pewne prądy, wynoszące duchowość i kapłankę jej, sztukę, na plan pierwszy. Poeta, niby Gustaw z IV części Dziadów, wspominający jako naiwność młodzieńczą Odę do młodości, z goryczą pesymizmu mówi teraz o dawnej swej wierze jak o rzeczy minionej:
I jako mąż ten, Mojżesz, ów wybraniec,
Inne ludowi chciałem dać ustawy,
Zakończyć grzeszny wokół cielców taniec
Przekleństwa piorun rzuciwszy nań krwawy;
Zdrój chciałem żywy wydostać z opoki...
Ale to poniechanie dawnych bóstw, mimo bluźnierczych wyrazów, mimo odpychania się uczuciowego, jest złudzeniem. Nigdy z zagadnień i trosk społecznych na dłuższy czas duch poety nie może się wyzwolić. Nierozdzielnie wiąże się z tem uczucie winy, rozbicia. Począwszy od wierszy Amavi, Odi profanum vulgus, Marjan Olchowicz (ze zbioru Anima lachrymans), śledzić możemy tę rozterkę między indywidualizmem, arystokratyzmem ducha, pożądaniem pełni życia a miłością, wyrzutami współczucia, między chęcią ucieczki w sferę ciszy i ukojenia a prometejskiemi porywami społecznemi.
Rzecz znamienna, że jako ostatni wyraz tych uczuć umieścił poeta w nowem wydaniu Krzaku dzikiej róży niedrukowany przedtem wiersz p. t. Fragment, zawierający słowa:
Jedno mi tylko zostało uczucie,
W które się robak nie wgryzł u korzeni
...............
Ona jest przy mnie! Ona, Litość wielka...
Bluźniący więc dawnym ideałom wiersz Byłeś mi dawniej bożyszczem, o tłumie, mający parę odpowiedników i w tym samym zbiorku (Krzak dzikiej róży) i w paru ustępach Miłości, jest tylko emfatycznym wyrazem jednego ze stanów rozterki, analogicznym do modernistyczno-demonicznych wyznań grzechu, nienawiści świata i »dekadencji«.
Wydać się to może prawdą paradoksalną, że sama gwałtowność walki wewnętrznej, wynikającej ze starcia żywiołowego pędu