[292]ROZPACZ KRAKUSA.
Dalej bracia! rzućma kosy
I zapłaczmy razem,
Dziś padają polskie losy,
Pod zdrady żelazem.
Nie pomogą już Krakusy, choć lwią mają siłę,
Zdrada ich oręże kruszy, o Polski mogiłę —
Nic już nie obroni,
Orła i Pogoni.
[293]
Miło było znosić blizny,
Dla drogiej Ojczyzny;
Lecz jak dzisiaj rany bolą,
Rozdarte niewolą.
Polsko, roniąc łezki czyste, żegnaj się z nadzieją!
Chorągiewki twe barwiste więcej nie powieją.
Nic już nie obroni,
Orła i Pogoni. —
Postępujcie śmiało Rusy,
Już w Prusach Krakusy,
Podłość was dzisiaj zasłoni,
Od ich dzielnej broni.
Stępił żołnierz kosę twardą, broń o ziemię rzucił,
Na zdrajców spojrzał z pogardą, i smutno zanucił.
Nic już nie obroni,
Orła i Pogoni. —
Precz u mnie taki Mospanie,
Coś się krył pod pierzem —
Lepszy ja w białej sukmanie,
Niż ty z Włodzimierzem.
Choć dziś troska mym udziałem, miło się z nią chlubić,
Bo jak ty, nie pomyślałem Polski zdradą zgubić.
[294]
Nic już nie obroni,
Orła i Pogoni. —
Lecz jeszcze nadzieja w niebie,
Jeszcze działo jęknie,
Polsko! Krakus ujrzy ciebie
I w podkówki brzęknie.
Jeszcze Rusinów wyprzemy, Matce byt wrócimy,
I krzykniemy: Bogu chwała! Polska nasza cała!
Oj dana, dana, dana!
Ojczyzno kochana. —