Tajemnica grobowca (de Montépin, 1931)/Tom II/VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemnica grobowca |
Podtytuł | Powieść z życia francuskiego |
Wydawca | Redakcja Kuriera Śląskiego |
Data wyd. | 1931 |
Druk | Drukarnia Kuriera Śląskiego |
Miejsce wyd. | Katowice |
Tytuł orygin. | Simone et Marie |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Aime Joubert się uśmiechnęła.
Wzięła list z rąk Gibraya, rozłożyła go na stole, przyłożyła następnie kratkę do papieru i kilka wiadomych nam słów ukazało się w wycinkach.
— Niech pan teraz czyta — dodała agentka.
Sędzia śledczy nachylił się i przeczytał:
Podróżny, ręka na temblaku, północ na kolei Północnej, wiezie sto tysięcy franków, nie trzeba, żeby je oddał pod adresem, czekaj na niego.
— Rozumiem! — zawołał Paweł de Gibray — złoczyńcy, których istnienie odkryliśmy, niezawodnie posługiwali się tym sposobem, ażeby pisywać do siebie z wszelkiem bezpieczeństwem.
— Teraz wierzę w powodzenie pani, bo pani budzi we mnie nieograniczone zaufanie.
— Wszelkiemi siłami postaram się je usprawiedliwić.
Aime Joubert pożegnała się ze swymi naczelnikami; którzy wrócili następnie do sądu.
Pozostawmy na chwileczkę naczelników sądu, prefektury oraz agentkę, a zajmijmy się innemi działającemi osobami opowiadanego przez nas dramatu.
Symona objęła obowiązki u pani Dubief.
W trzy dni po przybyciu na pensję, energicznie zarządzała robotą szwaczek, z których nie jedna dwa razy starsza była od niej.
Wszystkie słuchały jej z poważaniem i lubiły ją.
W domu przy ulicy Verneuille rozpoczęto już roboty, nieodzowne do przyszłych balów.
Ludwik Bressoles jako budowniczy z powołania doglądał tego przekształcenia w mieszkaniu.
Codziennie także zawoził Marję do Gabrjela Servet i przyjeżdżał po nią w czasie, kiedy się posiedzenie miało kończyć.
Dziewczę spędzało dwie godziny przy ulicy Varennes wraz z malarzem i jego uczniem Albertem de Gibray. Syn sędziego śledczego nie opuścił ani jednej lekcji.
Zapraszamy czytelników do pracowni nazajutrz po pierwszem posiedzeniu.
Wybiła dziesiąta zrana.
Nauczyciel i uczeń byli jeszcze sami. Gabriel rozcierał farby Albert pracował z widocznem roztargnieniem, nad obrazem, przed kilku dniami zaczętym.