Tajemniczy opiekun/List LXXII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemniczy opiekun |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Drogi Ojczulku-Długonóżku.
Czy to się nazywają dobre manjery, kiedy ktoś siedzi w wagonie, patrząc wprost przed siebie i nie widząc nikogo?
Bardzo piękna dama, w bardzo pięknej aksamitnej sukni, weszła dzisiaj do wagonu i z wyrazem najdoskonalej lodowatej obojętności, siedziała przez piętnaście minut, mając wzrok utkwiony w tablicę z ogłoszeniami. Nie wydaje mi się, aby było grzecznie ignorować wszystkich innych, jak gdyby się było jednak jedyną ważną osobą w przedziale. Traci się na tem w każdym razie bardzo wiele. Podczas, kiedy owa dama pogrążona była w studjowanie tablicy z ogłoszeniami, obserwowałam wagon pełen ciekawych istot ludzkich.
Gdyby pan mógł widzieć mnie, uczącą się pływać w basenie, miałby pan pewnie złudzenie pająka, zawieszonego na nitce. Instruktorka przeciąga sznur przez kółko, umieszczone z tyłu mojego paska i umocowuje sznur ten na haku, wbitym w sufit. Zawsze bierze mnie strach, czy aby uwiązała sznur dość mocno i dla tego jednem okiem oglądam się na hak, a drugiem pływam. Przy tak podzielonej uwadze postępy moje nie są tak wielkie, jakie robiłabym w innych warunkach.
Ostatnio miewamy najprzeróżniejszą pogodę. Naprzykład, kiedy zaczęłam pisać ten list, padał deszcz, a teraz świeci słońce. Idę z Sallie grać w tennisa — i, rozumie się, wieję z gimnastyki.