moich myśli, udowodniła mi, że próbując w ten sposób jak u Gasztolda skombinować krążące dziś u nas w powietrzu tematy i idee, byłem blizki prawdy. Zresztą pierwiastki powieści Gasztolda wysnute są po części z innych dzieł, których nie wymieniam, gdyż „Chora miłość“ nie ma na celu szykanować autorów, lecz jest próbą odbudowania genezy dzieł tego rodzaju w związku z życiem. Próba ta należy do kompleksu innej kwestyi pt. „Propozycya poetycka“, którą się żywo zajmuję i o której kiedyś więcej powiem.
I szczególiku o elukubracyach fortepianowych nie potrzebowałem brać od Z., bo szczególik ten był i jest ogólnie w modzie — może wskutek tego, że w gimnazyach naucza się, iż koncert Jankiela jest szczytem mistrzostwa poetyckiego. Zresztą — kocioł garnkowi przyganiał a oba zasmolone: u mnie są elukubracye malarskie i architektoniczne, tak samo niefachowe.
„Przed wschodem słońca“ oparte jest zresztą tak jak przeważna część dzisiejszych powieści na podwalinach dualizmu: czyn i myśl. O ile mogę się dorozumieć, to i „Wyzwolenie“ Wyspiańskiego jest wysubtylizowaną waryacyą tego samego dualizmu; tak przynajmniej bywa pojmowane. — Ponieważ spotkałem się już parę razy z twierdzeniem, że Wyspiański w „Wyzwoleniu“ zajmuje wobec poezyi to samo stanowisko, co ja w „Pałubie, więc muszę to sprostować. Wyspiański nie walczy z poezyą wogóle jako z pojęciem, owszem sam brnie w niej po pas, ja zaś twierdzę, że „poezyi“ niema, nie było i nie będzie[1]. O ile zaś idzie o zwalczanie tej działalności ludzkiej, która bywa nazywana już-to myślą, już-to poezyą, już-to wyrafinowaniem psychicznem itd.,
- ↑ Szerzej rozwijam to w Szańcu do „Pałuby“.