Samuel Zborowski (Słowacki)/Akt II
Polonius i mędrce
POLONIUS
- Choroby nie odgadliście,
- Nie zachodźcie więc do sporów...
- Różne są drzew leśnych liście,
- Różne są gatunki tworów
- I umysły ludzi różne
- Jako żurawie podróżne
- Przelatują ponad światem...
- A kto nie jest serca bratem,
- Ten nie pozna ze słów duszy...
- Proszę więc was... nim, jak wiecie,
- Ojczyzna się ta poruszy...
- I pożar zacznie na świecie,
- I my na polach czerwonych,
- Gdzie czas rzuci krwawe kosy,
- Pójdziemy ostatnie kłosy
- Zbierać... i z rzeczy szalonych
- I haniebnie rozpoczętych
- Wyciągać mądrość — mądrością,
- Przed tą wielką okropnością,
- Przed ogniem tych wybuchniętych
- Na całej ziemi wulkanów...
- Przed tym czasem dla szatanów
- I dla nas uciemiężonych,
- Przed tą porą żniw czerwonych:
- Zapomnijcie... o przyszłości,
- A dla mnie... i dla miłości,
- Jakąście dla mnie uczuli...
- Żem odrostek waszych króli,
- Że we mnie jest węzeł ludu...
- Nie żałujcie pracy, trudu.
- Około mojego syna...
- Chodźcie za nim niewidzialni,
- Niech jego myśli kraina
- Stanie się waszą... są dzieci,
- Co jak orłowie nadskalni,
- Gdy słońce myśli zaświeci,
- Lecą i w błękitach giną;
- Lecz potem... gdy skrzydła rozwiną,
- A do słońca nie dolecą,
- Wracają... w świata ciemnotę,
- I pierwszą przebywszy tęsknotę
- Śród świata realnych cieśli
- Oczyma rozumu świecą,
- Bo w oczach słońce przynieśli...
CHÓR MĘDRCÓW
- Zaprawdę, z twego dziecięcia
- Po tej chwili ducho-wzięcia,
- Nim dojdzie z dziecka do trumny,
- Może być człowiek rozumny...
POLONIUS
- Otóż on bez żadnej zmazy
- Na duszy i na swym ciele...
- W cedrowym klęka kościele,
- Odbiera różne rozkazy,
- Potem chodzi... sam po górach,
- Gdy niebo w zorzy purpurach
- Nad lasem bukowym gore...
- Albo w nocną idzie porę
- Z zadumanym... jasnym licem,
- By się rozmówić z księżycem
- Nad naszym skalnym jeziorem,
- A nie sam, lecz z jakimś chorem...
CHÓR
- Orzeł to z mocnymi pióry;
- Pójdziemy za nim na góry,
- Chórów jego wysłuchamy
- I zgubić mu się nie damy.
Skalna okolica... zamglona..: Jezioro... Pora przed wschodem miesiąca.
Dwie Walkirie z błyskawicami na głowie.
PIERWSZA WALKIRIA
- Na szczycie gór,
- Gdzie świata brzeg
- I orłów chór,
- Piorunów ścieg;
- Gdzie morskie oko
- Nad lodów tarczą
- Jęczy głęboko,
- Gdy chmury zawarczą;
- I całe się krwawi,
- Gdy tęcz błyśnie szarfa,
- A jęczy jak harfa
- Pod wstęgą żurawi: —
- Tu w bieli, w śnieżycach,
- Przy morskich straszydłach,
- Ja duch — w błyskawicach,
- W piorunach, na skrzydłach,
- Na was, wichry moje,
- Stanęłam i stoję.
DRUGA
- Ja także duch losów,
- Twa siostra i wężów,
- Piorun lejąca z włosów,
- Krew sącząca z orężów,
- Najstraszniejsza na niebie,
- Tu czekałam — na ciebie...
PIERWSZA
- A skąd lecisz? z daleka?
DRUGA
- Z północnego bieguna,
- Na przebłysku pioruna.
PIERWSZA
- Siostro... tego człowieka...
DRUGA
- Wiem, wydarto nam z ręku,
- Lecz ten człowiek nasz będzie,
- Nasz! nasz! zawsze i wszędzie,
- Jak harfa pełna jęku,
- Jako gwiazda stracona, —
- Nasz będzie! nasz! aż skona!
PIERWSZA
- Czy widziałaś Chrystusa?
- Włóczy się przez ciemnotę
- I sieje gwiazdy złote...
- Dla dusz białych — pokusa...
- Jak chłop w kraj przeorany
- Rzuca gwiazdy w kurhany.
