<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam Honory Kirkor
Tytuł Słowianie nadbałtyccy
Podtytuł Zarysy etnologiczno-mitologiczne
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1876
Druk Drukarnia Towarzystwa im. Szewczenki
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

∗             ∗

Podaliśmy ważniejsze szczegóły pod względem etnologicznym i mitologicznym z życia nadbałtyckich Słowian, jakie nam karty dziejowe i naoczni świadkowie zostawili.
Szczep ten, tak mało u nas znany, a tak bliski nas bo najpokrewniejszy mową, przedstawia fakt prawie niesłychany w dziejach — gdyż po tyloletniej walce, wyrobiwszy u siebie pewien stopień cywilizacji, która od VII do X stulecia wyższą była niż u innych szczepów słowiańskich, a pod względem dobrobytu i obszernego handlu niezawodnie przewyższający nie tylko swoich pobratymców, lecz i ówczesnych Niemców; naród, którego jak już widzieliśmy, Frankowie wzywali do pomocy — ginie tak dalece, że dziś dowiadujemy się o nim tylko z latopisców nieprzyjaznych im Niemców, którzy przy całej swej nienawiści, nie mogą im przecież odmówić wielu szlachetnych przymiotów, bezstronniejsi zaś i sumienniejsi nie mogą przemilczeć o tem bezprawiu i okrucieństwach, jakich dopuszczali się Niemcy.
Wspomnieliśmy już, że Słowianie ci ulegli i posłuszni swym kapłanom, a szczególnie arcy-kapłanowi arkońskiemu, jako wyroczni samego Swiatowita, sumienni i dobrze rządzący się we własnej zagrodzie, śród swoich żup czyli gmin — nie umieli jednak skupiać się w jedno ciało, tworząc jeden naród łącząc wszystkie plemiona zaludniające Bałtyckie Pomorze. To było największem ich nieszczęściem. Wszystkie plemiona łączyły się ze sobą tylko pod względem religijnym, gdy chodziło o uczczenie ich boga-bogów; lecz samorząd wewnętrzny dzielił się na cząstki i cząsteczki, jeden drugiego władzy nie uznawał nad sobą, nie zawsze była i zgoda, były i kłótnie pomiędzy plemionami, były najazdy i zabory. Państwo rozdrabniało się na państewka — z tego to Niemcy i skorzystali — podbijali nie państwo całe, któregoby nigdy podbić nie zdołali — ale państewka drobne, w obronie których inne nie stawały.
Może to Słowianie nadbałtyccy tradycyjnie przekazali i innym szczepom słowiańskim ten brak dojrzałości politycznej, te swary, te waśnie i niezgody pomiędzy sobą, to szarpanie się wzajemne i zupełną nieudolność do skupiania się, tworzenia jednego potężnego obozu, do uległości starszyznie swojej i do mądrego, a bezstronnego wyboru tejże, — które niestety! i do dziś dnia widzimy śród plemion słowiańskich.
Przykłady z życia pogańskich pobratymców i zgubne następstwa, powinnyby nauczyć chrześcijańskich i cywilizowanych Słowian, że bez jedności, bez miru wewnętrznego, bez karności i bez pracy, — i chrześcijańscy i cywilizowani — nie będą w stanie stawić oporu obcej przemocy, a amatorów do tej przemocy nad Słowianami nigdy jeszcze nie zabrakło.
Dla większej części narodów słowiańskich żyjących dzisiejszość prawie nie istnieje. Przed ich oczyma stoją dwie chwile dziejowe, wielkie i potężne: przeszła, rodząca najsmutniejsze wspomnienia, ale nauczająca; przyszła, tajemnicza, nieogarniona — urocza jednak nadzieją. Dzisiejszość jest tylko przejściem z przeszłości do przyszłości, jest ciężką pracą, korzystaniem z przeszłych wzorów, złych i dobrych, aby uniknąć pierwszych, przekazać drugie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Honory Kirkor.