Nieraz o tym człowieku, dzieci, usłyszycie, Co nie skłamał całe życie. Powiem wam jak się to stało, A za prawdę ręczę śmiało. Kiedy jeszcze był dziecięciem Uzbroił się przedsięwzięciem, By kłamstwo ust nie splamiło, Z początku mu trudno było; Lecz choć często chętka brała,
By się jaka rzecz skłamała, Uczuł w sobie żądzę chwały, Usta prawdę powiedziały. A choć czasem i złe zbroił, Że największe błędy, wady, Wyznał szczerze, bez przesady. Coraz bardziej wzrastał w cnoty; Każdy mu chętnie ufał, uwielbiał przymioty. Żył szczęśliwy i kochany; Umarł, a jednak słodko wspominany. Brzmi jego imię w okolicy całej, Bo rzetelnością zyskał piękny wieniec chwały. Dzieci! idźcie jego śladem,
Niech serce wasze będzie prawych uczuć składem,
Niech was wdzięk kłamstwa nie mami, A szczerość włada ustami,