DRUGA
- Niech wejdą kłosy świetne,
- Niechaj wejdą czerwone;
- Mrozem je ducha zwionę;
- Sierpem je ducha zetnę...
- Cóż tam więcej na ziemi?
PIERWSZA
- Wrzask i nędza, i burza...
DRUGA
- Patrz, księżyc się wynurza
- Malowany świętemi
- Jako tarcza tęczowa...
- Niknij...
PIERWSZA
- Siostro, bądź zdrowa!
EOLION
wchodzi
- Tu rozkazały duchy przyjść... i czekać...
- Raz mi się ciemne niebo wyiskrzyło,
- Gwiazdy zaczęły w różnych stronach szczekać,
- Serce mi w łonie zatrwożone biło...
- Jakby na sądzie... i rozpaczą zdjęty,
- Jakoby wirem głosów ogarnięty,
- Stałem... nareszcie tak mię owe głosy
- Dręczyły... żem wstał wyrywając włosy
- Jak potępieniec. — Teraz okolica
- Cicha... i srebro różane księżyca
- Zda się... tęczami wewnątrz wskroś przesiękło...
- Coś w tej naturze niby serce zmiękło
- I zesmutniało... i nie jest tak ciemną,
- Jakby litością przejęta nade mną.
- Cyt... słyszę głosy... lecz bardzo z daleka...
ŚPIEW
- Gdy wyrośniesz na człowieka,
- Staną ci sny... jak liczny wróg,
- I stworzysz świat... jak tworzy Bóg...
- Ale nie świat realnych scen,
- Lecz nikły świat — jak ze snu — sen..
- I złamiesz świat... i pójdziesz wbrew
- Wojskami mar... przeciwko ciał,
- I będziesz myśl... przemieniał w krew...
- Nam dawał moc — i od nas brał,
- I będziesz król... lecz będziesz sam...
- Albo więc idź... albo się złam...
- Lecz jeśli duch przełamiesz twój,
- Jeśli ty nas... odgonisz w mgłę,
- To wtenczas drzyj... a twardo stój,
- Bo my jak psy... jesteśmy złe...
- Z pękniętych serc... z serdecznych cisz
- Drwimy jak grom... co bije w krzyż.
EOLION
- Pyszne to głosy... głosy, jestem z wami...
głos z dołu
- Muszelki są z perłami
- W naszym srebrnym jeziorze...
- Zbieram je... wydobywam
- I jedwabiem przyszywam
- Na jedwabnym ubiorze,
- W kościółku... Matce Boskiej...
- A inne... czystszej wody,
- Wkładam we złote włoski
- Chrystusowi... a za to
- Rybek mi korowody
- Pod rybaczaną chatą
- Przychodzą przed niedzielą
- I dno całe zabielą...
EOLION
- Jaki głos czysty!... jak do nieba płynie...
GŁOS Z GÓRY
- Zbliż się ku tej dziewczynie,
- Rzuć na nią ręce ducha,
- Mocniejszego posłucha,
- Za mocniejszym popłynie...
- I poleci — bez końca —
- Ciągnij za sobą w słońca...
EOLION
- Jeden z tych głosów, czuję, świat — pokona...
głos z dołu
- Dziwnie ja przemieniona
- Wstałam dzisiaj z pościeli.
- Przyszli we śnie anieli
- I ocząt mi zamkniętych
- Lilijami dotknęli,
- I zobaczyłam świętych...
EOLION
- Kto jesteś ty, co gadasz o aniołach?
DZIEWICA
- Rybaka jestem córką... żyję z nimi,
- W tęczowych mi się pokazują kołach;
- W nocy z tęczami przychodzą srebrnymi
- I mówią do mnie...
EOLION
- Ubiór twój ubogi,
- Koszula prosta — szara — bose nogi,
- A jednak perły we włosach rozlane
- Są jako gwiazdy pełne — świetne, duże...
- I lekkie twoje rumieńcowe róże,
- Jakoby wstydem na pół pochowane
- W białości lica, tajemnymi wschody
- Dziwią... jako róż z perłowej jagody
- Słońcem dobyty...
DZIEWICA
- Ja nie zawstydzona...
- Alem od wiatru górnego czerwona
- Albo od moich snów... świecąca... w nocy...
EOLION
- Więc ty sny miewasz... bądźże ku pomocy
- Mnie... bom jest także — dziwny... i duchowy..
- A w marach, w głosach, które dotąd słyszę,
- Piękniejszej niby brakuje połowy...
- Tej... która daje harmonią ciszę...
DZIEWICA
- Gdzież mnie prowadzisz? silna twoja ręka!
