Szmaragdy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szmaragdy |
Pochodzenie | Krystalizacje |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Drukarnia Narodowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
SZMARAGDY
Zapragnęła szmaragdów Zofja,
Ku ozdobie uszu swoich bladych.
Więc synowie jej wszczęli narady
Jakie gminie nałożyć podatki,
Jak znów puścić krew z Jasnej Polany,
Nie szczędząc ofiar,
Byle matce dostarczyć ów klejnot:
Izumrudów parę świetlanych...
Przechadzano się wówczas po łące:
Tołstoj — zboku — oni bliżej matki,
A świetliki, jarząco-zielone
Zapalały się w trawach kolejno...
Spojrzał Tołstoj, Lew, wiecznie wzruszony,
Na znikomą błyskotkę przyrody,
Godną ludzkiej, krótkotrwałej pychy — —
I rzekł: „Soniu, masz oto szmaragdy!
Równie boskie, równie piękne i bez ceny!“
Zbladła Zofja. Wzdycha z gniewem: „Niema rady,
Wieczne głupstwa, wieczny frazes, wieczne sceny!
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.