Strona:Leonardo da Vinci - Rozprawa o malarstwie.pdf/11

Ta strona została przepisana.

z Leonardem w wykonaniu kartonów do malowideł, które miały zdobić ściany Signorii florenckiéj. Z późniejszéj nieco epoki pochodzi rozprawa estetyczna Aretina o przymiotach dzieł sztuki, stawiająca do rozbioru w poufnéj rozmowie, pytanie: czy pomysłowość potężna Michała Anioła, czy wdzięk Rafaela z Urbino, czy też żywa barwność Titiana przedniejszemi są przymiotami dzieła malarskiego. Zcierały się zdania estetyków, zcierały kierunki mistrzów a w skutkach: poziom doskonałości wznosił się bezustannie, na nieznane przedtém i niedoścignione w następstwie wieków późniejszych wyżyny — tworzenia obrazowego.
Zbiory dzieł arcymistrzów włoskich przekonywają, iż pomiędzy portretami ręki Rafaela znajdują się takie, które w kolorycie nie ustępują Tycjanowskim, że niezmierniesilne i świetne pod względem barw obrazy Vecellego z ostatniéj jego epoki jak np. Wniebowzięcie Najświętszéj Maryi Panny i śmierć św. Pawła pustelnika, dorównywają wdziękowi Rafaela a sile i energii Michała Anioła, wiadomą jest téż rzeczą, iż Michała Anioła freskowe malowidła na sklepieniu kaplicy Syxtyńskiéj, oprócz potęgi pomysłowéj, mieszczą w sobie przymioty piękna, wdzięku, rysunku i barw których mu Sanzio pozazdrościł; wiadomem jest i to nareszcie że Leonardo da Vinci był, z tych wszystkich mistrzów wiekiem najstarszym i dojrzałym już wtedy, kiedy oni byli młodzieńcami i że on to pracami swemi postawił zrąb tych wszystkich przymiotów wszechstronnéj doskonałości, którą się sztuka włoska ponad epokę swoją i ponad całe wieki następne wzniosła. Koloryt żywy a prawdziwy główki niewieściéj w galeryi Pitti we Florencyi, nieopisany wdzięk portretu Monny Lizy (w Louwrze w Paryżu), szczątki kartonu pełnéj energii, bitwy florentczyków z Pizańczykami, wyrazistość i wzniosłość panująca w Wieczerzy Pańskiéj są świadectwami wystarczającemi na poparcie wyrażonego tu zdania. Traktat zaś Leonarda da Vinci o malarstwie jest do téj przedziwnéj uprawy sztuki kluczem i objaśnieniem dróg jakiemi ów arcymistrz doszedł do szczytu, z którego wieki całe strącić go niepotrafią.
Punktem, około którego obracają się i na którym się wspierają całe szeregi uwag Leonarda da Vinci jest wszechstronne badanie prawdy przyrodnéj, czy naucza wprost czy polemizuje (Rozdź. 54, 197, 276), nie wychodzi nigdy z żadnéj innéj zasady. Jak wszechstronnie i wysoko wykształconym był da Vinci tak téż postrzeżenia jego wszechstronnością swą, otwierają szeroki widnokrąg, młodemu na polu malarstwa pracownikowi i do głębogiego zastanowienia się, nad drogą jaką ma przed sobą pobudzić są wstanie. We wszystkich brzmi jedna wspólna nuta: ucz się, badaj, nie ufaj sobie zbytecznie (Rozdź. 20, 261), rozszerzaj krąg twoich wiadomości, bo one końca nie mają.
Czyż dzisiaj można w nauczaniu zasad sztuki wyjść z jakiegokolwiek innego punktu? czy prawda przyrodna nie była w sztuce już greckiéj, która o tysięce lat poprzedziła Leonarda, czy nie jest i dziś jeszcze jedyną a najważniejszą nauczycielką naszą? sądzę, iż tu wątpliwości pod względem odpowiedzi niema i być niemoże. Co do uwag Leonarda da Vinci opartych na postrzeżeniach optycznych i w ogóle fizycznych, nie należy zapominać, że ten genjalny człowiek pod temi względami wiek swój o wiele wyprzedził, że przeto chociaż od czasu Leonarda da Vinci nauki ścisłe postąpiły bardzo naprzód, a to co on w rozprawie swojéj naucza o perspektywie, łamaniu się promieni światła, o ciążeniu ciał i o anatomii, w dzisiejszych matematycznych, fizycznych i anatomicznych dziełach rozproszone, znaleźć można, niemniéj jednak punkt wyjścia w dziełach specjalnych niebędzie nigdy punktem wyjścia tak jak tu ściśle malarskim nawet w książkach które dla malarzów są pisane, ani zasadność