a z pewnością jeszcze więcej zmartwioną tym obrotem. Ja natomiast poszedłem spokojnie odszukać Emilię w Operze; ta dziewczyna może ci zaświadczyć, że aż do poranka, to jest do chwili w której nastąpiło rozstanie, żaden najmniejszy wyrzut nie zamącił naszych przyjemności.
A jednak miałbym wcale ładny powód do niepokoju, gdyby moja zupełna obojętność nie chroniła mnie od podobnej troski: bowiem, trzeba ci wiedzieć, znajdowałem się zaledwie o cztery kroki od Opery, usadowiony wygodnie z Emilią w powozie, kiedy pojazd pani de Tourvel zjechał się tuż z moim, zaś natłok powozów przy wyjściu przetrzymał nas blizko przez kwadrans obok siebie. Spotkaliśmy się poprostu nos w nos i nie było sposobu się nie widzieć.
Posłuchaj dalej, markizo: otóż, przyszło mi na myśl opowiedzieć Emilii, że ma przed sobą ową bohaterkę mego listu. (Przypominasz sobie może jeszcze to szaleństwo, w którem taż sama Emilia służyła mi za pulpit[1]). Nie zapomniała tego: że zaś jest wielka śmieszka, nie miała spokoju, dopóki nie napatrzyła się do syta tej cnotce, jak mówiła, i to wśród wybuchów śmiechu, nieprzyzwoitych w najwyższym stopniu i zwracających powszechną uwagę.
To jeszcze nie wszystko. Zazdrosna osóbka posłała do mnie tego samego wieczora. Nie było mnie w domu; posłała jeszcze raz z rozkazem czekania na mnie. Co do mnie, z chwilą kiedy namyśliłem się zostać u Emilii, odesłałem powóz, dając woźnicy jedynie zlecenie, aby po mnie zajechał nazajutrz rano; że zaś ten, wróciwszy do domu, zastał tam owego posłańca miłości, uważał za najprostsze powiedzieć mu, że nie powrócę na noc. Zgadujesz wrażenie tej nowiny, i domyślasz się, że za powrotem zastałem formalną dymisyę wystylizowaną z całą godnością wymaganą przez okoliczności!
A zatem, cała przygoda, wbrew twojej o mnie opinii, mogła
- ↑ List XLVII i XLVIII.