„Dzień dobry, siostro kochana!“ Tak raz osa do pszczoły przemówiła z rana, Gdy się przypadkiem Spotkały nad kwiatkiem,
Nie bardzo to pszczółeczkę po sercu pogłaska. — „Zkądże ta łaska?
Ty moja siostra? od jakiejś to chwili, Bogowie nas spokrewnili?“
Na to jej osa rzecze rozgniewana: „Moja kochana! Czyliż mało masz dowodu, Żem z tobą jednego rodu?
Jednę ma postać i osa i pszczoła,
Jedne nas żywią i kwiaty i zioła, Prace jednakie, I skrzydła takie, A gdy dalej poszperamy, I żądła podobne mamy.
Na to rozsądna pszczółka odpowie jej śmiale: „Wiele jest podobieństwa i różnicy wiele:
Lecz skoro wszystko weźmiemy na szalę, Inna w nas natura wcale.
Nie chce się sama chwalić, posłuchaj człowieka, On mnie uwielbia, na ciebie narzeka. Jednaką broń posiadamy. Ale jak jej używamy? Ty w niewinnem topisz łonie, Ja tylko własności bronię.“