<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Witkowski
Tytuł Studya nad Homerem
Część 2. Obecny stan kwestyi
Wydawca Akademia Umiejętności
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
2. Obecny stan kwestyi.

Najnowsza faza badań nad autentycznością Dolonei uczy, jak w kwestyach równie trudnych, jak Homerowa, żadnego pozornie pewnego rezultatu naukowego nie można uważać za ustalony. Od Lachmanna aż do ostatnich lat uchodziło niemal za pewnik, że Doloneja jest późniejszą partyą Iliady. W ciągu wieku XIX. znalazł się zaledwie ten lub ów uczony, który odważył się bronić autentyczności pieśni 10. Do takich śmiałków należał Bäumlein, który w Zeitschrift für die Altertumswiss. 1848 nr. 43 pokusił się kruszyć kopię w jej obronie. W Anglii wierzyło w jej autentyczność w połowie XIX wieku dwu uczonych: niesłusznie zapomniany Mure (Critical History of the language and literature of ancient Greece 1850, t. I. 264 nn., t. II. 176) i Gladstone (Studies in Homer and the Homeric age, 1858, t. III 389 nn.). Przez drugą połowę wieku XIX. nie próbował prawie nikt występować w obronie sprawy, uważanej za straconą. Dopiero pod koniec wieku XIX. pojawiły się znowu sporadyczne próby obrony autentyczności pieśni 10. W Niemczech Kocks (Die Einheit der Ilias, Gymnasium 1890 nr. I i II), a w Anglii głośny etnolog Andrew Lang (Homer and the epic, 1893, str. 145 nn., później w: Homer and his age, 1906, passim) podjęli znowu próby obrony. Wreszcie angielski wydawca Homera Allen oświadczył się za autentycznością pieśni. Jestto niemal kompletny spis uczonych, którzy uważali w ciągu w. XIX. Doloneję za autentyczną[1]. Próby te musimy uznać za zupełnie odosobnione. Wobec ogromu literatury Homerowej XIX. w. i zdań przeciwnych głosy te znikają prawie zupełnie. Uczeni broniący Dolonei byli to rari nantes in gurgite vasto. Krytyka patrzyła na nich jak na nieszkodliwych marzycieli, którzy muszą się znaleść w każdej nauce, a których nikt nie bierze poważnie. Głos ich mijał bez echa, tem więcej, że byli to po większej części uczeni nieznani, albo średniej miary. Nawet unitaryści nie kusili się o obronę księgi, uznanej powszechnie za późną. Przekonanie o nieautentyczności Dolonei było tak powszechne, że nie ma potrze wyliczania autorów, którzy Doloneję odrzucali, tembardziej, że nie jest moim zamiarem zbierać tu wszystkie sądy o Dolonei; uczynił to wyczerpująco Shewan, o którego książce będzie niebawem mowa. Wymienię tylko kilka nazwisk z dwu ostatnich dziesięcioleci. Ludwich uznał Doloneję za najpóźniejszą partyę Iliady. Edward Meyer (G. d. A. II. 405) zarzuca jej brak podniosłości i styl zupełnie obniżony i kładzie ją na czasy późne, w których stracono zupełnie poczucie tego, co prawdziwe i odpowiednie. Karol Robert (Studien zur Ilias, Berlin 1901 str. 574) uważa Doloneję za młodszą od czwartej warstwy Iliady, ale za starszą niż r. 600, bo waza koryncka z tego czasu zna już imię Dolona. Mówi (str. 502) o braku talentu poetycznego autora Dolonei, o jego pospolitym sposobie myślenia, nazywa Doloneję niesmaczną (unerfreulich), sądzi, że jest ona może późniejsza od katalogu okrętów B. – Jadwiga Jordan (Der Erzählungsstil in den Kampfszenen der Ilias, dyss. zurychska z r. 1904, Wrocław 1905), która przyjmuje wielu poetów Iliady, ale jedność stylu epicznego, konstatuje w Dolonei odmienny sposób opowiadania niż w reszcie Iliady i na tej podstawie przyznaje tej pieśni odrębne stanowisko w poemacie (str. 67). Z pewnością przypisuje ona Doloneję autorowi późniejszemu. – Sittig w artykule Ρήσος w P.