bogini
Wszedłszy w rząd mniejszych bożków, strzegę jej świątyni«.
Obcy smutek Egerji żalu nie ulżywa
I leżąc u stóp góry, łzami się rozpływa,
Aż siostra Feba, patrząc na wdowę zbolałą,
W zdrój ją żywy roztopi, rozrzedziwszy ciało.





  1. Hippolit, syn Tezeusza.
  2. Fedra, żona Tezeusza, macocha Hippolita.
  3. »Pittejska Trezena« — miasto Pitteusza w Argolis, gdzie się wychował Hippolit u swojej babki Etry.
  4. T. j. w gaju arycyjskiej Dyany.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Bruno Kiciński.