Sabała/XVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sabała |
Podtytuł | Portret, życiorys, bajki, powiastki, piosnki, melodye |
Wydawca | L. Zwoliński i Spółka |
Data wyd. | 1897 |
Druk | Drukarnia Narodowa |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Seł ràz zbójnik do miasta na zýcie, à miàł téz nakàzane, coby nakupiéł gàrków i kotlików na piéniądze.
I dobrze nie barzo przýhodzi na jarmak i zacýnà obierać gàrki, ale był ràd, coby go nie poznali, ze je zbójnik — haj. Cłek był mądry, toz to co łapiéł gàrnek, to go nie pukàł, cý zwoni, ino hyciéł za kraje i ciągnie, co mu jaze ocý na wiérk lazły. Ale on ino tak na despet — prosem piéknie ik miłości — bo gàrka ozerwać nie kciàł — haj.
Jaze, co sie nie robi, przýleciała baba. U niej rozum krótki, toz to widzi hłopa, jako oźciągàł garnek i prógówał go, cý mocny. Toz to i ona kciàła téz tak obiérać, ale na ozajest ciągnéna i ozerwała dwa gàrki.
Hudobina była. Ni miała cým zapłacić gàrków, bo dudków ni miała nijakik.
Jaze zbójnik gàrcorza tak zagàdà:
— Ona ni mà płacić, haj, bo gàrnek był słaby.
Ale sie gàrcàrz o to nie pytà, poleciàł do urzędników. Ci przýśli i zabrali babie ostatniom spodnice — haj.
Zbójnik, ze był winowaty, kupiéł całe dwa gàrki, zapłaciàł ik, jako sie patrzý i poseł — haj.
Baby mu sie luto stało, przýleciàł nazàd, sjon kapelus i pytà gàrcorza, coby téz téj kobyle, co jego była i gàrki przýwiezła podzwoliéł na kwilke jutro do niego przyńść.
Pada mu tak:
Syn jej u mnie na zimowisku, setny ś niego źróbcok, a bedzie sie jutro zénił. Wesele mu sprawiem, bo mi sie udał i darzý mi sie. Toz to kàzàł, cobyk jego matke pytàł — haj.
— Jà jest pytac.
A gàrcorz mu tak pada:
— Tyś hłopie straśnie głupi. Jà kobyle nie dàm iść na zàdne wesele, bo mi jej trza — haj.
Zbójnik go zaś pytà, coby mu dàł ś niom przegwarzýć dwa słowa. Ona nie zając, to nie ucieknie, ani nie sól, to mu jej nie zlize — haj.
Gàrcorz przystàł na to.
Gwàrzy zbójnik kobyle do ucha dość sprawnàm kwilke, a pote podziękował barz piéknie gàrcorzowi.
— Coześ jej pedział? hę. Cóz ci ona pedziała?
— Ej, mi pedziała, co miała, haj, ze jej nijakim świate, nie dàcie iść na wesele, bo jom straśnie męcýcie. Ale kié nie, to nie, — to ona se i tak poradzi. Tu odbeńdzie to wesele — haj. — I poseł ka miàł iść — haj.
Za małom kwilke kobyła zacýna fukać, kręcić ogonom, a praskać zadke, a pote zacýna tańcyć po gàrkak i fukać — haj.
Wytańcyła — prosem pieknie, — cýsto pieknie sićkie gàrki — haj.
Bo ono — prosem pieknie ik miłości — zbójnik był głobiś i kie ś niom gwarzył, toz to zapoliéł próhno i włozył jej do uha. Toz to piekło jom straśnie, kręciéła głowom i wytońcyła sićke gàrki doimentu — haj.
Tak sie — prosem piéknie wasyk miłości — zemściéł zbójnik na gàrcàrzu za biédnom babe — haj.