A konna baterja już nad Styrem stoi
Już nad Styrem stoi, już nad Styrem stoi.
I pisze do cara, że się go nie boi,
Że się go nie boi, Hopaj siu! Hopaj siupaj, Hopaj siupaj! Hopaj siupaj dana Dziewczyno kochana, Hopaj — siu!
I pisze do cara czarnem atramentem,
Czarnym atramentem, czarnem atramentem,
Że się go nie boi z całym regimentem,
Z całym regimentem, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
Nasze ciężkie działa już pod Rygą stoją,
Już pod Rygą stoją, już pod Rygą stoją,
I piszą do cara, że się go nie boją,
Że się go nie boją, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
I piszę do cara po co zdejmał dzwony,
Po co zdejmał dzwony, po co zdejmał dzwony
Pewno niemiał kulek, dla swojej obrony
Dla swojej obrony, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
Oddział pułku strzelców na Wołyniu stoi,
Na Wołyniu stoi, na Wołyniu stoi,
I pisze do cara, że się go nie boi,
Że się go nie boi, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
I pisze do cara na podartej szmacie,
Na podartej szmacie, na podartej szmacie,
Czego wy od strzelców tak prędko zmykacie,
Tak prędko zmykacie, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
I w końcu w okopy szwadron posłaliśmy;
Szwadron posłaliśmy, szwadron posłaliśmy,
W niewolę pułk carski cały zabraliśmy,
Cały zabraliśmy, Hopaj siu! Hopaj siupaj i t. d.
A kto chce rozkoszy użyć.
A kto chce rozkoszy użyć,
Niech na wojnę idzie służyć!
Na wojence jak to ładnie,
Kiedy ułan z konia spadnie.
Koledzy go nie żałują,
Jeszcze końmi potratują,
Rotmistrz z listy go wymaże,
Wachmistrz trumnę zrobić każe.
A teraz bracia, czyjeż to zdrowie
Wychylim z pełnej szklannicy!
Niechaj nam żyją redaktorowie
I wszyscy w pracy wspólnicy!
Oddajmy także cześć i szacunek, Szermierzom ojczystej sławy, Kapłanom, którzy niosą ratunek, Ludowi dla świętej sprawy.
A Polki nasze! gdzież one siedzą?
Ot tam — śpiewają wraz z nami.
Sława im, sława! niech inni wiedzą,
Że SląskŚląsk się szczyci Polkami.
Raz jeszcze, bracia, więc zaśpiewajmy Niech żyje SląskŚląsk nasz kochany! Tylko się wzajem wszyscy kochajmy, A wesprze nas Pan nad Pany!
Do broni.
(na nutę Marsylianki.)
Chcą sprzedać kraj nasz dyplomaci
Hej! ludu śląski chwyć za broń!
Za tę krzywdę im dziś zapłaci
Nasza robocza, twarda dłoń!
Tajemne targi i narady
Swym Czynem zwali śląski huf,
Nam dziś nie trzeba pięknych słów,
Nie bedziem wdawać się w układy!
Za wolny polski SląskŚląsk Na krwawy idziem bój, Na bój, na bój, niech wróg nasz drży! Zwyciężyć musimy!
„Mądre“ wyroki zagranicy
Przekreślim mocną wolą swą!
Nikt nie wydrze nam dziś granicy,
Którą zdobędziem własną krwią!
Ni piędzi ziemi nie oddamy
Chciwemu, krzyżackiemu psu,
A walkę do ostatka tchu,
Dziś Tobie, Polsko, przysiągamy! Za wolny, polski Śląsk Na krwawy idziem bój! Na bój, na bój, niech wróg nasz drży Zwyciężyć musimy!
Cześć polskiej ziemi.
Cześć polskiej ziemi, cześć,
Ojczyźnie naszej cześć,
Cześć Polsce, cześć!
Kto się jej synem zwie,
W kim dusza polska wre,
Niech stanie w grona te,
Pieśń chwały wznieść!
Niezawsze jarzma srom Uciskał Chrobrych dom, Był lepszy wiek!
Niezawsze lew ten spał, Trzy berła w ręku miał, Tysiączne klęski siał, Nim w boju legł:
Niezawsze obcy lud,
Bój z naszą hańbą wiódł,
Wśród naszych ścian!
I Polak w Moskwie był,
I on był groźnym z sił,
I przed nim czołem bił,
Dzisiejszy pan!
Nie chełp się wrogu nasz, Że nas w swem ręku masz, Jak jeńców swych; Do bram Zamościa bież. Gostyńskich pytaj wież, Niech rzekną, jeśli chcesz, Kto siedział w nich!
Złyś, carze, obrał dach,
Gdzie mieszkał stary Lach,
Zły ten dom nasz
Tu nigdy nie był Rus,
Lecz gdzie zwalony stos,
Dominikański gruz,
Tam tron jest wasz!
Dwugłowy carów znak I nasz wolności ptak, Źle z sobą są.
Naszego noc ta ćmi, Wasz zaś przed światłem drży; Kto spoił związek zły, Sam wpadnie w dół!
