Skradziony król/11
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Skradziony król |
Wydawca | Nakładem „Nowego Wydawnictwa“ |
Data wyd. | 1929 |
Druk | Zakłady Graficzne „Zjednoczeni Drukarze“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | Der gestohlene König
|
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Następnego ranka nad stolicą Illirji ukazał się samolot i zatoczywszy łuk, wylądował na lotnisku. Nick Carter wyskoczył lekko z kabiny.
Czekał już na niego samochód. Detektyw usiadł przy kierownicy. Wiedział, jak niecierpliwie czekano na niego. To zmuszało go do pośpiechu.
Minął kilka ulic i mostów, duży plac i przez otwartą bramę zajechał przed zamek. Nick Carter wyskoczył pośpiesznie, zrzucił z siebie kostjum lotniczy. Miał pod nim elegancki smoking, który pomimo długiej podróży nie stracił nic ze swej świeżości.
Niósł pod pachą niewielką kasetkę.
Przez schody, długie korytarze i wspaniałe sale biegł niemal do maleńkiego saloniku, w którym oczekiwała nań królowa.
Skłonił się przed nią głęboko.
— Dziękuję Waszej Królewskiej Mości za jej cierpliwość i przepraszam bardzo, że przybywam tak późno. Ale informacje Waszej Królewskiej Mości były tak skąpe, że z trudem musiałem je sobie sam zdobywać.
Łza zabłysła w oczach królowej. — Szczęśliwa jestem, widząc pana znów u siebie. I doprawdy nie wiem, jak panu dziękować... Uratował pan kraj i mnie...
Prawie poufałym ruchem postawił przed królową przyniesioną kasetę.
— Ten podarunek przysyła królowej Illirji Balma.
Rzuciła się gwałtownie na kasetkę. Nacisnął ukrytą sprężynę, wieko odskoczyło, na niebieskim pluszu leżały, błyszcząc i mieniąc się wszyskiemi kolorami, bezcenne klejnoty.
Z zapartym oddechem przyglądała się królowa tym skarbom — Bogu niech będą dzięki! szeptała.
Nick Carter czekał cierpliwie, wreszcie zaczął mówić przyciszonym głosem:
— Złoczyńcy zostali ukarani. Sekretarz padł z ręki swego wspólnika, Raczo czyli Filino znajduje się już w rękach Balmy. Był to jedyny sposób szybkiego zakończenia sprawy. Obeszło się też bez rozpraw sądowych, które mogłyby zaszkodzić Illirji. Filino musiał popełnić jakieś straszne zbrodnie, gdyż związek za wydanie go w jego ręce zwrócił te klejnoty.
— Te nieszczęśliwe kamienie! skarżyła się królowa. Powierzyłam je sekretarzowi i dałam mu pewne polecenia.
— Wasza Królewska Mość nie ma potrzeby oskarżać się. Było to bardzo rozumne zarządzenie, iż bezcenne klejnoty królów Illirji, wystawione na widok publiczny w sali tronowej, zostały zastąpione przez imitacje. Przykry wypadek chciał, iż sekretarz Lazar, któremu powierzona została ta delikatna misja, okazał się niegodnym tego zaufania.
Stanisław Raczo, który zbiegł z Balmy, odkrył w starych kronikach tajemnice Króla Illirji.
Nick Carter ujął znów w ręce kasetkę. Może Wasza Królewska Mość raczy postawić te klejnoty na ich dawnem miejscu.
Królowa uśmiechnęła się z wdzięcznością — Chodźmy.
Warty usunęły się, prezentując broń, pieczęcie odpadły, otwarła się sala królewska. Ostrożnie postawił Nick Carter kasetkę, a sam podszedł do postumentu, zdjął z niego pluszowe pokrycie, wyjął z kieszeni maleńka pałeczkę, podobną do obsadki, i zaczął nią manipulować.
Królowa stała obok z zaciśniętemi rękami a głębokie wzruszenie malowało się na jej twarzy.
Tymczasem Nick Carter manipulował cierpliwie swą pałeczką. Wreszcie udało mu się przekręcić w odpowiedni sposób, coś zgrzytnęło i w aureoli blasków wyłonił się z postumentu przepiękny, szczerozłoty posąg Króla Illirji, arcydzieło sztuki złotniczej 16-go wieku.
— A teraz mogę dokończyć me opowiadanie, rzekł spokojnie Nick Carter.
Raczo zażądał od Lazara, którego weksle poskupywał, tej pałeczki, której sekretarz używał jako obsadki i na której końcu znajdował się klucz, wprowadzający w ruch mechanizm Króla Illirji i pozwalał ukryć posąg w jego postumencie. Lazar nie chciał dać mu klucza, gdyż sam miał zamiar ukraść statuę. Aby zyskać na czasie, zaproponował mu sprzedaż na wspólny rachunek powierzonych mu klejnotów królewskich. Raczo zgodził się na to, ale nie chciał wyrzec się nadziei skradzenia posągu. Lazar zdążył już ukryć posąg w postumencie. Podejrzenia padły na Raczo, znalazł się on pod dozorem policji, ale zdołał zmylić czujność władz, wciągnął go w zasadzkę i zabił. Ale Lazar nie miał przy sobie obsadki. Raczo znalazł przy nim natomiast upoważnienie do skopjowania klejnotów królewskich. Oceniając ważność tego dokumentu, który w rękach przeciwników Waszej Królewskiej Mości mógłby stać się niebezpieczną bronią, przyszedł on do mnie, prosząc o opiekę. Podczas rewizji w mieszkaniu Lazara odnalazł wreszcie obsadkę. Ale wówczas właśnie popełnił błąd i zbiegł. Uchwyciłem wtedy tajemniczy związek, zachodzący między temi wszystkiemi zawiłemi faktami i zaaresztowałem Raczo.
W Rzymie odzyskałem klejnoty, które przez rozmaitych pośredników dostały się w ręce Balmy, która poznawszy, czyją są one własnością, miała zamiar szantażować Waszą Królewską Mość. Oto wszystko co miałem do zakomunikowania, skończył Nick Carter, składając przed królową głęboki ukłon.
— Jak mam panu podziękować, pytała królowa, głęboko wzruszona.
— Wasza Królewska Mość podziękuje mi najlepiej, jeśli raczy przyjąć natychmiast bankierów, oczekujących w poczekalni na audjencję.
— Panie Carter, odrzekła królowa, pan jest cudotwórcą.
— Nie, odparł skromnie, ja umiem tylko czekać na zdarzenia i umiem w nich czytać.