[189]SEN I KABAŁA.
I.
Morfeuszu! sklej mi oczy,
Niechaj jaki kraj uroczy
Zobaczę!
Siedzi sobie ponad Nilem
Ptaszek, zwany krokodylem,
I płacze.
Bieży sobie ciche jagnię,
Co się wody napić pragnie,
I pyta:
— Krokodylku! co to znaczy?
Na twym dzióbku łza rozpaczy
Tak świta?
— Synu owcy i barana!
Twemu sercu litość znana,
Daj uszko.
W mej boleści ulżę może,
Gdy do głębi ci otworzę
Serduszko!
I baranek dał skok chyży,
Ze współczuciem doń się zbliży.
I rzecze:
[190]
Ulżyj sercu, co pod głazem,
Pozwól, niechaj z tobą razem
Zabeczę.
I poufnie uszko schyla,
Aż się paszcza krokodyla
Zaśmieje.
Klapnął paszczą — bez zachodu
Pożarł baraniego rodu
Nadzieję!
II.
Stara babka sny tłomaczy:
— Powiedz, babko, co się znaczy
Sen taki?
Babka na stół kładzie karty
I zażywa po raz czwarty
Tabaki.
— Dzwonka!... czerwień!... sens się splata,
Że nie z sercem idź do świata,
Lecz z wiedzą;
Zamknij serce, niech się studzi,
A unikaj czułych ludzi,
Bo zjedzą.
Tuz... król... kralka... dama... walet...
Kto chciał szukać z serca zalet,
Był skaran!
Krew serdeczną wyssą tobie,
I napiszą na twym grobie:
Żeś baran!
1860. Wilno.