Chcesz Niemcze zniemczyć nas,
Chcesz, by z innymi wraz
Duch Polski zgasł!
Wszakże winieneś nam,
Że nie sturczałeś sam,
Wszak byt wiedeńskich bram
Trwa dotychczas!
Zły płodzie obcych zdrad, Coś pierwszy skłonił świat, Rozszarpać nas; Nie długo będziesz rósł, Wiesz jaki zbrodni los, I w ciebie zemsty cios Paść musi raz!
Odzyskać trzeba cześć,
Kościuszki szablę wznieść
Na wrogów zgon!
Bracia! przysiężmy wraz,
Że wolim zginąć wraz,
Niż cierpieć pośród nas
Ich obcy tron!
Wiwat Gwardya NorodowaNarodowa,
Wojsko polskie tobie cześć!
Bądź gotowa, bądź gotowa
Za Ojczyznę życie nieść!
Do broni hej!
Do broni hej! Ojczyzny dzieci
Czas wieńcem chwały ubrać skroń,
Patrzcie, jak krwią sztandar świeci,
Który tyranów trzyma dłoń.
Który tyranów trzyma dłoń,
Słyszycie jak żołdaków hordy,
W nieludzkich wrzasków wyją ton,
Nieszczędząc naszych cór i żon,
W obliczu waszym sieją mordy! Do walki ludu stań! Mąż z mężem, z bronią w broń. Na bój! na bój! Nieczysta krew, Niech wsiąknie w waszą dłoń!
Cóż chce służalcy tłum i zmowy
Ludzi co zdradą wszędzie ślą,
I łańcuch hańby już gotowy,
Czyjże kark nim skrępować chcą?
Czyjże kark nim skrępować chcą?
Nasz o Francuzi, czy czujecie wstyd?
Czy wam krew nie burzy się,
Że terantyran wolnych wtłoczyć chce
Pod jarzmo, co nie wolnych gniecie. Do walki ludu stań itd.
Co! stopa obcych najezdników,
Ma kalać siedzib naszych próg? SwieżyŚwieży kwiat naszych wojowników, LeczLec ma od miecza podłych sług! LeczLec ma od miecza podłych sług!
Przebóg, żołdacka dłoń skalana,
Ma karki nasze w jarzmo wbić.
A jeśli nam pozwolą żyć,
Maż to być łaską sług tyrana. Do walki ludu stań itd.
Biada despotom, zdrajcom biada, ZadrzyjZadrżyj o hańbo naszych dni,
Przez was Ojczyzna kona blada,
A ojcobójstwo woła krwi!
A ojcobójstwo woła krwi!
Wojaków dość, by was wyparli,
Bo jeśli zginie młodsza brać,
To Francja każe zmarłym wstać,
I z mieczem na was wpadną zmarli. Do walki ludu stań itd.
Ojczyzny miłość niech nas wiedzie,
Jej sprawie miecz poświęćmy swój. Wolność i stój,Wolności, stój jak wódz na przedzie,
I wiedź obrońców twych na bój!
I wiedź obrońców twych na bój!
Na głos twój spłynie nam zwycięstwo,
Z wolnością przyjdzie dłonie spleść,
Wtedy Twój tryumf, nasza częśćnaszą cześć,
Wróg uzna, gdy go zmoże męstwo! Do walki ludu stań itd.
Gdy ojców ciała grób pochłonie,
My wstąpić winniśmy w ich ślad.
I duch rycerski nas owionie
I wieść nas będzie w nowy świat,
I wieść nas będzie w nowy świat.
Więc walczyć trzeba i zasłynąć,
By się nie wzdrygnął ojca trup,
Gdy syna złożą w jego grób,
Ha! trzeba zemścić się lub zginąć, Do walki ludu stań itd.
Do broni ludy powstańmy wraz
I bratnią sobie podajmy dłoń,
Zetrzeć tyranów nadszedł już czas,
Wieńcem wolności ozdóbmy skroń!
Hasłem do boju wolność i lud.
Do broni, do broni uderzmy wraz!
Zwalczyć tyranów wszak to nie cud.
Do broni, do broni, już nadszedł czas!
Precz z tytułami! książę i pan, Zetrzyjmy ślady haniebnych lat: Jeden Bóg, wiara i jeden stan, I jedno miano: bliźni i brat, Niechaj tyranów zaginie ród. Do broni, do broni powstańmy wraz! Niech mądre prawa stanowi lud. Do broni, do broni, już nadszedł czas!
Miliony ludów wołają krwi
Tych, co nam tyle zrządzili zdrad,
By zedrzeć zemstę, co w sercach tkwi,
Więc trzeba ofiar, więc wyrok padł
Hasłem do boju: wolność i lud,
Do broni, do broni powstańmy wraz!
Zwalczyć tyranów, wszak to nie cud.
Do broni, do broni już nadszedł czas!