-Wiss. R. Enc. powiada tylko, że Doloneja jest starsza od Hipponaxa. (Artykuł Wagnera Dolon w tejże encyklopedyi nie zawiera nic dla naszej kwestyi). Odrzucili autentyczność Dolonei Finsler (Lipsk 1908) i Wilhelm Witte (Studien zu Homer, pr., Frankfurt n. O. 1908). Paweł Cauer (Grundfragen der Homerkritik, 2. wyd., Lipsk 1909) uważa Doloneję za późną (str. 501, por. też str. 441), widzi w niej charakter odysseiczny, sądzi, że na noc Dolonei przypada za wiele zdarzeń. W Berl. phil. Wsch. 1913 szp. 1582 podnosi, że Homer nie umie przedstawiać czynności równoczesnych, a tymczasem w Dolonei znajdujemy dobrze przedstawiony obóz grecki i trojański i co się w nich równocześnie dzieje. To dowodzi wydoskonalonej techniki[2]. Powołuje się na to, że według Belznera (Die Komposition der Odyssee [Homerische Probleme II.], Lipsk 1912, str. 124) nawet w Odyssei znajdujemy dopiero początki tej techniki[3]. Wilamowitz (Über das Θ der Ilias, SB. der Berl. Akad. 1910, str. 372–402) przyjmuje, że stary zrąb Iliady obejmował księgi I–VII 322, a następnie XI. i dalsze „aż gdzieś do śmierci Patrokla“. Do niego włączono później odrębne pieśni IX. i X. (Litai i Doloneję) a włączono je zapomocą umyślnie w tym celu dokomponowanej księgi VIII. (Θ) (i końca poprzedzającej). Autor tej pieśni łączącej jest późniejszy od Hezyoda. Korzysta z Dolonei (np. Θ 491 wzięte jest z K 199, str. 373 uw. 1). Θ wykazuje inny styl niż Litai i Doloneja[4]. Co do wieku K specyalnie, Wilamowitz sądzi, że K (podobnie jak I) było pierwotnie pieśnią samodzielną (Einzelgedicht, str. 382), ale nie istniało przed Iliadą, lecz powstało obok Iliady (str. 400). Nie jest ono młodsze od reszty jej pieśni (str. 382), przeciwnie powstało nieco wcześniej od Θ (a Θ powstało w w. VII) (str. 400). Pod względem stanowiska K w dzisiejszej Iliadzie jest zdania, że K nie jest samodzielniejsze jak inne księgi (str. 382) i nie stoi poza Iliadą (der Ilias fremd, str. 373)[5]. – Przeciw Homerowemu początkowi Dolonei oświadczył się i Hennings (Berl. phil. W.sch. 1911, szp. 449 nn.). Beloch (Griech. Gesch. I, 1, wyd. 2, Strassburg 1912, str. 191) uważa Doloneję za „jeden z najpóźniejszych ustępów Iliady, może najpóźniejszy ze wszystkich“. Poeta Dolonei, zdaniem jego, nie wie nic o poselstwie do Achillesa lub przyjmuje, że poselstwo się jeszcze nie odbyło[6]. Uczony holenderski M. Valeton (De Iliadis compositione, Mnemosyne t. 42, str. 46 nn., rzecz znana mi tylko z drugiej ręki) sądzi, że Achilleida obejmowała między innemi ustęp z Θ. I ww. 1–638 (z opuszczeniami), ale nie obejmowała K[7]. W Anglii wystąpili przeciw autentyczności Dolonei Leaf i H. Browne (Handbook of Homeric study, 1905, str. 110 n. i 113, „chyba niehomerowa“), Monro (we wstępie do K) nazwał ją „krotochwilnem interludyum“ (a farcical interlude), nie harmonizującem z tragicznie podniosłym tonem Iliady, a nawet Miss Stawell (Homer and the Iliad, 1909), która broni dwu innych ksiąg Iliady przeciw zarzutowi, że naśladują Odysseję, autentyczność Dolonei odrzuca.
