<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Skyllodim
Pochodzenie Poezye Alexandra Chodźki
Data wyd. 1833
Druk Nowa Drukarnia Pompejusza i Spółki
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Aleksander Chodźko
Pochodzenie oryginalne Chants populaires de la Grèce moderne
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Indeks stron
SKYLLODIM.

Zdarzenie tu opowiadane zaszło w r. 1806. Spyro Skyllodim, bohatér téj piosuki, podobał się poźniej Alemu Paszy, s którego więzienia tu ucieka, i był Protopailikarem w wojsku Odysseja, naczelnego wodza Liwadii. Początek téj pieśni niéma żadnego zwiąsku z jej końcem. Ale jest to niby preludium do niéj, a razem daje nam przykład szacunku Kleftów dla kobiét wziętych w niewolę. Cała pieśń nosi tło homeryczne. Dwa ostatnie wiersze trzeciéj zwrotki, przypominają wyrazy Achillesa II. XVIII. 90—91.:
„Nie, zbrzydziłem życie, nieznośne mi towarzystwo ludzi.“ etc.
I.

Pod jodłami na darniu Skyllodim wieczerza,
Przy nim branka Irena siedziała milcząca,
„Nalej kielich Ireno! podaj go bez sromu!
A jutro gdy s téj góry zobaczysz wschod słońca,
Cztery konie pod strażą wiernego rycerza,
Bez okupu do ojca odwiozą cię domu.“

II.

- „Nie, nie! wodzu! Irena roskazów nie przyjmie,
Wiedz żem córką Proesta, trzech zamków dziedzica.“
Już świtało; przychodzą jacyś dwaj — zbrukaną
Mieli odzież, włos długi, ogorzałe lica.

Gdzie jest wodz? — a! dobrydzień wodzu Skyllodimie.“
— „Dobrydzień goście, lecz skąd wiecie moje miano?“ —

III.

„Przynosim ci ukłony od twojego brata.“
— Mego brata? gdzież on jest goście? żywyż? zdrowy?“ —
„W Janninie za żelazną pilnowany kratą,
Na rękach ma powrozy, na nogach okowy.“
Zbladł, zerwał się Skyllodim i w dali od świata,
W dali od swoich bieżał płakać nad swą stratą.

IV.

„Gdzie bieżysz Skyllodimie, gdzie mój bracie drogi,
Stój, patrz, czyliż twe oczy Spyra nie poznały?“. —
I poznał go Skyllodim — już dłoń w bratniéj dłoni,
Oczy mówią, bo słowa na ustach skonały.
„Siądź tu przy mnie mój Spyro, mów jako cię Bogi
Uniosły od Albańskich więzów i pogoni?“

V.

— „W nocym rospętał ręce, zerwałem okowy,
Z okna wyparłem kratę, i ot po tym pasie
Spuściłem się aż na dół, lecz że już świtało
Wbiegłem w sitnik. A kiedy sen, w północnym czasie,
Jak makówki pozginał bisurmańskie głowy,
Aż do was jak mię widzisz dostałem się cało.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Aleksander Chodźko.