Stary rok leży
Śmiertelnie chory,
Nie pomogą mu
Żadne doktory,
Żadne mikstury,
Maści i leki,
Choćby zjadł wszystkie
Świata apteki!
Przy schyłku życia
Ostatniej doby,
Zeszły się w niego
Wszystkie choroby.
Ma zapalenia
Kilka gatunków,
Reumatyczne
Łamanie członków,
Galopujące,
Groźne suchoty,
Podagra, astma,
Poty, wymioty.
Tyfus plamisty,
Febra, cholera,
Różne katary
I etcetera,
Stokilkadziesiąt
Różnych chorości,
Które go dręczą
W schyłku starości.
Przy jego łożu,
Wdzięcznej urody,
Leży w kolebce
Nowy Rok młody.
Stary, gdy koniec
Już blizki czuje,
Taki testament
Mu przekazuje:
„Jeszcze się żaden
Rok nie urodził,
Coby był wszystkim
Ludziom dogodził,
Chociażbyś zrobił
Dziadów hrabiami,
A wyposażył
Hrabiów torbami,
Podzielił wszystko
Jak chce Daszyński,
Zrobił byś głupstwo
I nieład świński.
Byś organistom
Dał plebanije,
Księżom organy
I harmonije,
A zakonnikom
Celibat zmienił,
Nic byś na lepsze
Tem nie przemienił.
Choćbyś chciał wszystkich
Chorych uleczyć,
Będą ci zdrowi,
Kląć i złorzeczyć...
Choćbyś dał ludziom
Tak dobre czasy,
Żeby grodzili
Płoty z kiełbasy,
I toby jeszcze
Na nic się zdało,
Ludziom by było
Źle i za mało...
A więc testament
I dobrą radę
Weźmi odemnie;
Idź moim śladem,
Rób jak się tobie
Podoba, zdaje.
Jednemu gęś daj,
Drugiemu jaje.
Jednemu miliard,
A zaś helera
Daj dla tysięcy...
I etcetera.
Tak samo jak ja
Rządzić się musisz,
Jednych urodzisz,
Drugich zadusisz.
Mądry niech łupi
Skórę z głupiego,
Doktor korzysta
Znowu z chorego.
A ksiądz jegomość
I organista
Niechaj korzysta...
Krótko mówiący,
Daj takie czasy,
Jakie w narodzie
Stronnictwa klasy,
Jakie starania,
Praca i wiara,
Jaka wytrwałość,
Jak się kto stara.
Czasem rozporządź
I losem ślepym,
Jednym ananas,
Drugiem dwie rzeczy.
Jednym daj liczby,
A drugim zera...
Już się wieczności
Brama otwiera,
Kończe już, idę
Na Boże sądy,
Tobie oddaję
Nad światem rządy!