Od wymienionych uczonych unitarysta Eryk Bethe różni się tylko tem, że uważając Doloneję za pierwotnie odrębną pieśń, za małe epos, nie odmawia jej Homerowi (Homer. Dichtung und Sage. Bd. I. Ilias, Lipsk 1914, str. 128 n.). W przeciwieństwie do wielu uczonych Bethe nie uważa Dolonei za słabszą od reszty Iliady.
Podobnie jak Bethe, tak i niektórzy inni obrońcy jedności Iliady przyjmowali pierwotną samoistność i odrębne istnienie Dolonei (por. Bethe str. 126). Tak np. unitarysta Drerup przyjmuje, że Doloneję włączono do Iliady dopiero za czasów redakeyi Pizystrata (Homer str. 37)[8].
Co do czasu powstania Dolonei uczeni nowsi posuwają się jako do najniższej granicy od dołu do r. 600, kładąc powstanie jej na wiek jużto VIII, jużto VII.
Wobec tego niemal communis consensus prawie niespodzianką było w r. 1910 wystąpienie uczonego o poważnem nazwisku, znanego oddawna jako umiarkowany krytyk, Karola Rothego (Die Ilias als Dichtung, Paderborn 1910). W swojej cennej książce, broniącej jedności Iliady, wystąpił on z obroną autentyczności Dolonei, którą uważa za Homerową, ale przez poetę prawdopodobnie później napisaną. Bystre jego argumenty robią wrażenie bardzo przekonywające. Niestety, ten, ktoby mu przyznał słuszność i sądził, że autentyczność Dolonei można po jego wywodach uważać za udowodnioną. uległby złudzeniu. Przeciw autentyczności Dolonei podniesiono w ciągu wieku XIX. cały arsenał argumentów. [Zestawiają je wcale dobrze Ameis-Hentze we wstępie do ks. 10. w Anhang zu Homers Ilias. Wielką ich liczbę zebrał już przed tymi uczonymi Kammer (Ästh. Komm. zu Homers Ilias², Lipsk 1901), ale najdokładniejszy ich spis dał Shewan w książce, o której mówić będziemy niebawem]. Otóż Rothe nie zdołał zbić wszystkich podniesionych argumentów, a nawet je w znacznej części pominął zupełnie milczeniem. Z postępowania tego nie można Rothemu nie zrobić zarzutu. Przedstawienie jego bowiem robi wrażenie na czytelniku, jakoby poruszało i omawiało wszystkie argumenty, przytoczone przeciw autentyczności Dolonei. Rothe powinien był, nie chcąc wprowadzać w błąd czytelnika, wyraźnie zaznaczyć, że omawia tylko pewną część argumentów przeciwników. Oczywista nie chodzi mi o to, że Rothe nie wymienił i nie próbował zbić każdego, drobnego nawet zarzutu. W ramach swej książki nie mógł tego zrobić. Ale zarzucić mu trzeba, że właśnie z najcięższymi zarzutami załatwił się całkiem krótko i pobieżnie, lub całkiem ich nie dotknął. Postąpienie to zasługuje tembardziej na naganę, że książka Rothego przeznaczona jest nietylko dla specyalnych badaczy kwestyi Homerowej, ale dla ogółu filologów.
W rok po książce Rothego ukazała się w Anglii książka Aleksandra Shewana, poświęcona specyalnie obronie autentyczności Dolonei (The lay of Dolon [The tenth book of Homer’s Iliad]. Some notes on its language, verse and contents. With remarks by the way on the canons and methods of Homeric criticism. London 1911). Jestto książka gruba (XL+ 290, więc razem 330 stron wielkiego oktawu) i w dotychczasowej literaturze Homerowej tylko jedno dzieło H. K. Benickena Studien und Forschungen über ΝΟΞ (1884) może z nią rywalizować co do pilności. Możnaby nawet powiedzieć, że dzieło tak obszerne nie pozostaje w żadnej proporcyi do niewielkiej objętości pieśni (579 wierszy), gdyby nie specyalne znaczenie tej właśnie pieśni dla całego problemu Homerowego.