Tych, co Sekwany kosztują wód, I tych, co Wisły zalegli brzeg, I tam z nad Newy nieszczęsny lud, Niech dziewiętnasty zjednoczy wiek. Wszakżeśmy bracia, jeden nasz Bóg. Do broni, do broni, powstańmy wraz. I jedna wiara i jeden wróg. Do bonibroni, do broni, już nadszedł czas![2]
Do bytomskich strzelców.
Do bytomskich strzelców wojska zaciągają,
Nie jednej kochance, nie jednej dziewczynie Serce zasmucają, serce zasmucają.
Nie płaczże dziewczyno, nie smuć sama siebie,
Bo za roczek, za dwa, bo za roczek, za dwa, Powrócę do ciebie, powrócę do ciebie.
A jak nie powrócę, listy będę pisał;
Ty będziesz czytała i będziesz płakała, Ja nie będę słyszał, ja nie będę słyszał.
Napisał listeczek krwią palca swojego;
Nie mogła przeczytać, nie mogła przeczytać Od żalu wielkiego, od żalu wielkiego.
Wyszła na goreczkęgóreczkę, gdzie Ślązacy jadą;
Po moim Jasieńku, po moim kochanku Konika prowadzą, konika prowadzą.
Prowadzą, prowadzą żałobą okryty;
Pewnie mój kochanek, pewnie mój Jasinek Na wojnie zabity, na wojnie zabity.
Zabili, zabili pruscy wojownicy
I pochowali go, i pochowali go Na śląskiej granicy, na śląskiej granicy.
Na śląskiej granicy — murawa zielona
A na tej murawie, a na tej zielonej Chorągiew czerwona, chorągiew czerwona.
Na chorągwi orzeł biały wyszywany,
Po moim Jasieńku, po moim kochanku Listek krwią pisany, listek krwią pisany.
Dziś jedna tylko jest granica.
Na mel.: „My pierwsza Brygada.“
Dziś jedna tylko jest granica,
Którą wywalczy śląski huf.
Nie będziem słuchać dziś Endyków
I pustki jego pięknych słów. Bo my śląscy Powstańcy Wedle Was zaprzańcy.
Przez krew zdobędziem Śląsk Mimo wasz gniew przez krew Przez krew.
LudówLudowi Wy nie gaścigaście ducha,
Fałszywą go nie gaście grą,
I tak Was już dziś nikt nie usłuchasłucha,
Powstańcy tu panami są. Bo my śląscy Powstańcy itd.
Nie nęci w nasnas od Was uznanie,
Z pogardą plujem na wasz sąd,
Dziś jedno hasło jest Powstanie,
I jeden — zew — żołnierski front. Bo my śląscy Powstańcy itd.
Gdyby orłem być.
Gdyby orłem być,
Lot sokoli mieć,
Skrzydłem orlem lub sokolem
Unosić się nad Podolem. Tamtem życiem żyć!
Droga ziemia ta,
Myśl ją moja zna,
Tam najpierwsze szczęście moje,
Tam najpierwsze niepokoje. Tam najpierwsza łza.
Ach nieszczęśni my,
Wspomnieć serce drży,
Orły lecą, gwiazdy cieką,
Kraj daleko, ty daleko, A w około łzy!
Walka o wolność.
(Na melodję: „Gdy naród do boju.“)
Gdy handlarska Anglja, Włochy i Prusacy
W niewolę znów zakuć nas chcieli —
Wtedy po raz trzeci my Górnoślązacy
Do walki o wolność stanęli — Ruszyliśmy wraz do powstania Dla Ojczyzny swej ratowania — I rzekliśmy światu mocno, po „pierońsku“ Że chcemy być wolni na Śląsku!
Dwa lata już przeszło, jak nas tu tumanią
Ententa wciąż węglem handluje —
Niemcy nas zaś dalej dręczą i germanią,
„Komisja“ się wciąż przypatruje. — Ruszyliśmy więc do powstania itd.
Choć plebiscyt, który nam tu narzucili
Do Odry dał większość Polakom —
To jednakże Anglik z Włochem uradzili,
Że kraj nasz dać trzeba Prusakom — Ruszyliśmy więc do powstania itd.
Przez maj i przez czerwiec walka się toczyła,
Szczygólnie koło „Święty Anny“ —
„Linję Korfantego“ krew polska znaczyła —
Cześć Braciom Poległym i Rannym Ruszyliśmy wraz do powstania itd.
Gdy Lloyd George wypuścił na nas psa Höfera
Z bandami „Selbstschutzu“ — „Orgeschu“ —
To mu dojechała „angorska cholera“
W Irlandji się z tego też cieszą, Że ruszyliśmy do powstaniupowstania itd.
„Na urlop“ poszliśmy, bo kazał Korfanty
A Rada się zastanowiła —
Gdyby zaś i nowa uchwała Ententy
Rzeczywiście nas pokrzywdziła — To ruszymy znów do powstania Dla Ojczyzny sweswej ratowania I pokażem wrogom bronią po pierońsku. Że musim być wolnywolni na Śląsku.
