[168]RODZINA.
Jak niebo szerokie deszcz leje potokiem,
Świat cały pod niebem wre morzem głębokiém,
Straszliwa potopu godzina!
I jedna już tylko, w otchłaniach nicości,
Pamiątka przeszłości, nadzieja przyszłości,
Buja w arce Noego rodzina.
I wszystkie skazanéj ludzkości boleści,
Żal, rozpacz, zwątpienie, i przestrach niewieści,
Miotają jéj syny i córy.
I obok litości, gniew na tych, co sami,
Niewiary, swawoli, i pychy grzechami,
Kaźń tę świata ściągnęli nań z góry.
Sam Noe z pokojem cierpienia na czole,
Przeniknął ich myśli, zrozumiał ich bole,
I stanął w pośrodku, i rzecze:
„Pan stworzył, Pan zniszczył; — cześć Panu nad Pany!
„Łzy wasze nie grzechem; lecz sąd wam nie dany
„Na braci, na plemię człowiecze.
[169]
„Zgrzeszyli, zginęli! — lecz dla was z ich kaźni,
„Nie gniewu, nie wzgardy, lecz Pańskiéj bojaźni
„Pobudka niech będzie jedynie!
„Bo wyście wybrani odrodzić świat nowy —
„A jako w swém ziarnie plon wszelki światowy,
„Tak Ludzkość zawarta w Rodzinie.
„Z praojców spuścizną, w plemieniu Adama
„Grzech skaził świat stary; i oto ta plama
„Potopem się zmywa ze świata.
„Spuścizną niech po was odzierżą synowie,
„Co światu nowemu zwrot Łaski zapowie:
„Wiarę w Panu i miłość dla brata.
„Chłonące świat wody w głąb ziemi wnet wsiękną,
„I ziemia, jak była, odrodzi się piękną —
„Lecz duch Boży niech w was się odrodzi! —
„I patrzcie! Pan słowu mojemu poręcza.“ —
Rzekł Noe, i wskazał ku Niebu — a tęcza
Jak wstęgą spłynęła ku łodzi.
1867.