Znaczenie kwestyi autentyczności Dolonei nie kończy się na tem, że ktoś tę partyę Iliady uzna za pierwotną lub za późną. Rezultat, do którego się dójdzie, ma znaczenie daleko idące. Kto tę ogólnie niemal potępioną partyę uzna za późniejszą, musi przyznać, że w dzisiejszej Iliadzie jest co najmniej jedna pieśń późniejsza a więc nie może przyjmować absolutnej jedności poematu. Kto ją uzna za pierwotną, może uważać główną trudność za pokonaną i może śmiało próbować bronić jednolitej kompozycyi dzisiejszego poematu. A więc z autentycznością Dolonei stoi lub pada bezwzględna jedność Iliady w dzisiejszej jej formie. Toteż nietylko jest zrozumiałem, ale pożądanem, że tej kardynalnej dla krytyki wyższej kwestyi poświęcono pracę tak wyczerpującą. Shewan jest skrajnym unitarystą i zdecydowanym obrońcą autentyczności Dolonei. Według własnych słów broni jej, negatywnie i defensywnie“ (str. IX), tj. usiłuje wykazać, że wszystkie zarzuty, podniesione przeciw autentyczności pieśni, nie mogą się ostać. Doloneję Shewan uważa za tak starą, jak inne części Iliady. Autor zebrał w swej książce wszystko, co w literaturze angielskiej, niemieckiej i francuskiej napisano o tej pieśni. Jestto nietylko wyczerpujące repertoryum wszystkich problemów wiążących się z Doloneją, ale uczy wiele i o ogólnych kwestyach krytyki Homerowej. Sam autor sądzi swą książkę skromnie: powiada, że niewiele jest w niej nowego (str. XXV). W rzeczywistości Shewan nietylko zebrał ogromnie bogaty materyal z literatury Homerowej, ale przedsiębrał studya bardzo szczegółowe nad językiem i wierszem Homera. Nadto nie zadowala się zestawieniem rezultatów innych uczonych, ale o każdym problemie wydaje sąd własny, a ten sąd jest zawsze wytrawny i spokojny, tak, że dzieło jego jest cennym nabytkiem dla literatury Homerowej. Pisząc swą książkę, Shewan nie znał jeszcze i nie mógł znać książki Rothego, dwie te prace są więc od siebie zupełnie niezależne. Rzecz dziwna jednak: w grubem dziele Shewana jest jeden wielki brak; największa trudność w Dolonei, największy szkopuł dla obrońcy jej autentyczności, jest tu zaledwie z lekka dotknięty. Na ciężki zarzut przedstawienia niejasnego i wysoce balamutnego w pierwszej części pieśni książka Shewana nie daje wyczerpującej odpowiedzi. Czytelnik oczekuje aż do końca książki, że gdzieś nareszcie znajdzie gruntowne omówienie tej wielkiej trudności i w tem oczekiwaniu doznaje niemiłego zawodu. A i trudności drugiej części pieśni dotknięte są tylko powierzchownie. Książka Shewana jest pouczającym przykładem, jak wszelkie dzieło ludzkie jest niedoskonałe. Uwagi Shewana, dotyczące największych trudności Dolonei, są dorywcze i luźne. Shewan nie pominął ich z pewnością przez brak sumienności, bo poświęca szczegółowe i wyczerpujące uwagi kwestyom drobnym i mającym znaczenie bez porównania podrzędniejsze. Widocznie nie doceniał doniosłości tych trudności, a nie doceniał zapewne z dwu przyczyn: raz, że obrońcy jednolitości poematu zbyt często ulegają pokusie zmniejszania w swych oczach doniosłości pewnych trudności, a powtóre, że – rzecz dziwna — te wielkie trudności Dolonei akcentowano dotąd stosunkowo za mało. Doloneja przedstawia tak rozległe pole do zarzutów najrozmaitszej natury: językowych, wierszowych, historycznocywilizacyjnych itd., że na tem tle latwo się mogły zatrzeć lub zmniejszyć trudności najgłówniejsze. Toteż i Shewan zgubił się w labiryncie kwestyi językowych, metrycznych, powtarzań, interpolacyj itd., w labiryncie tym zatracił zmysł odróżniania tego, co pierwszorzędne i ważne, od rzeczy pobocznych i małego znaczenia. Przyszły obrońca autentyczności Dolonei będzie wobec tego musiał zasadniczemi trudnościami pieśni zająć się szczegółowo i w ten sposób uzupełnić gruntowne zresztą studyum uczonego angielskiego. Shewan zupełnie słusznie zajmuje w krytyce Homerowej stanowisko konserwatywne. Nie ustrzegło go to jednak od tego, że tam, gdzie nie znajdował innego sposobu obrony, ucieka się do zmiany tekstu. Postępowanie to wskazuje, że trudności usiłował usuwać za każdą cenę.
