Spiewka o krwiożercy polskiego narodu
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Spiewka o krwiożercy polskiego narodu |
Pochodzenie | Śpiewnik Powstańczy |
Redaktor | Jan Eichhorn |
Wydawca | Nakład Jana Eichhorna |
Data wyd. | 1921 |
Miejsce wyd. | Katowice |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
polskiego narodu.
Hej bracia polacy,
Stańmy tu wokoło,
Zanucim piosenkę,
Chociaż nie wesołą.
O zbóju prusaku
I austrjaku.
Raz sie Kaizerowi,
Bardzo jeść zachciało,
Bo mu w Vaterlandzie
Nie tak smakowało,
Konina i śledzie,
Na carskim obiedzie.
A że Kaizer Wilhelm
To ci chłop nielada,
Bo za czterech mówi,
A za pięciu zjada.
Tak sobie zamierza,
Pójdzie do Paryża.
Przez Belgję idzie,
Bo tam prosta droga,
Pali i rabuje,
I wzdycha do Boga.
Tak robią niemiaszki
Dla Wilhelma łaski.
Ale belgijczycy,
To chłopcy jak dęby,
Wyszli go przywitać
Wybili mu zęby.
Dzielne belgijczyki
Popsuli mu szyki.
Już szósty rok idzie,
I śpieszy co duchu,
Donnerweter wrzeszczy,
A tu pusto w brzuchu.
Zjadł obiad w Paryżu
Aż go boli w krzyżu.
Gdy po całym świecie,
Tak narobił wrzawy,
Rzekł do Hindenburga,
Pójdziem do Warszawy.
Ładne polskie panie,
Dadzą nam śniadanie.
I nie myśląc dużo,
Już do Polski wali,
Kradnie i wycina,
Morduje i pali,
Nie szczędzi i płota,
Niemiecka hołota.
A, że z Hindenburga,
Jest nie głupie chłopie,
Mówi w Polsce zbierze
Ziemniaki, konopie.
Zwoził do Berlina,
Ta podła gadzina.