Rozbitek (Heine, tłum. Kraushar)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Rozbitek |
Pochodzenie | Pieśni Heinego cykl Z Romanzero |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Aleksander Kraushar |
Tytuł orygin. | Der Schiffbrüchige |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały cykl Cały zbiór |
Indeks stron |
Nadzieja, miłość! Wszystko stracone...
Ja sam jak widmo z piekieł otchłani,
Podmuchem fal wyrzucone,
Leżę u morskiéj przystani,
Przystani głuchéj, z kamienia...
Przedemną — morza widok ponury,
A za mną i łzy i cierpienia...
Nad głową wloką się chmury,
Szarawych obsłon siostrzyce,
Co ciągną wodę bez końca,
Jak mgławych widm pokutnice,
Z ciemności znowu do słońca...
Czynność bezbarwna, jałowa,
Jak istność ma — bezcelowa!
Mącą już mewy wód morskich pianę,
Budzi się życie w téj strasznéj głuszy...
Zgasłe obrazy, sny zapomniane
I w mojéj budzą się duszy!
Tam — na północy żyje dziewica,
Cudowna, królewska dziewa...
Światłością płoną jéj cudne lica,
Blask szaty ciało oblewa...
Nad jéj łabędzią, śnieżystą szyją,
Pukle — jak sploty wężowe,
Łagodnie w koło plączą się, wiją,
Królewską zdobiąc jéj głowę
I jasne czoło dziewicze...
Z pod tego czoła — światłości gońce
Kraszą jéj białe oblicze
Jak czarne słońce!
O czarne słońca! Ileż to razy
Promieni waszych ogniste błyski
Budziły natchnień moich wyrazy,
A jam stał milcząc omdlenia bliski...
I twoje usta szeptały słowa,
Słowa srebrzyste jak blask księżyca,
Jak przenajczystsza gwiazda jutrzniowa
Kiedy rozjaśnia wód modrych lica...
I dusza moja ponad gór szczyty
Rwała się z pieśnią w słońce — w błękity!
Zmilknijcie mewy i morskie fale!...
Wszystko stracone! Miłość, nadzieja...
Zostałem nędznym, drżącym, samotnym
I jak rozbitek na głuchéj skale,
Głowę — nad którą huczy zawieja
Tarzam po piasku wilgotnym!