W porównaniu z Shewanem Rothe jest mniej skrajny, bo nie waha się przyjmować w Iliadzie obszernych dodatków póżniejszych. Za taki dodatek uważa np. w B katalog okrętów (Die Ilias str. 184). Co do Dolonei, przyznaje (tamże str. 246), że w niej wiele rzeczy uderza (czego nie chce przyznać Shewan) i sądzi, że pieśń ta jest wprawdzie Homerowa, ale prawdopodobnie została przez poetę później napisana. Umiarkowanie Rothego w traktowaniu problemów krytyki Homerowej widać i w tem, że Widersprüche str. 5 gani Kienego i Buchholza za to, że ignorują u Homera sprzeczności i wszystko w nim uznają za doskonałe.
Wobec tego, że dwie najnowsze prace, poświęcone obronie Dolonei, kwestyi nie wyczerpały, bo książka Rothego dotyka tylko niektórych trudności, a dzieło Shewana nie daje wyczerpującej odpowiedzi na główne trudności, okazuje się potrzeba poddać sprawę autentyczności ponownej rewizyi, przyjrzeć się, jak się przedstawia autentyczność tej pieśni po wystąpieniu Rothego i Shewana, czy autentyczność jej można uważać za udowodnioną, czy może przeciwnie, jak przedtem, Doloneję trzeba uważać za nieautentyczną, czy wreszcie może problem ten wymaga jeszcze dalszych badań.
Ponowny rozbiór kwestyi autentyczności Dolonei potrzebny jest jeszcze z innego względu. Uczeni, którzy tą kwestyą się zajmowali, – pomijam przytem książki Rothego i Shewana — przeważnie nie traktowali kwestyi zupełnie przedmiotowo – czyni tę uwagę i Shewan (str. 215) — ale albo wszystko w czambuł potępiali, albo trudności starali się za każdą cenę usunąć. Kierowali się według słów Shewana niemal osobistą sympatyą lub antypatyą. Ja przystępuję do zbadania kwestyi bez wszelkich uprzedzeń: nie stoję z góry ani na stanowisku bezwzględnej obrony jedności Iliady, ani nie dążę z predylekcyą do wykazania nieautentyczności Dolonei. Pragnę, by rezultat wyłonił się sam z bezstronnego odważania tak zarzutów, jak prób obrony[9]. Nie chodzi mi tu zresztą o sam problem autentyczności, ale także o szczegółową analizę trudności, o oddzielenie w nich tego, co podrzędne i drobne, od rzeczy rozstrzygających i podstawowych, słowem, o gruntowne a bezstronne zrozumienie i ocenienie pieśni, jako szczebel do rozwiązania problemu Homerowego. Zrozumienie psychologiczne poematów Homerowych, zrozumienie techniki poetycznej ich autora osiągnięte jest dopiero w części; nim tu całkiem dójdziemy do celu, potrzeba jeszcze wiele pracy, wielu wysiłków. Z pewnością za 20 lat daleko lepiej będziemy rozumieli tę stronę poezyi Homerowej, niż dzisiaj. Większa część uczonych wieku XIX. więcej się przy Homerze (jak wogóle w filologii) kierowała logiką, niż psychologią.
