Siostry bliźniaczki/XXIII
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Siostry bliźniaczki |
Podtytuł | Powieść |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1896 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | La mendiante de Saint-Sulpice |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Chętnie uczyniłbym czego żądasz, ale rzecz niemożliwa — odrzekł ksiądz ze łzami w oczach.
— Dla czego?
— Gdyż komunikacya z Paryżem przerwana zupełnie.
— Więc umrę niezobaczywszy jej...
Ksiądz nic nie odrzekł, nie mógł znaleźć słów na pocieszenie tej duszy biednej.
Wtedy rozpacz ogarnęła nieszczęśliwego Pawła.
— Umrę — zawołał — i żona moja nie będzie nawet wiedziała gdzie spoczywa moje ciało, nie będzie mogła uklęknąć i na moim grobie pomodlić się za mnie.. To okropne! — Janina jest w odmiennym stanie, za kilka dni wyda na świat dziecię... sierotę od urodzenia...
— Uspokój się prosił ksiądz.
Ale Paweł Rivat ożywiał się coraz więcej.
— Wiem, że nic nie może mnie już ocalić — mówił dalej, biorąc obie ręce wikarego. — Ksiądz jest człowiekiem dobrym... miłosiernym... niech ksiądz ulituje się mną, jeżeli chce bym umarł spokojnie.
— Co tylko będę mógł, uczynię — odrzekł ksiądz, nachylając się nad chorym, którego głos gasnął powoli — mów prędzej!
— Niech ksiądz przyrzeknie mi, że po powrocie do Paryża zobaczy się z moją żoną i powie jej, że był obecnym przy mojej śmierci.
— Przysięgam ci, że uczynię to! Nawe więcej.
— Co takiego?
— Będę pamiętał o niej i o jej przyszłem dziecku.
— Dziękuję... dziękuję... — szepnął umierający. — Jestem teraz spokojnym...
— Gdzie ona mieszka?
— Przy ulicy Saint-Maur, nr 157, na piątem piętrze.
Wikary zapisał sobie adres.
— Gdyby ona umarła, a dziecko żyło, niech ksiądz rozciągnie nad niem opiekę... a gdyby i dziecię poszło za matką... niech ksiądz pomodli się za nas wszystkich..
Po chwilowem milczeniu dodał:
— A teraz niech ksiądz wyspowiada mnie.
Wikary spełnił życzenie umierającego.
Głos Pawła stawał się coraz niezrozumialszym, usta jego zbladły, nos wyciągnął się, zimny, obfity pot wystąpił na bladą twarz.
Następnie jakiś wyraz, jak gdyby uśmiechu łagodnego wystąpił na usta, ręce zesztywniały, głowa opadła w tył, ostatnie drgnięcie wstrząsnęło ciałem, uderzenia serca ustały.
— Ksiądz d’Areynes zakrył powieki zmarłego, ukląkł i odmówił modlitwę.
Poczem wstał i szepnął:
— Śpij w pokoju! biedna ofiaro największej klęski... wojny! Spełnię uczynioną przysięgę! Będę czuwał nad twoją żoną i dzieckiem.
Następnego dnia zwłoki Pawła zostały pochowane na cmentarzu wersalskim.
Jeden tylko ksiądz d’Areynes szedł za skromnym wozem, odprowadzającym zwłoki męża Janiny na miejsce wiecznego spoczynku.