- Serce mi bije... i duch mój się lęka...
EOLION
- ...Jak sen prowadzę... gdzie... sam nie wiem wcale...
- Jeśli duch powie... wstąpimy na fale,
- Jeśli pochwyci... polecim w niebiosa,
- Jeśli roztopi... spadniemy jak rosa...
- Jeśli zaśpiewa chór, co teraz niemy,
- W echo się jego głosów rozlejemy.
DZIEWICA
- Lękam się... pozwól mi odejść... przepadnę...
- Jeżeli z tobą pójdę... boś mocniejszy...
EOLION
- Wszakże ty widzisz... że ja jestem mniejszy,
- Że ci na szyję — rękę dziecka kładnę...
- I uwiesiwszy się... tak w całej sile
- Ledwo nad sobą... jak kwiatu nachylę...
- I tak okryty w twym złotym warkoczu,
- Mam gwiazdy z twoich uśmiechnionych oczu
- Dziwnie błękitne...
DZIEWICA
- O, rozwiąż twe ręce...
EOLION
- Perłami cię łez zwiążę,
- Różami cię snów znęcę...
- Światy moje pokażę,
- Snom każę z rngły się jawić...
- Będę jak dziecko bawić,
- Zachwycę — i przerażę —
- Pochwycę i poniosę...
DZIEWICA
- Dziecko ty czarnowłose...
- Strasznych duchów dziecina...
- A ja dobra dziewczyna,
- Prosta... jak kamień chłodna,
- W głębi serca pogodna.
EOLION
- ...O więc ty z mego ducha
- Oderwana... śród burzy...
- Straconą gdzieś w podróży.
- Z żurawiego łańcucha,
- Gdym leciał do miesiąca...
- Mewa za mną lecąca...
- Stracona w mgle...
DZIEWICA
- Cud ze mną!
- Gdy słucham... jestem nowa...
- Świat jakiś widzę — ciemno,
- Czekam jednego słowa...
- Powiedz... a... weźmiesz na wieki.
EOLION
- Zamknij teraz powieki
- I do dna duszy własnej patrz... aż jaw się zjawi.
- Widzisz... gmachy, błękity... girlandę żurawi
- W dziwnym kluczu lecącą... po bladych... niebiosach...
- Czy słyszysz szelest śmierci gałązek we włosach?...
- Czy widzisz... grób... co wejściem ogromnym przeraża?
- I posągi... i przy tych posągach harfiarza,
- Po złotych strunach srebrną lejącego brodą?...
DZIEWICA
- Konie lecą... i ludzi z pochodniami wiodą.
- Jak mi straszno...
EOLION
- Czy widzisz różaną kolumnę...
- Pomiędzy nami?...
DZIEWICA
- Widzę.
EOLION
- Teraz... białą trumnę
- I podziemne gdzieś... ciche... tęczowe pokoje...
DZIEWICA
- Trumna... gdzie spać będziemy, nieprawda — oboje.
- Cicho i długo... słońcu odjęci złotemu.
- Jedno się położywszy na sercu drugiemu...
- W jednej trumnie... Nieprawdaż... jak gołębi para?
- O ty blady... gdzie twoja wysoka tyjara?...
- Dlaczego ty się później zbudził... dziecko cudze?...
- Myślałam, że ja ciebie pocałunkiem zbudzę,
- Że rozkwitniemy... razem... w tym podziemnym grobie,
- Opowiadając, żeśmy tam śnili o sobie...
- O! duchy, które trupy oszukują — złe są.
- Jam się zbudziła sama...
EOLION
- Atesso! Atesso!
- Ty martwa... wstań... przy tobie ja jestem... na ziemi.
- Ty taka sama... czysta... z usty różanemi,
- Z oczyma... co szmaragdów podobne ogniskom...
- Ja twój duch... ja winienem twym martwym uściskom
- Sen cichy... i spokojność winien pod mogiłą...
- I pamiętasz, że w grobie nic się nie ruszyło,
- Tylko raz... serce... kiedy Jezus wstawał z grobu...
DZIEWICA
- A moje wtenczas, gdy go kładziono do żłobu...
- I gdy mu pasterz... kwiatki maleńkie podawał.
EOLION
- Moje silniejsze wtenczas, kiedy zmartwychwstawał...
DZIEWICA
- Moje, gdy go pasterz w żłobeczku wychwalił.
EOLION
- Moje straszniejsze wtenczas, gdy kamień odwalił...
- I wstał z grobu...
DZIEWICA
- Boże! więc my rozdzieleni...
EOLION
- We mnie jest moc płomieni,
- Co rozerwane zwiąże...
