[50]
Symfonia trzydziesta.
Skarżył Józef na anioła ze snu wzbudzony,
Że mu kazał wskok uchodzić w dalekie strony;
Na myśl mu przychodzi:
Herod na to godzi
Zabić Chrystusa.
5
[51]
Długo myśląc, nagotował osła własnego,
By z Dzieciątkiem Pannę wsadzieł [1] smutną na niego;
Jechał sfrasowany
A miedzy pogany
Ta święta dusza.
10
Mając w sercu dla Dzieciątka nie małą trwogę.
Siła użył niebezpieczeństw przez całą drogę
Staruszek chudzina;
Ni przyjaciół nie ma,
Skarb ten prowadząc.
15
Do Egiptu przyjechawszy, nie miał gospody;
Któż wyliczy Józefowe w ten czas przygody?
Marya z Dzieciątkiem,
Józef zaś z oślątkiem,
Skromnie to gładząc,
20
Nieznajomi z prace [2] żyjąc, tamże mieszkali,
Ani tego obcym ludziom pokazowali,
Co się z nimi działo,
Aż się wykonało,
Co anioł zjawił
[3].
25
Skoro umarł Herod srogi, anioł znać daje
Józefowi, by nawiedził ojczyste kraje
I Panna z swym Synem,
Niebieskim olbrzymem:
Bóg to sam sprawił.
30
[52]
Już się wszytkie przez proroki pisma wypełniły
I [w] Egiptcie bałwochwalstwa sprosne skruszyły;
Pokój pożądany
Z Izaelitami
Stanął dla tego.
35
Jezu! któryś dla nas znosił ciężkie przykrości,
Racz nam spuścić odrobinę swoich słodkości,
Żebyśmy poznali,
Potym oglądali
Boga żywego.
40