Gdy naród do boju wystąpił z orężem,
Panowie o czynszach radzili,
Gdy naród zawołał: umrzem lub zwyciężym,
Panowie w stolicach bawili.
O cześć wam panowie magnaci!
Za naszą niewolę, kajdany,
O cześć wam książęta, hrabiowie, prałaci,
Za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany.
Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara
Rękami czarnemi od pługa,
Panowie w stolicy palili cygara,
Radzili o braciach z za Buga.
O cześć wam panowie itd.
Wszak naszymwaszym był synem ów wiecznyniecny kunktator[4],
Co wzbudzał przed wrogiem obawę,
I wódz ten naczelny pobożny dyktator[5],
I zdrajca[6], co przedał Warszawę.
O cześć wam panowie itd.
Lecz kiedy wybije godzina powstania,
Magnatom lud ucztę zgotuje,
Muzykę piekielną zaprosi do grania,
A szlachta niech wtedy tańcuje.
O cześć wam panowie itd.
Powstańce nie znają wiedeńskich traktatów,
Nie wchodzą w układy z carami,
Lecz biją Moskali, wieszają magnatów,
I mścić się umieją stryczkami.
O cześć wam Panowie itd.
Głupi Moskal myśli, że mu będziem służyć,
Pójdziem do powstania, aż się będzie kurzyć
A choćby się Moskal postawił na głowie,
Będziem mieli Polskę jak nasi ojcowie,
Jak nasi ojcowie, jak nasze pradziady,
Będziem mieli Polskę bez kłótni i zwady.
Dziewczyno kochana, czegoś zapłakana,
Ojca ci zabili, brata powiesili.
Głupi Moskal myśli, że to będą żarty,
Latają za nami, jakby wściekłe charty,
Moskalu, Moskalu! jeszcze Bóg jest z nami,
Oj będziesz ty wisieć do góry nogami.
Bodaj-cię, Moskalu, ciężki smutek spotkał,
Zabrałeś nam chłopców, któż nas będzie kochał?
Nie płaczcie dziewczęta, powrócompowrócą chłopczęta!
Po skończonej wojnie każdy swoją pojmie.
Uważajcie tylko, jakim macie sprzyjać,
Czy umiał bohater szabelką wywijać.
SpiewkaŚpiewka o krwiożercy polskiego narodu.
Hej bracia polacy,
Stańmy tu wokoło,
Zanucim piosenkę,
Hej strzelcy wraz, nad nami orzeł biały,
A przeciw nam śmiertelny stoi wróg.
Wnet z naszych strzelb piorunne zagrzmią strzały,
A lotem kul kieruje Zbawca Bóg.
Więc gotuj broń i kule bij głęboko,
O ojców grób bagnetem poostrz stal.
Na odgłos trąb twój sztuciec bierz na oko.
Hej baczność! Cel i w łeb lub serce pal!
Hej trąb, hej trąb! Strzelecką trąbką w dal!
A kłuj, a rąb! I w łeb lub serce pal!
Wzrósł liściem bór, więc górą wiara strzelcy,
Masz w ręku broń, a w piersiach święty żar.
Hej, Moskwa tu, a nuże tu wisielcy,
Od naszych kul nie schroni kniaź, ni car.
Raz przecie już zabrzmiały trąbek dźwięki.
Lśni polska broń, jak złotych kłosów fal.
Dziś spłacim łzy sióstr, matek i wdów jęki,
Hej baczność! Cel i w łeb lub serce pal!
Hej trąb itd.
Chcesz zdurzyć nas, oszukać chcesz nas czule,
Plujem ci w twarz, za morze twoich łask.
Amnestją twą owiniem nasze kule,
Odpowiedź da huk armat, kurków trzask.
Do Azji precz, potomku Dżengishana,
Tam naród twój, tam ziemia carskich gal,
Przez ciebie krwią ta ziemia nasza zlana.
Hej baczność! Cel i w łeb lub serce pal!
Hej trąb itd.
Do Azji precz tyranie, tam siej mordy,
Tam ziemia twa, tam panuj, tam twa śmierć;
Tu Polska jest, tu zginiesz i twe hordy, LudLub naród w pień wymorduj, wysiecz, zgnieć.
O Boże nasz, o Matko z Jasnej Góry,
Wysłuchaj nas, niech korna łza i żal
Przebłaga Cię, niewoli zerwij sznury,
Hej, baczność! Cel i w łeb lub serce pal!
Hej trąb itd.
Stać będzie kraj nasz cały, Stać będzie Piastów gród, Zwycięży orzeł biały, Zwycięży polski lud.
Jak długo na Wawelu
Brzmi Zygmuntowski dzwon,
Jak długo z gór karpackich,
Rozbrzmiewa polski ton: Stać będzie i t. d.
O wznieś się orle biały,
O Boże spraw ten cud:
Zwycięstwo polskiej sławy
Ogląda polski lud. Stać będzie i t. d.
Jak długo nasza wiara
Rozgrzewa polską krew,
Tak długo Polska cała,
Bo Polak to jak lew. Stać będzie i t. d.
