Sabała/XXIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sabała |
Podtytuł | Portret, życiorys, bajki, powiastki, piosnki, melodye |
Wydawca | L. Zwoliński i Spółka |
Data wyd. | 1897 |
Druk | Drukarnia Narodowa |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Jà w rzecý stary, ale baby sićkie wse ràd widzem.
Ràz, co sie nie stało, idem se dogóry źlebem i śpiewàłek se i gràł, co jaze giełcało po reglak.
Jaze wyskocyła ku mnie skądsi dziéwka straśnie piéknà i tak mi padà:
— Hybàjze, siedniemy se na wancie i bedziemy sie bośkać — haj.
Ja jéj zaś, nie wiele myślęcy, tak padàm:
— Jakoz cie zalubić i bośkać màm — haj — kié ja màm doma dziéwke. — Za tydzień bedzie wesele — haj.
Ono wyjéna cýcki, straśnie długie były, toz to se ik pozarucała na ramie i hybàj za mnom. Ja uciekàł przed niom, jagek móg, bok sie jéj bàł — haj — bok poznàł po cýckach zaraz, ze boginka była, co w dziurak w uspiskach siàdujom.
Zdysàłek sie straśnie, toz tok ustał, a ona mie dopadła — haj — i sprała mie straśnie temi cýckami.
Uciógek pote, nie zabiéła mie.
I dobrze nie barzo, moja sie dowiedziała i sićkie baby i dziéwki — haj.
Raty, przeraty, rady mie téz pote widziały, zek sie z boginkami zadawać nie kciał — haj.
Straśnie mnie wse rady widziały — haj.