[21]
5.
Słyszałem śmiech ich, widziałem pląsanie,
Badałem przepaść rozwartą pod niemi;
Słyszałem płacz ich, widziałem konanie, –
Śledziłem wszystko oczyma suchemi…
Za ich pogrzebem stąpałem w żałobie,
Aż na sam cmentarz zdążając posępnie,
Żadnego z tego sekretu nie robię,
Żem z apetytem jadł obiad następnie…
I naraz… teraz… do piersi stroskanej
Orszak umarłych postaci się wciska;
[22]
Pożar miłości nagłej, niespodzianej,
Z popiołów serca przedziwnie wytryska.
A osobliwie łzy Juleczki złotej
W mojej pamięci wciąż płyną tajemnie,
Boleść się wzmaga do dzikiej tęsknoty,
I dniem i nocą wołam ją daremnie.
Często się zjawia w marzeniach gorączki
Ów zmarły kwiatek; – ściska się me łono:
Zda mi się, widzę, jak łamie swe rączki
I jak o miłość błaga mnie spóźnioną.
O, lube widmo, obejmij, uściśnij,
Przytul do piersi mnie, kwiatku jedyny,
Usta swe mocno do ust mych przyciśnij,
Osłodź mi gorycz ostatniej godziny!