[133]
Sjesta.
W hamaku, trącanym rękami murzyna,
Jak z piany kołyska,
Urocza kreolka do snu się rozmarza,
A nad nią mulatka kiściami wachlarza
Piór białych połyska.
Po hamaku prostych, wysmukłych bambusów
Drżą cienie nieśmiałe,
I drzemie kreolka łagodnie uśpiona,
Z śnieżno-białej sieci zwisły jej ramiona
Odkryte i białe.
W tem hamak, co wokół mocnemi zapachy
Powietrze przesyca,
Zatrzymał się nagle, bo murzyn lubieżny
Zagląda do sieci przez rąbek jej śnieżny
Na pani swej lica.
W hamaku zwieszonym z gałęzi, co w górze
Baldachim zaplata,
To westchnie, to znów się uśmiechnie dziewczyna,
Po drzewie swawolna gałęzie ugina
Małpeczka włochata
[134]
W hamaku chwilami poruszy się senna
I z ust jej zajękną
Przypomnianej pieśni urywane tony,
Które tam osadnik, za krajem stęskniony,
Zawodzi w noc piękną.
I hamak pomiędzy drzewami znów buja
I piękna znów marzy;
— W oddali, gdzie lasów ponura gęstwina,
Żałośnie jęcząca piosenka murzyna
W powietrzu się waży.
W hamaku pachnącym zasnęła naprawdę
Śród słońca upału;
— Murzynie, wolniejszym rozkołysz sieć ruchem,
Mulatko, powiewaj wachlarzów twych puchem
Pomału, pomału...
(E. Porębowicz).