Taki los wypadł nam.
Jak wspaniała nasza postać,
Kiedy w słońcu błyszczy stal,
Koń rży, ziemi nie chce dostać
Pojdziesz koniu pójdziesz w dal. Taki los wypadł nam: Dzisiaj tu, a jutro tam.
Lecz choć potok twój się sroży, Choć po drodze wszystko rwie, Jednak dobry lud nasz Boży, Swą kochanką ciebie zwie.
I choć skargi nieustanne,
Obwiniają zawsze cię,
On wezwawszy Maryę Pannę,
W twe objęcia rzuca sięsię.
Więc pomimo takie żale, Ty się trzymaj naszych stron, Gdzie kochają twoje fale, Gdzie brzmi dla cię piosnki ton.
Jeszcze Polska nie zginęła.
Jeszcze Polska nie zginęła
Póki my żyjemy;
Co nam obca przemoc wzięła
Mocą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, Z ziemi włoskiej do Polski; Za twoim przewodem Złączym się z narodem.
Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,
Będziem Polakami,
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy. Marsz, marsz itd.
Jak Czarnecki do Poznania
Po szwedzkim zaborze,
Dla ojczyzny ratowania
Puścim się przez morze. Marsz, marsz itd.
Moskal w Polsce nie osiędzie,
Gdy jąłwszyjąwszy pałasza,
Hasłem wszystkich wolność będzie
I ojczyzna nasza. Marsz, marsz itd.
Już tam ojciec do swej Basi
Mówi zapłakany:
Słuchaj jeno, pono nasi
Biją w tarabany. Marsz, marsz itd.
Już to ziomek pilnie słucha,
Czy armata ryczy;
Walecznego pełny ducha,
Każdy moment liczy. Marsz, marsz Dąbrowski Z ziemi włoskiej do Polski, Przyłączyć się rada, Jęcząca gromada.
Byle w gronie dawnych braci
Miłą wolność głosić. Marsz, marsz Dąbrowski, Z ziemi włoskiej do Polski, Naród na cię czeka, Przyjdź z prawem człowieka.
Choć sąsiady nąsnas zniszczyły
I broń nam zabrały,
Sparte murem piersi były,
I te nam zostały. Marsz, marsz Dąbrowski, Z ziemi włoskiej do Polski, Każdy z nas chęć czuje, Wodza nie brakuje.
Dzielność wolnego oręża,
Starzec opowiada,
Aby szukać tego męża,
Młody na koń wsiada. Marsz, marsz Dąbrowski, Z ziemi włoskiej do Polski, Wolność, dawne hasło, Jeszcze nie zagasło.
Pieśń Narodu Polskiego.
Jeszcze Polska nie umarła,
Póki my żyjemy.
Co nam obca moc wydarła,
Siłą odbierzemy.
Od Krakowa czarny las, Od Krakowa czarny las, Oj czekała Kasia Na swojego Jasia, Oj czekała długo, Oj czekała długi czas.
Od Krakowa czarny las —
Od Krakowa czarny las.
Ostała daleko,
Gdzieś za śiódmą rzeką,
Lecz Bóg tęczą złączył,
Lecz Bóg tęczą złączył nas.
Od krakowaKrakowa tęczy smug — Od Krakowa tęczy smug. Po tęczowym moście Aniołkowie noście. Serce moje do jej, Serce moje do jej stóp.
My pierwsza brygada.
Legjony to żołnierska nuta,
Legjony to ostatni jęk,
Polska już nie będzie skuta,
To jest wolności ulubiony śpiew. Bo my pierwsza brygada, Strzelecka gromada,
Na stos rzuciliśmy, Swój życia los, Na stos, — na stos.
Nie trzeba nam od was uznania,
Ni waszych skarg, ni waszych łez,
Skończyły się dni kołatania
Do waszych serc, do waszych serc. Bo my pierwsza brygada itd.
Dziś DiadekDziadek jest naczelnym wodzem,
Na kresach walczy polski huf,
Nie będziem słuchać dziś endeków
I pustki ich pięknych słów. Bo my pierwsza brygada itd.
Legjony to są termopileTermopile,
Legjony to wolności zew, Za zdroszcząZazdroszczą nam to co nie zdobyli,
Strojąc w się w laury całą cudzą krewkrew. Bo my pierwsza brygada.
Hymn strzelecki.
Naprzód drużyno strzelecka
Sztandar do góry swój wznieś!
Z ojcem i matką żegnając się Mówią mi niechaj Bóg prowadzi cię; W niewoli tyle lat już przeżyliśmy Walcz i powracaj, już wolny ty.
Lubej kochanki ścisnęłem dłoń
I na swe ramię już położyłem broń,
Chociaż i z ocz jej błysła niejedna łza,
Zwycięża miłościmiłość dla kraju ta.
