Sztuka kochania (Owidiusz)/Księga trzecia/XXXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sztuka kochania |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze IGNIS |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julian Ejsmond |
Tytuł orygin. | Ars amatoria lub Ars amandi |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Posłuchaj całej Księgi trzeciej
czytają aktorzy ze Studia Aktorskiej Interpretacji Literatury | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
XXXI
Wstyd mi pisać dalej. Chciałbym
przerwać pieśni me natchnione.
Lecz dodaje mi odwagi
temi słowy cudna Dione:
„Na moją odpowiedzialność,
o wszystkim mów bez obawy...
Widz żeś miał niecny zamiar
pominąć niektóre sprawy.“
Niechaj każda z pięknych kobiet
pozna siebie sama, aby
wiedzieć w jakiej ma postawie
prezentować swe powaby.
Leż na wznak, jeżeli nieba
dały ci uroczą buzię.
Jeśli masz plecy przecudne
kładź się na brzuszku, łobuzie.
Wysoka winna opierać
na łóżku kolana swoje
i z lekko schyloną głową
toczyć swe miłosne boje.
Jeśli boski blask miłości
mają twoje śnieżne uda,
jeżeli czarują oczy
twej łabędziej szyjki cuda, —
niech kochanek zachwycony
zobaczy cię, boska, całą,
niechajże go do szaleństwa
doprowadzi twoje ciało.
Nie wstydź się rozpuścić włosy
jako Bachantka z Tessalji.
Niech spadają na ramiona,
podobne do dzikiej fali.
Jeżeli prace Lucyny
ślady jakieś zostawiły,
walcz jak srogi Part, co w boju
nadstawia wrogowi tyły...
Wenus zna tysiąc sposobów.
Wszystkie miejcie na widoku.
Najprościej — pół nachylona
zostawać na prawym boku.