manie. Ale powiedzmy szczerze, — tyle zewsząd bezwzględnej czci objawów, komużby wreszcie w głowie nie zawróciło? Bowiem przyznać to trzeba, na drogach zawodu Petrarki, rzadkim dla poetów trafem, róże się tylko słały kolcami ku dołowi; a powodzenie tak łatwo człowieka coraz więcej wymagającym czyni! I nic to jeszcze, że on czasy w których żył, na równi z wiekiem żelaznym stawiąc (jak nawet i było), zniechęcony, w swych pismach uczonych, po Olimpijsku, szczególnie z wybranymi takimi jak: Homer, Cycero, Wirgiliusz, Warron, obcować raczy, z nimi rozmowy ma poufne, listami ich obsyła, swój im klasycyzm nieposzlakowany zaleca; — nic to jeszcze, że chcąc się do nich dostroić, uczciwe nazwisko ojcowskie samowolnie przeinaczył — bo tu tylko, co najwięcej, pedanteryę próżną zarzucićbymu się godziło; — ale gorzej daleko, że on Dantego, w którym przecięż choćby równego sobie winien znać był Mistrza, całe życie bardzo lekceważył, udawał że dzieł jego nigdy nie czytał, a indziej znowu o nim wzmiankując, rad był usterki jego uwydatniać jedynie, bacznie za to przemilczając wszystko, co go zalecać mogło. Snadź potężny cień starego poety, młodemu, słońce chwały zasłaniał, — tak mu się przynajmniej wydawało; — irritabile genus vatum, — już to takim on był po łacinie.
Gdyż zresztą Muza jego Włoska, i on w niej, o wiele inni są — tam nawet ujrzymy go i dla Dantego uprzejmiejszym[1]: — tu, chcieliśmy jedynie, nic nie tając, człowieka przedstawić, jakim był w całej swej istocie.
Jako jeden z przykładów niepomiernego o sobie mniemania Petrarki, dość tu przytoczyć ustęp z „Rozmowy z Św. Augustynem“[2]. Prawda mu się tam zjawia w promieniach Rajskich, i tak się do poety odzywa, — „Tyś mię to cudownym pomysłem a sztuką, w twojej Afryce odtworzył; ty, coś godzien być policzony obok Amfiona Tebańczyka.“ — Tu tedy, pomijając już nieprzyzwoitość kadzidła, prawda owa świetlana z sobą się samą jak rzadko rozmija, — przekonamy się o tem przy rozbiorze „Afryki.“ Ale takto podobno o Afryce owej wszyscy naonczas mniemali, skoro Petrarka za nią aż uwieńczonym został; ztąd też i mniej się dzi-
- ↑ Sonet 246-ty.
- ↑ Do contemptu mundi. Z tym świętym był on w ogóle bardzo poufale. I tak, w Sonecie 32-im zapowiada z całą mocą przekonania: że go potrafi pogodzić z Platonem.