W zielonym gaju tam słowik śpiew, Nuci, powracaj wojenniki żyw — Prędzej nie wrócę, poki w mój luby kraj Tu nie zawita „wolności maj“. —
Jeśli zaś w polu jak święty kwiat,
Tam uderzony kulą ja bym padł,
Daj mi o Boże umrzyć z nadzieją tą,
Że kraj mój wskrzesisz także mamą krwią!
Rota.
Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy;
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep — Piastowy, Nie damy, by nas zniemczył wróg... — Tak nam dopomóż Bóg.
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i pył
Krzyżacka zawierucha. Twierdzą nam będzie każdy próg... — Tak nam dopomóż Bóg.
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił,
Orężny stanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił. Pójdziem, gdy zagrzmi złoty róg... — Tak nam dopomóż Bóg.
O śląski kraju nasz.
(Na mel.: „O święty kraju nasz.“nasz.“)
O śląski kraju nasz,
Ty zawsze wiernych synów polskich
W sobie masz.
Niemczonyś tyle lat,
Że Polak był i zawsze jest twój brat.
Za nic ważono głos,
Bo miał rozstrzygnąć dzisiaj kraju tego los
Za nic i męk łzy.łzy,
Które wylaliśmy,
Dla cię, o kraju śląskuśląski biedny ty!
Lecz ziemiąziemię drogą tą
My bronić chcymychcemy, choć i przyjdzie własną krwią.
Choć wrogów jako chmur,
Będziemy stać jak mur;
Wspomoż nas Boże ty z niebiańskich górgór.
Ostał nam jeszcze w piersi gniew
I kosa w krzepkiej dłoni
Za oręż chwyćcie! Krew za krew
— Do broni czas — do broni! Któż z nas doma ostać mógł? Tak nam dopomóż Bóg..
Powstańcie wszyscy! Nadszedł czas
Do broni! Haller wzywa —
Któż jak nie On powiedzie nas
Pęknięte skuć ogniwa? Nie zhańbi ziemi naszej wróg Tak nam dopomóż Bóg..
W tysiące koni będziem gnać
Jak piorun i jak burza —
Gdy przyszła pora prać — to prać
Aż łeb się w krwi unurza — Nie damy ziemi skąd nasz ród Tak nam dopomóż Bóg.
Cóż stąd, że wkoło chytry wróg
Jak pająk sieć rozsnuwa —
Pójdziemy w mgłę polskich dróg
Nad nami Haller czuwa — Któżby z nas doma ostać mógł Tak nam dopomóż Bóg..
Po całej Polsce grzmi jak dzwon
— Na Bójbój i po zwycięstwo!
I płynie śpiew przed Boży Tron
— Racz dać nam hart i męstwo —
Nie damy ziemi skąd nasz ród,
Tak nam dopomoż Bóg...
Oto dziś dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był!
W gwiazdę Polski orzeł biały
Patrząc lot swój w niebo wzbił.
A nadzieją podniecany,
Woła do nas z górnych stron: PawstańPowstań Polsko, skrusz kajdany,
Dziś twój trumf, albo skon. Hej, kto Polak na bagnety, Żyj swobodo, Polsko żyj. Takim hasłem cnej podniety, Trąbo nasza wrogom grzmij.
Na koń woła kozak mściwy
Karać bunty polskich rot.
Bez Bałkanów są ich niwy,
Wszystko jeden zgniecizgniecie grot.
Stój, za Bałkan pierś ta stanie,
Car wasz marzy płonny łup,
Z wrogów naszych nie zostanie
Na tej ziemi, chyba trup. Hej, kto Polak i t. d.
Droga Polsko, dzieci twoje
Dziś szczęśliwszych doszły chwil,
Od tych sławnych, gdy ich boje
Wieńczył Kremlin, Tybr i Nil,
Lat dwadzieścia nasze męże
Los po obcych grodach siał,
Dziś, o Matko, kto polęże,
Na twem łonie będzie spał. Hej, kto Polak i t. d.
Wstań Kościuszko ugódź serca,
Co litością mamić śmią,
Znałże litość ów morderca,
Który Pragę zalał krwią?
Niechaj krew tę krwią dziś spłaci,
Niech nią zrosi grunt, zły gość,
Laur męczeński naszej braci
Bujniej będzie po niej rość. Hej, kto Polak i t. d.
Niech to godło ślubów drogich,
Wrogom naszym wróży grób,
Niech krwią zlane w bojach srogich,
Nasz z wolnością świadczy ślub. Hej, kto Polak i t. d.
O Francuzi, czyż bez ceny
Rany nasze dla was są.
Z pod Marengo, Wagram, Jeny,
Drezna, Lipska, Waterloo?
Świat was zdradził — my dotrwali,
Śmierć czy trumf — my gdzie wy.
Bracia, my wam krew dawali,
Dziś wy dla nas nic — prócz łzy. Hej, kto Polak i t. d.
Wy przynajmniej, coście legli,
W obcych krajach, za kraj swój,
Bracia nasi z grobów zbiegli,
Błogosławcie bratni bój.
Lub zwyciężym — lub gotowi
Z trupów naszych tamę wznieść,
By krok spóźnić olbrzymowi,
Co chce światu pęta nieść. Hej, kto Polak i t. d.
