Sztuka kochania (Owidiusz)/Druga księga/XVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sztuka kochania |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze IGNIS |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julian Ejsmond |
Tytuł orygin. | Ars amatoria lub Ars amandi |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Posłuchaj całej Drugiej Księgi
czytają aktorzy ze Studia Aktorskiej Interpretacji Literatury | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
XVI
Kiedy tak śpiewałem — nagle
zobaczyłem Apollona
w wieńcu laurów... Słodko brzmiała
złotej harfy pieśń natchniona.
I powiedział wieszczo Febus:
„Owidjuszu, piewco drogi,
mistrzu w sztuce miłowania,
wnijdź w świątyni mojej progi...
Na jej wrotach ujrzysz napis:
„Znaj sam siebie“ — Niechaj rzesza
uczniów twoich i wyznawców
do świątyni tej pospiesza.
Albowiem jedynie tego,
który zna siebie samego
rozumne przewidywania
w miłości od zgryzot strzegą.
Mierzy zamiary na siły,
nie zaś siły na zamiary.
Wyzyskuje wszelkie środki
do usidlenia ofiary.
Niech z tego mądrze skorzysta,
jeżeli ma piękne lica.
Niechaj śpiewa jaknajwięcej,
jeśli śpiewem swym zachwyca.
Niech pije — jeśli jest z niego
sympatyczny pijanica...
Jeżeli ma ładną skórę
Niech swe ramiona obnaży...
Wogóle powinien robić
wszystko to, z czem mu do twarzy.
Ale nieznośny gaduła,
lub wierszopis nałogowy
niech się nigdy nie ośmieli
przerwać w połowie rozmowy, —
by zanudzać otoczenie
prozą lub w wiązanej mowie...“
Tak przemawiał boski Febus.
Słuchajcie go kochankowie.