Sumienie w literaturze

>>> Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Sumienie w literaturze
Pochodzenie Piśmiennictwo Krajowe. 1841, nr 7
Wydawca H. Skimborowicz
Data wyd. 1841
Druk H. Skimborowicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


SUMIENIE
W LITERATURZE.

Im więcéj coraz zjawia się u nas piszących, im rozmaitsze dokonywają się prace, im większy ruch i życie w literaturze, tém bardziéj podobno czas jest zastanowić się i do zastanowienia drugim podać, ważne zdaje się pytanie: co to jest sumienie w literaturze? Nie jeden śmiać się z tego może będzie, a nie mniéj jednak prawda, że jak człowiek bez sumienia szkodliwy jest w towarzystwie, tak pisarz bez sumienia szkodliwy jest w literaturze. Jakąż, spytacie, rolę gra sumienie w literaturze? Bardzo ważną — ono nie dozwala pisać o tém, o czém sam autor dokładnego wyobrażenia nié ma, ono broni pisać przeciwko przekonaniu, dla chwilowych jakichś okoliczności, pobudek, ono nakazuje wypracowywać to, co się wydaje na świat, z całą ścisłością, na jaką zdobyć się można; ono czyni sądy bezinteresownemi, nie patrzącemi osób a rzeczy; ono upokarza piszącego przed krytykiem, gdy się przekonywa, że miał przeciw niemu słuszność, wreście ono jeszcze dodaje odwagi do poprawy, do wyrzeczenia się przyjętego choć złego sposobu widzenia rzeczy, o którego fałszu nieraz przekonany niesumienny człowiek, przez dumę tylko bronić go będzie.
Oto co sumienie w literaturze czyni, i powiécie potém, że nie jest potrzebném??? Sumienie także kieruje piórem piszącego, wskazując mu jakiemu tłumaczeniu, jakim skutkom i następstwom jego utwory mogą być pobudką. Za niém idąc pisarz, nieraz wyrzecze się pięknéj myśli, wyrażenia świetnego, aby ubogich w duchu nie zgorszyć, aby naśladowcom głupim, nie dać wzoru szkodliwego. Bo któż nie wié, że są rzeczy dobre, są niewinne, które jednak tak nieszczęśliwą mają stronę, że się dają wyszpecić, źle tłumaczyć i inną myśl natrącać. — Tu więc pisarz powinien się wyrzec czasem nie jednéj spodziewanéj gałązki laurowéj, gdy mu sumienie powié: — a nuż to zaszkodzi?
W utworach historycznych, nie potrzebneż jest więcéj może niż gdzie indziéj sumienie? Pisarz historyi, częstokroć aby być nowym, aby się komuś, kogo nie lubi, naprzekrzywiać, aby błysnąć, aby nie ustąpić od wziętego raz planu, plecie baje, tłumaczy historye fałszywie, roi wypadki, naciąga texta, a opuszcza to, co przeciw niemu mówić może. Sumiennyż on? Co za tém idzie? Oto czytający są tacy, którzy w skutek jego niesumienności fałszywe pochwytają wyobrażenia, którym on spaczy raz na zawsze ideje historyczne, których natchnie albo pogardą przeszłości, albo zamiłowaniem ku rzeczom niewartym tego uczucia. Przejrzawszy ogromne stosy xiąg historycznych, z boleścią serca, z żalem wyznać potrzeba, że się w nich słabość ludzka okrywająca swą nikczemność togą świetną, widocznie maluje. Jak każdy zabija poprzednika, aby sam się wyżéj postawił, jak każdy więcéj bieży za nowością, niż za prawdą! Jak wielu snuje systemat nie znając historyi, poznaje późniéj, badając fałszywość jéj systematu — a nie odstępuje go. A nadewszystko, jak wszyscy niemal piszą tylko sobie, nie pomnąc na to, że i historyka dostojność jest wielkiém kapłaństwem, do którego potrzeba charakteru, godnego piastować pochodnię oświécającą przeszłość dla przyszłości. Wielu bardzo grzeszy tylko brakiem wytrwałości, niesumienném wykończeniem dzieła, powierzchownie chwytając rzeczy, nie zgłębiając pomników, rzucają w świat niedołężne robótki, które nie nasycą nikogo, zwiodą wszystkich. Niemcy podobno najsumienniejsi są w historycznych pracach, Francuzi najlżejsi. Ich dzieła historyczne, byle kto miał trochę głębszą wiadomość rzeczy, wydadzą się paplaniną niedowarzoną, nastrzępioną zdaniami, rozwleczoną wnioskami dzikiemi z faktów niekompletnie poznanych wyciągniętemi. Większa część bardzo chwalonych dzieł historycznych francuzkich, jakkolwiek pięknym stylem zaprawna, jest czczą, a co gorzéj fałszującą wyobrażenia. Dziś jeszcze, gdy historykowi dozwolono i niejako nakazano rozumować, rozumowanie Francuzom zdaje się zastępować naukę i pracę. Z dwóch słów klecą całą przeszłość, wnioskują z zuchwałą bezczelnością i zagłuszają prawdę. A potém nuż jedni drugich chwalić! Nie spodziewamy się, aby u nas podobny sposób obrabiania historyi wszedł w modę, a potém u nas nie czas jeszcze; my obrabiamy surowy materyał, oni już mają ich aż nadto i z zbyt surowéj krytyki, wchodzą teraz podobno w sfere zbyt pobłażającego powrotu do baśni.
Lecz wróćmy do sumienia; w literaturze nawet właściwéj, jakeśmy powiedzieli, sumienie ma swoje miejsce i bez niego obejść się nie można.
Nad całą częścią filozoficzno-moralną literatury i poezy panować powinno sumienie; ono wskazać ma skutki piszącemu i wstrzymać go, gdyby się uniesiony posunął daléj, niż godzi. Ono powinno powściągnąć od wydawania takich pism, z których sam autor nie kontent, często jednakże rzuca je w oczy ludziom. Musim się wytłumaczyć. Nieraz piszącemu się zdarza widziéć niedoskonałość utworu, błędy i usterki, a nie chcieć ich poprawiać, w myśli, że i tak ujdą, bo powszechność czytająca na tém się niepozna. Jest to szkodliwe literaturze bardzo. Boć powszechność czytająca składa się z wielkiéj rozmaitości głów różnéj siły, a właśnie ci co się niepoznają, tym szkodzić będzie książka źle napisana, bo gotowi złą jéj stronę wziąść za dobrą, i albo naśladować sami, albo przynajmniéj wypaczyć sobie zdanie, a niem potém drugich jeszcze słabszych od siebie psuć. I tu więc sumienie potrzebne jak wszędzie.
Powodem do wspomnienia o sumieniu w literaturze, jest nam kilka książek świeżych, których po imieniu nie nazwiemy, a w których widoczny nam się zdał brak sumienia. Jedne rachują na głupstwo ludzkie i w postaciach najniezgrabniejszych na świat się wyrywają, drugie są bez myśli klecone, są zatém bez sumienia i szkodliwe być mogą; inne dla zabawki swéj wywracają historyczne prawdy i t. d. Zastanówmy się, że literatura, w któréj piszący nie mają sumienia, nie może być trwałą, bo musi być powierzchowną, bez zasady; zastanówmy się, że i sława która się buduje książkami bez sumienia pisanemi, bardzo wątła — a zatém pamiętajmy, że w literaturze potrzeba być sumiennym i ludzi ani siebie nie oszukiwać.

J. I. Kraszewski.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.