Grzmijcie bębny, ryczcie działa,
Dalej dzieci, w gęsty szyk,
Wiedzie hufce wolność, chwała,
Tryumf błyska w ostrzu pik,
Leć, nasz Orle, w górnym pędzie,
Sławie, Polsce, światu służ.
Kto przeżyje wolnym będzie;
Kto umiera, wolnym już. Hej, kto Polak i t. d.
Czego płaczesz ty żołnierzu!
Melodja „Wołga, Wołga.“
Czego płaczesz ty żołnierzu,
Czego smutna twoja twarz, Czy ty tęsknisz za wolnością Czy swą lubelubą w sercu masz.
Wojna z domu mnie wygnała,
Wyrzuciła pozawaspoza was, Tu niewidzę mojej chatki, Tylko szumny gęsty las.
ZostawiłymZostawiłem w domu matkę
Siostry były róże dwie, Tu nie słyszę głosu matki, Która wychowała mnie.
Ciągle huczą nam armaty,
Ciągle bije na nas wróg, Niepocieszy nikt żołnierza, Niepoczeny tylko bógBóg.
Nad wszystkie kładły zaszczyty,
Bo w cnotliwem zawsze łonie
Do wolności ogień płonie.
Rycerstwo w zbroi sypiało;
Trąbą zbudzone do chwały,
Lasy przebyło i skały
Za bóstwem swojem, za chwałą;
Bo gdy zbroja chwałę daje,
Stal się lekkiem skrzydłem staje.
A wrogom bronią zabraną
Młodzież, tę skniącatęskniąca do sławy,
W czasie swych ojców wyprawy,
Ćwiczyła dłoń młodocianą.
Męski zapał ssała z mlekiem,
W męską siłę rosła z wiekiem.
Piękna nasza Polska cała.
Piękna nasza Polska cała,
Piękna, żyzna i niemała,
Wiele krain, wiele ludów,
Wiele stolic, wiele cudów;
Lecz najmilsze i najzdrowsze
Przecie, człeku, jest Mazowsze.
Bo gdzie takie cudne stroje,
I śpiewanki i dziewoje
Kto w podkówki tak wykrzesze?
Komu miłe tak pielesze?pielesze,
Jak ojczyste Mazurowi?
Niechaj cały świat ci powie.
Bo za Niemnem wielkie błota,
A za Bugiem Ruś sromota,
Góral zbytnio podkasany,
A Odraki lud zdzicałyzdziczały.
A więc nasza, nasza góra,
Niemasz w świecie nad Mazura.
Mówią, ze tam na Podolu
Rośnie zyto bez kąkolu;
Ale u nas dary Boże
Płyną Wisłą azaż za mozemorze.
Przyśpiewują se flsiaki,
A grosz człek ma jaki taki.
Gdzieś za światem Dniepr tam płynie,
Sławne konie w Ukrainie;
Ale kto, jak Mazur właśnie,
Wioząc z konia biczem trzaśnie.
Kiedy jedzie do Warsęgi,
Mówią wsyscy: Mazur tęgi!
Pod Krakowem czarna rola.
Pod Krakowem cza naczarna rola.
Ja jej orał nie będę,
Ja jej orał nie będę.
Raz w ciemną noc do pewnej wsi
Szedł strzelec po kwaterze;
Młynarki naraz spostrzegł drzwi
I wnet je szturmem bierze:
Młynarko ma, do djabłów stu,
Nie będę stał na zimnie;
Młynarko, wpuść! Nic złego tu
Nie stanie ci się przy mnie. Że strzelec biedny to nie wstyd, (Wszak wojna nie bogaci) — Ja za kwaterę dam ci kwit, A N. K. N. zapłaci.
Rozkwaterował się nasz zuch,
Wypoczął należycie.
A jadł też dobrze, pił za dwóch,
Bo był przy apetycie. Że strzelec biedny to nie wstyd, (Wszak wojna nie bogaci) — Ja za jedzenie dam ci kwit, A N. K. N. zapłaci.
Młynarko teraz całuj mnie.
Rzekł strzelec po wieczerzy
Wszak po jedzeniu, każdy wie,
Że deser się należy.
Stańmy bracia wraz, ile jest tu nas,
Zróbmy pryjacielskieprzyjacielskie koło,
I zanućmy pieśń wosołowesoło,
Póki jeszcze czas, póki jeszcze czas.
To dobrze, że wraz los popędza nas,
Pójdziem chętnie do Wijatki,
Do Kaukazu, do Kamczatki,
Byle tylko wraz, byle tylko wraz.
Dobrze też i to, że koledzy są:
Lepiej razem być w niewoli,
Niż samemu w szczęsnej doli,
Śpiewaj bracie hoc, śpiewaj bracie hoc.
Wspomnij bracie mój, pod Grochowem bój
Czy pamiętasz strach Moskali,
Jak przed nami uciekali,
Jak ich ginął rój, jak ich ginął rój.
Szedł raz odważny gajowy.
