[42]
Venez nous voir dans l’asile...
Przybywaj w to ustronie ciche,
Gdziem szczęściu swemu gniazdko zwił,
Amor tu szukałby swej Psyche,
A Mnazyl z Chloe słodką żył.
Jeśli zachwyca cię muzyka,
Prawdziwy znajdziesz tu jej raj;
Gluck i Haydn — obok pień słowika —
To suchotnicy nędzni dwaj.
Niebo, poeta, kwiat — radośne
Tria śpiewają tu dzień w dzień.
O, te skowronków sola głośne!
O tutti wilg — z tysiąca brzmień
Hejnałem rannym chór ptaszęcy
Raczyć cię będzie tu co dnia.
Co ranek — lat już sześć tysięcy
Operę tę jutrzenka gra.
Przybywaj; dumne z obecności
Twej — pola, jako jeden sad,
Tysiąc wyświadczą ci grzeczności,
Którym z mieszczuchów każdy rad.
[43]
Marmurów nasze skały warte
Co piękne, ładnem będzie też.
Wróbelki nasze, choć otwarte,
Dla ciebie grzeczne będą — wierz!
Radosny maj i czerwiec świeży
Nadejdą bardzo á propos,
Ryś mógł usłyszeć, jak należy,
Jak dzwonki stad wesoło brzmią.
Przybywaj! Ujrzysz raz kamasze,
Jakie tu nosi Normand-zuch;
By ciebie ujrzeć, w okna nasze
Tysiące wnet się wedrą much.
Wieczorem, idąc przez winnicę,
Zobaczysz Boga, co nam lśni,
Jak setne gwiazd zapala świéce
Do swej północnej wielkiej mszy.
I zapomnimy wszystkie rzeczy,
Co każą śmiać się lub się truć:
Klęski, niewdzięczny ród człowieczy,
Toń ciemną, w której ginie łodź,
Nikłość nadziei każdej w świecie,
Fałsz serc, tak krótki życia czas
I — że w Augsburskiej Gazecie
Już na kawałki krają nas.
VICTOR HUGO. TOUTE LA LYRE. II. 15.