Dla uniknięcia nieporozumień objaśnić tu muszę, że przez autentyczność Dolonei rozumiem pochodzenie jej od autora czy to całej Iliady, czy głównego zrębu poematu.
Obrońcy autentyczności Dolonei, między nimi obaj najnowsi: Rothe i Shewan, usiłują wykazać, że księga ta wiąże się organicznie z innemi pieśniami Iliady. Rothe próbuje dowieść, że Doloneja wiąże się z księgą 9-tą, Shewan, że także z innemi pieśniami Iliady. Kwestya ta ma dla sprawy autentyczności Dolonei znaczenie pierwszorzędne. Jeśli się wykaże, że Doloneja przygotowana jest w księdze 9-tej, Presbei (Litai), lub że wiąże się nierozdzielnie z pieśniami dalszemi, w takim razie autentyczność Dolonei jest dowiedziona dla tego, kto nie chce Iliady uważać za mniej lub więcej luźny konglomerat pieśni różnych autorów i różnych epok, dla dyssektora, jak go za Shewanem krótko można nazwać. Gdybyśmy w razie udowodnienia organicznego związku Dolonei z resztą Iliady znaleźli w niej wiele trudności, musimy trudności te położyć na karb poety, powiedzieć sobie: bonus dormitat Homerus i przyjmować ją taką, jak jest, z dobrodziejstwem inwentarza. Jeżeli natomiast okaże się, że Doloneja nie pozostaje w organicznym związku z resztą Iliady, kwestya autentyczności Dolonei pozostanie otwarta i trzeba do analizy samej Dolonei i starać się rozwiązać problem na podstawie tej pieśni i porównania jej z innemi pieśniami poematu. Z porządku rzeczy wypadałoby więc zacząć od zbadania prób wykazania organicznego związku Dolonei z innemi partyami Iliady. Przed szczegółową analizą treści Dolonei byłoby jednak omawianie jej związku z innemi pieśniami niedosyć zrozumiale. Dlatego z powodów praktycznych musimy zacząć od analizy Dolonei, a dopiero, zaznajomiwszy się bliżej z jej treścią, zwrócić się z kolei do zbadania, o ile księga ta treścią swą wiąże się z poprzedzającemi lub następującemi.




  1. Dodać do niego należy jeszcze Kienego i Gerlacha z nieco dawniejniejszych uczonych. Prace to starsze cytaję z drugiej ręki.
  2. Wysłanie szpiega greckiego i trojańskiego odbywa się równocześnie, bo obaj spotykają się w drodze. Poeta opowiada jedno po drugiem, nie zaznaczając równoczesności (zauważył to już bystry Heyne).
  3. Przyznaje jednak, że i w I’ mamy coś podobnego.
  4. Zdanie o różnicy stylu podziela Dietrich Mülder Burs. Jahresber. 1913 (przy omówieniu pracy Wilamowitza).
  5. Artykuł akademicki Wilamowitza przedrukowany jest w nowej jego książce prawie bez zmiany. Nowy rozdział o K, dodany w tej książce, omawiam w słowie końcowem mej pracy.
  6. Zdaniem mojem z K 106 zupełnie tego nie można wnosić, (Nestor mówi w tem miejscu, że gdy Achilles porzuci gniew, spadną na Troję klęski).
  7. Najnowsza praca tegoż autora: De Iliadis fontibus et compositione, Leiden 1915, jest tylko przedrukiem jego artykułów dawniejszych z Mnemosyne.
  8. Sinko, Homer zmartwychwstały (Kraków 1911) nie wypowiada swego sądu o Dolonei.
  9. Dzieło Shewana poznałem, kiedy już pierwsza połowa tej pracy była napisana, ale uwzględniłem je dodatkowo i w pierwszej części pracy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Witkowski.