Szedł raz odważny gajowy,
Do lasa ciemnego.
Swą miłą, co mu milszą jest,
Jak wszystko na świecie — ja — ja —
On wziął swą miłą za rączkę
wywiódł do lasa.
Przeleciał raz gajowemu, Sorniczek przez drogę. On przymierzył — i wystrzelił Swej miłej do piersi strzelił — Ta ciemna noc, ta winna jest, Że on ją zastrzelił.
Zobaczył ładny gajowy —
Co on tam zastrzelił,
Swą miłą, co we krwi leży —
Ostatnie słowo mu mówi:
Ta ciemna noc, ta winna jest,
Że ja umierać mam.
Nabił odważny gajowy FużyjęFuzyję jeszcze raz. On przymierzył i wystrzelił I sobie do piersi strzelił, Ta ciemna noc, ta winna jest, Że ja umierać mam.
Starsza siostra brata miała.
Starsza siostra brata miała
Na wojenkę go wysłała.
Chłodny wietrzyk powiewuje, Skąd to wojsko maszeruje.
Maszeruje szczęść mu Boże,
Z pod Lublina na Pomorze.
Ty pytasz mnie dlaczego już...
Umieram wśród wiosennych róż.
Ach wierzaj mi że w sercu rany
Zadałaś mi jedyna ty.
Bolesne były moje sny, i z bólu byłem chryzantemy.
Gdy teraz ginę z każdym dniem. Nie winię cię bo dobrze wiem Że już nadchodzą śmierci dreszcze Więc powiedz i przysięgnij mi że na mój grób W zaduszny dzień chryzantemychryzantemę białą rzucisz jeszcze.
O żegnaj mi po wieczny czas,
Dziś widzę cię ostatni raz,
Namiętność życie mi odbiera
Więc powiedz i przysięgnij mi że na mój grób,
W zaduszny dzień chryzantemy białe rzucisz jeszcze.
O żegnaj mi ostatni raz Zobaczę cię po wieczny czas Tam razem kiedyś się zejdziemy Szczęśliwa żyj pamiętaj mnie i niech dwie białe rączki twe Na grób położępołożą chryzantemy.
Znam ja jedyn śliczny zamek
gdzie ma miła przebywa
ona siedzi na białem stołecku
białe orły wyszywa.
Jest ci dobrze moja miła białe orły wyszywać my muszymy ubodzy powstańcze w cudzym kraju w rzędzie stać.
W rzędzie stoi jako szkała
w rzędzie stoi jako słup
w tem przyleci kula rozpalona
wyrzuci z rzędu precz.
Ze rzędu mnie wyrzuciła do szpitalu mnie wiezą piszcie listek do mej najmilejszy że ja jestem zraniony.
Lewo ręka ustrzelona
prawo noga ujęta
spojrzy, spojrzy moja najmilejsza
jak ta wojna zawzięta.
↑ Pieśń znana jest także pod tytułem „Marsz Mierosławskiego“.
↑ Znana jest jeszcze jedna zwrotka tej pieśni (bibliotekapiosenki.pl, wariant 2), o następującej treści:
A gdy ciemięzców zetrzemy ślad,
Tyranom zgubny zadamy cios,
W jedną rodzinę zmienimy świat
I szczęsny ludom zgotujem los.
Wówczas spoczniemy i złożym broń.
Wolności, pokoju użyjem wraz!
We krwi zbroczoną obmyjem dłoń.
Wykrzykniem: Precz z tronem na wieczny czas!
↑ „Gdy naród do boju”, to wiersz postały w roku 1835 autorstwa Gustawa Ehrenberga, a także pieśń hymniczna (znana również jako „Szlachta w roku 1831”, powstała na podstawie tego wiersza). Do tekstu podłożono melodię wzorowaną na fragmencie opery „Don Giovanni” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Po raz pierwszy utwór został opublikowany w zbiorze „Dźwięki minionych lat” w 1848 roku w Paryżu. W tym samym czasie ukazało się w Krakowie konspiracyjne wydanie. Pieśń była popularna w środowisku ludowców i socjalistów od połowy XIX wieku. Budzący się ruch chłopski przyjął ją za swoją pieśń bojową. Stała się hymnem Armii Ludowej. W zmodyfikowanej wersji została hymnem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
↑ Trudna do odczytania druga nuta w piątym takcie. Łuki legato niedokładnie odpowiadają umieszczonym niżej słowom; podczas przepisywania został dodany łuk w drugim takcie i przedłużony w takcie ósmym.
↑ Oryginalnie pieśń nosi tytuł „Warszawianka 1831 roku“.
↑ Piosenka anonimowego autorstwa, po raz pierwszy ukazała się w broszurze Marsze i piosenki Brygady Piłsudskiego wydanej przez Wacława Biernackiego w 1915 roku (za: W. Biernacki, „Jedzie, jedzie na Kasztance“ w: Józef Piłsudski i jego legiony w muzyce i pieśni, Mateusz Gliński (red.), [1935], s. 15–16).