- Nie wiesz ty — gdzie ja dążę,
- Nie wiesz ty, co ja stworzę...
- Dziecko ja jestem Boże...
- Idę, gdzie przeznaczenie.
- Wiatr świszcze... i odrywa
- Ze mnie wielkie płomienie...
- A każdy z nich odpływa,
- Po niebie leci, skłębia
- I kształt sobie zdobywa,
- I w marmur się oziębia,
- I zostaje...
DZIEWICA
- Ja widzę Także moje pacierze
- Jako kwiateczki świeże,
- Na srebrzystej łodydze
- Rozkwitające w ciemni.
EOLION
- My równi — i nadziemni.
- Odtąd nierozerwani...
- Schodźmy razem w dolinę,
- Schodźmy w powietrze sine,
- Do tej wielkiej otchłani.
- W bukowych lasów morza
- Schodźmy... silni i młodzi.
- A za nami ta zorza
- Różana niechaj schodzi
- I skronie nam opasze.
- Zorza... powietrze nasze...
Schodzą.
KSIĄŻĘ
- Mówisz, że mój syn z przechadzki powraca...
- Z córką rybaka...
LUCYFER
- Niechaj książę patrzy...
- Tam, kędy zorza różana ozłaca
- Most... zawieszony nad kaskadą... bladszy
- Niż mara księcia syn... w płaszczu brunatnym
- I z orlim piórem jak góral...
KSIĄŻĘ
- Nad zamęt
- Kaskad... z różanych mgieł... zda się nadświatnym
- Zjawiskiem... wielki ojców mych dyjament
- Na piersiach jego, niby ta przedwschodnia
- Gwiazda, którą lud zowie Lucyferem,
- Pali się... straszna, czerwona pochodnia
- We mgłach porannych...
LUCYFER
- Moim go orderem
- Ozdobił... Przy nim oto, Mości Książę,
- Cień srebrny, niby która z Oceanid, Kiedy perłami swój warkocz podwiąże,
- Korale smokcze w ustach... i na granit
- Wyjdzie... oblana morskimi światłami,
- W miesięcznej szacie...
KSIĄŻĘ
- O! jak ród mój plami
- Takie szaleństwo!...
LUCYFER
- Wkoło zieleń świeża
- Łąk... a nad nimi czarne stoją buki,
- I oto tęcza spod kaskad uderza,
- I anielskimi się zakreśla łuki
- Nad młodą parą...
KSIĄŻĘ
- O! straszna korona
- Synowi memu... który za żywota
- Już jest w niebiesiech...
LUCYFER
- Ach, kłoda rzucona
- Mostem!
KSIĄŻĘ
- Co?
LUCYFER
- Pękła... Para cieni złota
- Upadła w przepaść... Starzec nie dopędzi,
- Bo rozwinęli skrzydła na błękity
- I polecieli jak para łabędzi...
- Syn Apollina... z córką Amfitryty...
Nad kaskadą.
KSIĄŻĘ
lamentujący
- Niechże mię teraz w grobowcu położą,
- Niech stare kości moje tam próchnieją!
- Ciemne mnie bramy piekielne nie trwożą.
- Tu się rozstałem z jedyną nadzieją,
- Tu... w tej przepaści... dziecko mi jedyne
- Leży... niechże ja z moim dzieckiem ginę...
- Nie mówcie mi już — o mękach narodu.
- Cóż naród... dla mnie... bezdzietnego... człeka?
- Serce się moje nagle stało z lodu,
- I myśl od ludzi jak zbójca ucieka,
- I brata w żadnym człowieku nie widzi,
- I zamiast kochać ludzi — nienawidzi.
- Pójdę i skarby moje będę kopał w ziemię.
- I będę myślał o złota kopicach,
- Jakby to było moje nowe plemię
- Ze mnie... leżące pod ziemią — w trumnicach.
- Z tymi garnkami myśli moje ciemne
- Siądą jak czarne upiory podziemne
- I już przed świata... piorunowym końcem
- Nie zadrzę... ani już podniosę czoła,
- Gdy wszystko, co tu umarło pod słońcem,
- Piorun ostatni do życia zawoła;
- Bo proch napełnił ciała mego skrzynię,
- Bo dziś... wymarłem cały — w moim synie...
- Nie bierzcie mię stąd — ale na tych skałach
- Pozwólcie zostać — a przykryjcie dachem
- Albo na słońca tak zostawcie strzałach
- Skałę, kwiateczków tych leśnych zapachem
- Nie orzeźwioną... I mówcie... kto spyta,
- Że stary książę trup...