[170]LXIV.
Siła.
„Jestem silny, patrzyć proszę
Na méj rzadkiéj mocy próby:
Ot, jak ciężki głaz podnoszę,
A kij jaki łamię gruby!”
Tak Jaś do chłopców zawoła
Ufny w złudę czczych omamień,
I z wysiłkiem w pocie czoła
Złamał gałęź, podniósł kamień,
[171]
A Ojciec z smutném obliczem
Stanie wśród szermierzy grona:
„Synu,” rzecze, „moc twa niczém,
Lada człowiek ją pokona.
Od człeka zaś choć mocarza
Silniejszym ród zwierząt bywa,
I często się w świecie zdarza,
Że zwierz ludzi pokonywa.
Jeśli więc kto synku miły,
Z pychą trudną do pojęcia
Chełpi się ze swojéj siły,
Staje niżéj od zwierzęcia.”
„Prawda,” powie Jaś nieśmiało,
Nie wznosząc spuszczonych powiek,
„Lecz ze swoją siłą małą
Nad zwierzęty ma prym człowiek.”
„Siła ludzka,” Ojciec rzecze,
„Nie z nerwów się hartem sprzęga,
Gdyż panowanie człowiecze
To rozumu jest potęga;
Słoń, hyena, tygrys srogi,
Lew krwi chciwy, lew zawzięty,
Ustępują ludziom z drogi,
Czcząc w nich myśli promień święty.
Karm więc pamięć, kształć myśl jasną,
Przyjmij nauk mannę zdrową,
A wtedy przez pracę własną
Staniesz się silnym duchowo.duchowo.”